Rosyjskie superpotężne czołgi T-14 Armata w Ukrainie
Rosyjska armia od początku wojny w Ukrainie zapowiada, że jej najpotężniejsze w historii czołgi T-14 Armata pojawią się na froncie. Dotychczas to się nie wydarzyło i raczej nie wydarzy. Sami Rosjanie tłumaczą dlaczego.
Kreml kilka razy chwalił się na paradzie w Dniu Zwycięstwa swoim najpotężniejszym czołgiem, a mianowicie T-14 Armata. Armia od początku wojny w Ukrainie zapowiadała już kilka razy, że ta maszyna pojawi się na froncie w Ukrainie, ale tak się nie stało. Miało to bardziej wymiar propagandowy. Sami rosyjscy żołnierze przyznali, że raczej T-14 nie zobaczymy w boju. Dlaczego?
Ponieważ to jedna wielka kupa nieprzydatnego złomu. Przynajmniej tak o tym czołgu wypowiadają się sami Rosjanie. W rosyjskich mediach społecznościowych pojawiły się bowiem komentarze, że T-14 nie nadaje się do realizacji misji specjalnych. Projekt tego czołgu, nazywanym często chlubą samego Putina, rodził się w wielkich bólach. Światło dzienne ujrzał w 2014 roku, ale do dziś maszyny borykają się z ogromnymi problemami.