Epilepsja i fobie nie pozwalały jej żyć. Pomógł implant mózgowy... wcale nie od Elona Muska
O implantach mózgowych zrobiło się ostatnio głośno za sprawą Elona Muska, który poinformował o wszczepieniu pierwszego urządzenia Neuralink - firma miliardera nie jest jednak jedyna.
Pomysł umieszczenia implantu w mózgu nie jest nowy, bo lekarze od dziesięcioleci zdają sobie sprawę, że precyzyjnie zastosowana stymulacja elektryczna może wpłynąć na funkcjonowanie mózgu. Taka głęboka stymulacja stosowana jest w leczeniu choroby Parkinsona i innych schorzeń wpływających na ruch, w tym padaczki.
To właśnie z powodu tej ostatniej lekarze zaproponowali Amber Pearson implant do leczenia wyniszczających napadów, który miał wykrywać aktywność powodującą epizody padaczkowe i wygenerować impuls, który je zakłóci. Kiedy dokładnie wyjaśnili pacjentce, o jakim urządzeniu mowa, ta zdecydowała się zapytać o coś jeszcze, dając im do myślenia.
Okazuje się bowiem, że kobieta cierpiała nie tylko na padaczkę, ale i zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, które objawiały się np. maniakalnym myciem rąk, a raczej szorowaniem ich aż do krwi, w obawie przed zanieczyszczeniami na przedmiotach codziennego użytku.