Piękne miejsce, do którego nikt nie lata. LOT chce, ale nie może

Jest taki kraj, który przyciąga podróżnych niskimi cenami, wspaniałymi zabytkami i bogatą kulturą. Ciężko się tam jednak dostać, bo z Europy nie latają w jego kierunku żadne samoloty. Taką trasę chce otworzyć LOT, ale nie może. Dlaczego tak ciężko jest polecieć do Iranu?

Nowy kierunek LOT-u jeszcze nie teraz

Niedawno Polskie Linie Lotnicze LOT opublikowały strategię na najbliższe lata. Wśród koncepcji rozwoju nie zabrakło wielu nowych połączeń, które mogą zostać dodane do rozkładu lotów przewoźnika. Na przedstawionej mapie znalazły się lotniska w Ameryce Północnej, dalekiej Azji czy też na Bliskim Wschodzie.

Szczególnie jedno z nich wzbudziło dużą ekscytację polskich turystów - mowa o Teheranie, czyli stolicy Iranu. To miejsce o tyle wyjątkowe, ile też niedostępne. Na razie nie wiadomo kiedy i czy w ogóle polski LOT rozpocznie operowanie na tej trasie. Przyczyną nie jest nawet rachunek ekonomiczny, a raczej obowiązujące traktaty. Do Iranu bowiem latać nie można - a przynajmniej nie LOT-em bezpośrednio z Europy. 

Reklama

Loty do Iranu pod znakiem zapytania

Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze - lub skomplikowane układy polityczne, jak to ma miejsce w tym wypadku. Trudność w oferowaniu połączeń do Iranu wynika z pakietu sankcji i polityki izolacji państwa, która w mniejszym lub większym stopniu obowiązuje od lat. Efektem tego jest nie tylko zakaz lotów z Unii Europejskiej, ale również embargo na części zamienne do samolotów i nowe maszyny, które chciałyby zakupić irańskie linie lotnicze.

Zwiastunem przełomu był rok 2016, gdy doszło do pewnej odwilży na linii zachód - Iran. Sprawa dotyczyła irańskiego programu nuklearnego. Państwo, na którego czele stoi ajatollah Ali Chamenei porozumiało się z mocarstwami nuklearnymi i Unią, czego efektem było rozładowanie napięcia. Niektórzy przewoźnicy lotniczy zdołali nawet otworzyć nowe trasy do państwa Persów.

Względny spokój nie trwał jednak długo, bo już w 2018 roku z porozumienia wycofało się USA (za decyzją Donalda Trumpa), a Iran nie czuł się zobligowany do dalszego przestrzegania umowy. Skończyły się porozumienia, pojawiły się problemy z lotami. Obecnie otwarcie trasy do Iranu przez polskiego przewoźnika wymaga zgody administracji Stanów Zjednoczonych. Niepodporządkowanie się tej zasadzie będzie wiązało się z nałożeniem na kraj sankcji.

Jest wola, możliwości jednak brak

Właśnie w tej sytuacji znajduje się obecnie LOT. Przewoźnik od lat stara się stworzyć połączenie z Teheranem, co byłoby ewenementem w regionie, gdyby jako jedyny miał to w swojej ofercie. Na przeszkodzie stoją jednak napięte stosunki, a i obecna sytuacja geopolityczna nie pomaga. Gdy teoretycznie wszystko szło w dobrym kierunku, Iran zaczął być targany masowymi protestami, w 2020 stanął przed widmem wojny, a dziś żywo wspiera działania Palestyny podczas wojny z Izraelem.

Nic w obecnej układance geopolitycznej nie sugeruje, że loty do Teheranu (czy innego miasta Iranu) z Warszawy staną się faktem. Przynajmniej nie w najbliższych latach, choć warto zaznaczyć, że plany LOT-u zakładają dłuższy okres. Możemy spodziewać się, że przy pierwszej odwilży polskie linie lotnicze przystąpią do działania.

Potencjalne loty do Iranu z pewnością zaciekawiłyby polskich miłośników ciekawych wakacji. Kraj poza stolicą oferuje wiele historycznych miejsc, w tym ruiny Persepolis, wyjątkowe meczety Isfahanu i starówkę w Yazd. Zdecydowanie jest tam co zwiedzać, a niskie ceny sprawiają, że wycieczka jest czystą przyjemnością.

Polecamy na Antyweb: Po co nam 5 tysięcy komunikatorów? Ktoś to w końcu powiedział głośno

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samolot | podróże | lotnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy