Duża asteroida przeleciała nam koło nosa. Nikt tego nie zauważył!

Wygląda na to, że nasze systemy ostrzegania przed możliwymi atakami kosmicznymi wciąż są mocno dziurawe, a przynajmniej tak sugeruje 60-metrowa asteroida, która niedostrzeżona przeleciała ostatnio w bliskiej odległości od naszej planety.

Wygląda na to, że nasze systemy ostrzegania przed możliwymi atakami kosmicznymi wciąż są mocno dziurawe, a przynajmniej tak sugeruje 60-metrowa asteroida, która niedostrzeżona przeleciała ostatnio w bliskiej odległości od naszej planety.
Asteroida 2023 NT1 przeleciała blisko Ziemi. Zauważyliśmy to dopiero dwa dni później /123RF/PICSEL

Według najnowszych szacunków NASA żadna znana asteroida o rozmiarach przekraczających 140 metrów, czyli wystarczająco duża do zdewastowania całego miasta, nie uderzy w naszą planetę w ciągu najbliższych 100 lat, ale nie wszystkie zagrożenia zostały jeszcze wykryte. To właśnie dlatego NASA pracuje nad satelitą NEO Surveyor, który będzie monitorował kosmos w podczerwieni, wykrywając potencjalnie niebezpieczne asteroidy, a ESA rozwija koncepcję teleskopu kosmicznego NEOMIR, który będzie wypatrywał obiektów nadlatujących z kierunków zbyt bliskich Słońcu, by można je było zobaczyć z Ziemi.

Reklama

Przeleciała blisko Ziemi. Nikt jej nie zauważył

Wygląda jednak na to, że nasze systemy wykrywające potencjalne zagrożenia wymagają jeszcze wiele pracy, bo chociaż pod koniec 2022 roku w ramach misji DART udało nam się uderzyć w 160-metrową asteroidę Dimorphos i skutecznie zmienić jej orbitę, to jednocześnie kilka dni temu przegapiliśmy "odwiedziny" mniejszego obiektu i dowiedzieliśmy się o nich dopiero po fakcie. Astronomowie obsługujący znajdujący się w RPA teleskop wchodzący w skład systemu wczesnego ostrzegania o uderzeniu asteroidy ATLAS (łącznie cztery teleskopy na Hawajach, w Chile i RPA, które każdej nocy kilka razy automatycznie skanują niebo w poszukiwaniu poruszających się obiektów), po raz pierwszy zauważyli 2023 NT1 dopiero 15 lipca, czyli dwa dni po jej zbliżeniu się do Ziemi!

Jak to możliwe, skoro zazwyczaj jesteśmy świadomi potencjalnie niebezpiecznych obiektów na długo przed ich przelotem w naszej okolicy? Obiekt przyleciał w naszym kierunku od strony Słońca i pozostawał długo ukryty w jego blasku. Jak wyjaśniają eksperci, z tego samego powodu nikt nie zauważył 20-metrowej asteroidy w 2013 roku, dopóki nie eksplodowała nad rosyjskim miastem Czelabińsk, powodując falę uderzeniową, która zraniła 1500 osób i zniszczyła budynki.

NASA definiuje asteroidy o wymiarach 2023 NT1 jako rozmiaru samolotu, a aplikacja Asteroid Launcher pokazuje, że biorąc pod uwagę rozmiar i prędkość obiektu (11,28 km/s), mógłby on pozostawić krater o średnicy 225 metrów, pozbawić życia ok. 235 osób i wywołać tsunami o wysokości 100 metrów. 

Warto jednak pamiętać, że to jedynie szacunki, bo wspomniany Krater Barringera z Arizony ma średnicę 1,18 km, a asteroida sprzed 50 tys. lat, która za niego odpowiada, była mniejsza niż 2023 NT1. Mówiąc krótko, dobrze, że bezpiecznie przeleciała obok i pozostaje mieć nadzieję, że do 2030 roku, czyli czasu uruchomienia teleskopu kosmicznego NEOMIR, inne też pójdą jej śladami. 


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: asteorida | Kosmos
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy