Starożytne choroby mogą pomóc w tworzeniu nowoczesnych leków

Badając przeszłość, możemy mieć wpływ na kształtowanie przyszłości. Z tego założenia wychodzą naukowcy i analizują DNA starożytnych bakterii i wirusów. Twierdzą, że możemy się dowiedzieć wielu cennych rzeczy.

W ramach paleomikrobiologii naukowcy wyodrębniają ze starożytnych ludzkich szczątków dawne fragmenty DNA wszelkiego rodzaju drobnoustrojów. W kolejnym kroku strzępki kodu genetycznego są rekonstruowane, dzięki czemu można zdiagnozować chorobę, na którą dane osoby zmarły. Zakres chronologiczny obejmuje tysiące lat. Badacze podkreślają, że nowoczesne techniki i wyniki tych analiz mogą zmienić sposób, w jaki postrzegamy naszą przyszłość.

W ostatnich latach dzięki paleomikrobiologii okazało się m.in. że ospa prawdziwa, która zabiła około 300 mln ludzi na świecie w XX wieku, "grasowała" w Europie już w 600 r. n.e. Fragmenty DNA ospy zostały wyekstrahowane z zębów szkieletów wikingów. Wcześniejszy najstarszy potwierdzony przypadek choroby datowano dopiero na XVII wiek.

Reklama

Dzięki wspominanym analizom naukowcy przesunęli "pierwsze przypadki chorób" nawet o kilkaset lat w przeszłość. Tyczy się to m.in., dżumy, kiły, syfilisu, trądu czy wspomnianej ospy.

- Do przenoszenia chorób potrzebna jest pewna liczba ludzi, więc zwykle obserwujemy te choroby pojawiające się wraz z pierwszymi miastami - mówi prof. Verna Schuenemann z Uniwersytetu w Bazylei.

Fragmenty DNA i choroby

Sekwencjonowanie DNA patogenów ze starożytnych zębów może ujawnić, na jakie choroby zmarła dana osoba. Jak zaznaczają specjaliści, że w przyszłości dzięki postępowi w technologii będzie można zrekonstruować starożytny mikrobiom jamy ustnej, w tym zróżnicowane skupisko bakterii, archeonów, czy grzybów.

Tego typu informacje mogą pomóc w określeniu, w jaki sposób rozpowszechniają się choroby zakaźne i niezakaźne (np. choroby serca, cukrzyca, choroba Alzheimera), co może okazać się dla nas korzystne w przyszłości.

- Istnieją badania sprzed dziesięcioleci pokazujące, w jaki sposób zdrowie jamy ustnej i mikrobiom jamy ustnej są powiązane z tymi schorzeniami - mówi Abigail Gancz, antropolog biologiczny z Pennsylvania State University.

Naukowcy nie mają pojęcia, w jakim stopniu choroby niezakaźne były powszechne w starożytności, ponieważ zdecydowana większość tego rodzaju przypadłości nie pozostawia śladów na kościach.

Szykuje się rewolucja?

Badania dawnych patogenów wykazały, że miały one duży udział w kształtowaniu historii ludzkości. Jednocześnie zdobywana wiedza w tym zakresie może skutkować poprawą zdrowia współczesnych i przyszłych ludzi.

Niektórzy naukowcy już opracowują przeszczep mikrobiomu jamy ustnej, który będzie zastępować "niezdrowy mikrobiom zdrowym".

Jak mówi prof. Laura Weyrich z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii: - Wyobraźmy sobie dzień, w którym nie trzeba myć zębów, ponieważ w jamie ustnej znajdują się drobnoustroje, które nie powodują chorób jamy ustnej - to może być coś, do czego możemy dojść, patrząc na to, jakie drobnoustroje mieli ludzie przed powszechną obecnością tych współczesnych chorób jamy ustnej.

Dodaje także: - Zawsze mówię ludziom, że chciałabym mieć zęby jak neandertalczyk, ponieważ neandertalczycy cieszyli się w większości doskonałym zdrowiem jamy ustnej. Gdybyśmy mogli wziąć ich skład mikrobiologiczny i wykorzystać go jako wskazówkę do opracowania nowoczesnego przeszczepu drobnoustrojów jamy ustnej, moglibyśmy spróbować naprawić obecną sytuację, w której się znajdujemy, gdzie u 90 proc. Amerykanów rozwinie się próchnica przez całe życie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | Medycyna | starożytność | biologia | genetyka | DNA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama