Ukraina prezentuje "koszmar rosyjskiej stolicy". To nowy dron-kamikadze

Ukraińscy urzędnicy po raz pierwszy publicznie pokazali swojego najnowszego drona-kamikadze, który ze względu na domniemany udział w atakach na Moskwę, z miejsca został okrzyknięty "koszmarem rosyjskiej stolicy".

Ukraińscy urzędnicy po raz pierwszy publicznie pokazali swojego najnowszego drona-kamikadze, który ze względu na domniemany udział w atakach na Moskwę, z miejsca został okrzyknięty "koszmarem rosyjskiej stolicy".
„Koszmar rosyjskiej stolicy”. To nowy ukraiński dron-kamikadze /Defense Blog/twitter.com/Defence_blog/status/1684183689079541761 /Twitter

Trudno wyobrazić sobie lepszą okazję do ujawnienia nowego bezzałogowego statku powietrznego niż pierwsza rocznica projektu Army of Drones. Przypominamy, że to inicjatywa będąca elementem większej rządowej akcji United 24, której celem jest utworzenie armii dronów do walki z rosyjskim agresorem. Jak informowały na początku maja ukraińskie władze, obrońcy Kijowa otrzymali w jej ramach tysiące cywilnych dronów, a także fundusze na szkolenie operatorów, którzy poprowadzą je do walki - te ostatnie pozwolić miały na wyszkolenie już 10 tys. pilotów.

Reklama

Ukraina opracowuje własne drony-kamikadze

Siły Zbrojne Ukrainy nie polegają jednak tylko na zachodnich dostawach i opracowują również własne rozwiązania. I śmiało można zakładać, że nowy model UAV, którym pochwaliły się podczas ostatniego forum poświęconego projektowi Armia Dronów, jest jednym z nich. Wydarzenie odbyło się 25 lipca w Kijowie, a wzięli w nim udział m.in. pierwsza wicepremier Julija Swyrydenko, wicepremier i minister transformacji cyfrowej Mychajło Fiodorow, który jest odpowiedzialny za ukraiński program dronów oraz minister finansów Serhij Marczenko. A mowa o nieznanym wcześniej dronie-kamikadze z układem konstrukcyjnym typu kaczka, czyli ze sterem wysokości w części dziobowej przed skrzydłami.

Według prorosyjskich mediów to właśnie jednostki tego typu brały udział w ostatnich atakach na Moskwę i Krasnodar. Możemy się z nich dowiedzieć, że chodzi o bezzałogowe statki powietrzne o masie do kilkudziesięciu kilogramów i aerodynamicznej konstrukcji canard (czyli właśnie kaczka), które wyposażone są w silnik spalinowy, pozwalający na wykonywanie dość długich lotów, w tym dotarcie do Moskwy z terytorium Ukrainy.

Aleksiej Rogozin, szef Centrum Rozwoju Technologii Transportu, napisał na swoim blogu, że koszt takich jednostek można oszacować na 30-200 tys. dolarów i nie są one podatne na działanie systemów walki elektronicznej, np. zakłócanie elektroniczne i jedynym sposobem skutecznego przeciwdziałania jest ich zestrzelenie.

Jego zdaniem tego typu UAV mógł powstać zarówno bezpośrednio w Ukrainie, bo kraj ten ma specjalistów i siłę roboczą zdolną poradzić sobie z tym zadaniem, jak i mógł być importowanym dronem cywilnym, kupionym na wolnym rynku i przystosowanym do użytku bojowego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Drony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama