Ukraińscy żołnierze: Walka z grupą Wagnera przypomina "filmy o zombie"
Eksperci nie bez przyczyny powtarzają, że gdyby nie udział grupy Wagnera, to rosyjska armia nie miałaby szans w starciach z siłami ukraińskimi w okolicach Bachmutu, a ukraińskie służby wciąż widzą w tej organizacji paramilitarnej większe zagrożenie niż ze strony regularnej armii.
Jak wynika z aktualnych informacji, grupa Wagnera rozmieściła w Ukrainie ok. 10 tys. najemników oraz 40 tys. więźniów, którzy są zdecydowanie lepiej wyposażeni i stosują skuteczniejsze taktyki niż regularna armia rosyjska. W ostatnim czasie nie brakowało także informacji sugerujących, że walka jest dla nich jedyną szansą na przeżycie, bo są traktowani jak "żołnierze jednorazowego użytku", których stratą nikt się nie przejmuje. Jak wynika z raportu pozyskanego przez CNN, zostawiają rannych na polu bitwy, mają zakaz udzielania im pomocy, a jakakolwiek próba porzucenia pozycji oznacza dla nich śmierć.
Nic więc dziwnego, że tak zaciekle walczą o swoje życie, ale nawet w tym kontekście opowieści dwóch ukraińskich żołnierzy walczących z najemnikami grupy Wagnera w Bachmucie są po prostu szokujące. W wypowiedzi dla CNN przytaczają oni jedno ze starć, w którym przez wiele godzin byli atakowani przez "niekończącą się powódź wagnerowców". Najpierw fale niewyszkolonych więźniów, których celem było stopniowe zdobywanie i okopywanie pozycji, a następnie - po ich śmierci - bardziej doświadczonych najemników, których życie i umiejętności są cenniejsze.