Airlander - brytyjska przyszłość transportu powietrznego

W Wielkiej Brytanii zaprezentowano największy samolot świata o nazwie Airlander. Czym charakteryzuje się ta niezwykła maszyna i do czego zostanie wykorzystana?

Airlandera można bardzo łatwo pomylić ze sterowcem (aerostatem), który unosi się w powietrzu dzięki sile wyporu, przez co nie może zostać zaliczony do grona samolotów. Zaprezentowana przez Brytyjczyków konstrukcja jest aerodyną, co oznacza, że jest w stanie latać dzięki dynamicznemu oddziaływaniu powietrzna na jej elementy ruchome lub nieruchome. Jest więc stuprocentowym samolotem.

Maszynę opracował i wykonał brytyjsko-amerykański duet - Hybrid Air Vehicles (HAV) i Northrop Grumman - w ramach kontraktu przyznanego przez armię USA na dostarczenie samolotu szpiegowskiego Long Endurance Multi-intelligence Vehicle (LEMV). W założeniu bezzałogowy LEMV miał wykonywać misje zwiadowcze i szpiegować wroga z ogromnej wysokości. Dzięki innowacyjnym rozwiązaniom konstrukcyjnym mógł pozostawać w powietrzu nawet przez 21 dni. Jednostki planowano wykorzystać również do celów transportowych.

Reklama

Samolot miał być gotowy do końca 2013 roku, ale wcześniej projekt anulowano ze względu na ostre cięcia budżetowe. Brytyjscy inwestorzy nie poddali się jednak. Wszystkie plany i dokumentację odkupiono, a na ich podstawie skonstruowano Airlandera.

Maszyna składająca się z trzech zbiorników wypełnionych helem mierzy 92 metry długości, więc jest dłuższa o blisko 20 metrów od najdłuższych samolotów rejsowych świata - Airbusa A380 i Boeinga 747-8. Jednocześnie ma 9-metrową przewagę nawet nad dotychczasowym rekordzistą - Antonowem An-225. To jednak nie wszystko, ponieważ twórcy mogą zbudować większą jednostkę, mogącą zabrać na pokład ładunek o masie do 50 ton. Można ją również dowolnie dostosowywać do warunków czy charakterystyki zadania, jakie ma wykonać.

Airlander nie ma sobie równych wśród samolotów, jednak największe aerodyny były od niego ponad dwukrotnie większe. Chodzi o R101 skonstruowanego przez Brytyjczyków w 1929 roku oraz jeszcze potężniejszego niemieckiego LZ 129 Hindenburg, którego kadłub miał 245 metrów długości.

W przypadku konstrukcji firmy HAV liczą się jednak możliwości, a nie gabaryty. Konstrukcję zaprojektowano w taki sposób, aby bez trudu mogła przenosić ładunki o masie 50 ton (znacznie więcej od helikopterów), przy czym do manewrów startu i lądowania nie potrzebuje pasa startowego. Natomiast dzięki napędowi hybrydowemu zużywa znacznie mniej paliwa - producent podaje, że jest o 70 proc. bardziej ekologiczna od popularnych samolotów transportowych. Inwestorzy mają nadzieję, że zainteresuje się nim wiele firm - szczególnie naftowych, które muszą przenosić ciężki sprzęt w najodleglejsze zakątki świata. Będzie go można wykorzystać również w misjach ratunkowych.

- Ta maszyna zmieni zasady gry względem tego, co aktualnie mamy w powietrzu, i co możemy jeszcze zrobić. Sterowce są z nami od dawna, tylko czekają na odpowiednią technologię, która pomoże im nadrobić zaległości - powiedział Bruce Dickinson - jeden z inwestorów i wokalista słynnego zespołu heavy metalowego Iron Maiden.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sterowiec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama