Kiedy kolejny Polak poleci w kosmos?

Trzydziesta piąta rocznica lotu Mirosława Hermaszewskiego skłania do zadania następującego pytania: kiedy kolejny Polak poleci w kosmos?

Trzydziesta piąta rocznica lotu Mirosława Hermaszewskiego skłania do zadania następującego pytania: kiedy kolejny Polak poleci w kosmos?


Minęło już 35 lat od czasu zakończenia jedynej wyprawy Polaka w przestrzeń kosmiczną. W trakcie tych lat nastąpiło wiele zmian - zarówno w Polsce, jak i na świecie, które z pewnością miały wpływ na dostępność lotów załogowych dla obywateli różnych państw.

W ramach programu "Interkosmos" w latach 1978 - 1988 wraz z obywatelami Związku Radzieckiego na orbitę wybrali się łącznie przedstawiciele czternastu państw, w większości Bloku Wschodniego, a także Indii, Syrii, Kuby, Afganistanu i Francji. Dla wszystkich z tych państw (poza ZSRR), łącznie z Francją, były to pierwsze loty załogowe w kosmos.

Następnie, w latach 90. XX wieku i podczas poprzedniej dekady, zarówno w Polsce, jak i innych państwach naszego regionu, obserwowano jedynie zorientowanie na projekty satelitarne i eksperymenty naukowe, a nie loty człowieka na orbitę (choć wiele eksperymentów było związanych z "human spaceflight"). Warto jednak odnotować lot Ivana Belli, pierwszego Słowaka w przestrzeni kosmicznej, który odbył tygodniowy lot w lutym 1999 roku do stacji orbitalnej Mir (start na Sojuzie TM-29, powrót Sojuzem TM-28). Jego lot był formą spłaty rosyjskiego długu w wysokości około 20 milionów dolarów względem Słowacji.

Wydaje się, że pewne szanse na kolejny lot Polaka w kosmos otworzyły się dopiero niedawno. Polska dołączyła do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) 19 listopada 2012 roku. ESA ma własny korpus astronautów i co kilka lat realizuje kolejny nabór. Najczęściej do korpusu astronautów ESA trafiają obywatele państw, które tradycyjnie łożą duże nakłady na działalność tej agencji (np. Włochy, Niemcy, Francja), szczególnie na programy załogowe. Jest lub było także kilku astronautów, którzy pochodzili z innych państw tej agencji - z Holandii, Szwecji, Szwajcarii, Hiszpanii i Belgii.

W ostatnim naborze ESA, w którym wybrano sześciu nowych astronautów, można doszukać się dwóch ciekawych akcentów - agencja wybrała Brytyjczyka i Duńczyka. Dotychczas Wielka Brytania nie udzielała się w programach załogowych ESA - sytuacja się zmieniła dopiero podczas zeszłorocznej Rady Ministerialnej. W najbliższych latach Wielka Brytania zamierza wyraźnie zwiększyć nakłady na ESA, dołączyć do programu załogowego i w konsekwencji brytyjski astronauta spędzi sześć miesięcy na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

W porównaniu z Niemcami czy Francją, duńskie nakłady na ESA są niewielkie - porównywalne z polskimi. Wybór Duńczyka może oznaczać, że w przyszłości ESA może także dokonać selekcji jednego z przyszłych astronautów spośród kandydatów z "mniejszych państw" tej agencji. Czy może to oznaczać, że w przyszłości zespół astronautów ESA zasili także Polak? Teoretycznie tak, choć warto zauważyć, że w przeciwieństwie do Polski Dania uczestniczy w programie załogowym ESA, co prawdopodobnie było mocnym argumentem za akceptacją Duńczyka do korpusu europejskich astronautów.

Reklama

Czy rekrutacje przez agencję kosmiczną są jedyną możliwością lotu w przestrzeń kosmiczną? Okazuje się, że nie. W ostatnich latach obserwujemy inny trend w rozwoju astronautyki załogowej - komercyjne loty "turystyczne", zarówno na orbitę oraz (wkrótce) suborbitalne. Te loty są/będą płatne, najczęściej przez wykonujących je "turystów". Wydaje się, że prędzej drugi Polak poleci na orbitę lub przekroczy umowną granicę kosmosu (100 km) w locie na warunkach komercyjnych niż w ramach projektów agencji kosmicznych. Co ciekawe, w ostatnich latach przeprowadzono kilka konkursów, w których nagrodami były miejsca w lotach suborbitalnych. Chociaż żaden z tych konkursów nie był realizowany w Polsce, przynajmniej jedno z tych miejsc zostało wygrane przez Polaka mieszkającego za granicą naszego kraju.

Link



Cena za miejsce w locie suborbitalnym wynosi obecnie minimum około 200 tysięcy dolarów (za lot na wysokość ponad 100 km). Cena za miejsce w locie orbitalnym (na pokładzie rosyjskiego Sojuza) wynosi około 50 milionów dolarów. Jest możliwe, że cena za lot suborbitalny spadnie o 10-30 proc. w ciągu pierwszych lat operowania takich systemów, co może nastąpić jeszcze przed 2020 rokiem. Z kolei niższe ceny za orbitalne loty załogowe wydają się być bardziej odległą przyszłością - być może do czasu wprowadzenia kilku amerykańskich komercyjnych systemów załogowych (np. CST-100 czy DreamChaser). Gdy miejsca w tych pojazdach zaczną być dostępne komercyjnie, to jest możliwe, że cena za lot jednego astronauty spadnie do nawet kilkunastu milionów dolarów. Wciąż będzie to jednak nieporównywalnie więcej od lotów suborbitalnych.

Z perspektywy ekonomicznej wydaje się być bardziej prawdopodobne, że następny lot kosmiczny Polaka będzie suborbitalny. Do takiego lotu może dojść już niebawem, być może w ciągu najbliższych kilku lat. Czy będzie to prawdziwy lot kosmiczny, a o tym Polaku lub tej Polsce będzie można mówić jako o astronaucie?

Niektórzy uważają, że lot suborbitalny nie jest prawdziwie "kosmiczny" i nie kwalifikuje do miana astronauty. Istnieje kilka definicji astronauty - od przekroczenia wysokości 50 mil (80 466 m), poprzez przekroczenie umownej granicy atmosfery z kosmosem (100 km), aż po wykonanie przynajmniej jednego okrążenia wokół Ziemi i przebywaniu poza atmosferą naszej planety przez minimum 90 minut. Z pewnością dojdzie więc do pewnego "sporu" o status drugiego kosmicznego lotu Polaka.

Podsumowując, jest dość prawdopodobne, że w ciągu najbliższych kilku lat drugi Polak przekroczy umowną granicę kosmosu. Będzie to lot suborbitalny i na zasadach komercyjnych. Natomiast na kolejnego Polaka, który osiągnie orbitę przyjdzie nam czekać jeszcze przynajmniej dziesięć lat.

Warto zauważyć, że kilku Amerykanów polskiego pochodzenia w ostatnich kilkunastu latach udało się na orbitę. Wśród nich znaleźli się Scott Parazynski czy George Zamka, którzy już kilka razy odwiedzili Polskę. Innym przykładem jest James Pawelczyk, który w 1998 roku wybrał się na pokładzie promu Columbia w piętnastodniową misję STS-90. Z pewnością w przyszłości w przestrzeń kosmiczną polecą kolejny Amerykanie polskiego pochodzenia.

Źródła informacji (PFA, NW, NSF, W, VG)

Krzysztof Kanawka

Źródło informacji

Kosmonauta
Dowiedz się więcej na temat: Polacy | loty w kosmos | Kosmos | kosmonauci | astronauta | NASA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama