Tylu żołnierzy Rosja wysłała na śmierć. To kolosalny koszt zajęcia Awdijiwki

Chociaż Rosjanie w miniony weekend ostatecznie zajęli Awdijiwkę, eksperci nie mają wątpliwości, że okupili ten "sukces" niewyobrażalnymi stratami. Szacuje się, że wymagało to poświęcenia nawet 30 tys. żołnierzy i setek czołgów.

Chociaż Rosjanie w miniony weekend ostatecznie zajęli Awdijiwkę, eksperci nie mają wątpliwości, że okupili ten "sukces" niewyobrażalnymi stratami. Szacuje się, że wymagało to poświęcenia nawet 30 tys. żołnierzy i setek czołgów.
Awdijiwka to jedno z najbardziej zniszczonych miast wojny. Teraz znajduje się pod kontrolą Rosji /GENYA SAVILOV / AFP /AFP

Awdijiwka była kiedyś spokojnym miasteczkiem, w którym żyło ok. 32 tys. osób - niestety jej spokój został zburzony już w 2017 roku, kiedy to stała się miejscem bitwy z prorosyjskimi separatystami w ramach wojny w Donbasie. Od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku znajduje się zaś na pierwszej linii walk, stając się - podobnie jak wcześniej Bachmut - jednym z najkrwawszych symboli tej wojny.

Ukraińcy przez długie miesiące bez wytchnienia bronili Awdijiwki, odpierając kolejne ataki Rosji, ale w miniony weekend dotarły do nas informacje o wycofaniu żołnierzy i przejęciu miasta przez armię Kremla. Jak poinformowała strona ukraińska, zdecydowano się na taki ruch, "aby uniknąć okrążenia i chronić życie oraz zdrowie żołnierzy", którzy od października mierzyli się z kolejnymi falami ataków, bo Awdijiwka stała się ostatnio głównym celem Putina. 

Reklama

Putin zdobył Awdijiwkę. Po trupach do celu

Rosjanie zaczęli chwalić się w sieci nagraniami, na których można zobaczyć rosyjskie flagi zatkane w różnych częściach miasta i przekonywać o ogromnym sukcesie swojej ofensywy. Eksperci mają jednak wątpliwości, czy powinni tak traktować zdobycie pełnej kontroli nad miastem, bo kosztowała ona ponad 400 czołgów i pojazdów opancerzonych i najpewniej - jak przekonuje brytyjski wywiad - życie tysięcy żołnierzy. 

Ukraińcy przekonują, że w czasie walk o Awdijiwkę zginęło ponad 17 tys. rosyjskich żołnierzy, a 30 tys. zostało rannych. Jak komentował dla The Telegraph rzecznik ukraińskiej armii, Dmitrij Lichowy, który wraz ze swoim zespołem przeprowadził stosowne obliczenia, straty Rosjan wokół Awdijiwki są po prostu kolosalne i wynikają wprost z przyjętej strategii braku szacunku dla życia ludzkiego.

Mięso armatnie raz jeszcze. Powtórka z Bachmutu

Jak bowiem twierdzą ukraińscy żołnierzy, Kreml po raz kolejny traktował swoich żołnierzy jak mięso armatnie, które można bez wahania poświęcić. I można było to zobaczyć na własne oczy, bo okolica jest dosłownie "zasłana zamarzniętymi rosyjskimi zwłokami". I jak czytamy w nowej publikacji Insidera, ukraińskie wyliczenia są zgodne z zachodnimi szacunkami, m.in. danymi brytyjskiego czy amerykańskiego wywiadu. Wystarczy tylko przypomnieć, że The New York Times już na początku grudnia ubiegłego roku informował o utracie przez Rosję 220 wozów bojowych i 13 tys. rannych i poległych żołnierzach. 

A trzeba pamiętać, że od publikacji tego raportu minęły ponad dwa miesiące, podczas których sytuacja w Awdijiwce tylko eskalowała i osiągnęła punkt kulminacyjny w ostatnich tygodniach, kiedy to Rosjanie ośmieleni informacjami o problemach Kijowa z dostawami amunicji rzucili na miasto swoją artylerię i drony-kamikadze.

Z oczywistych powodów Ukraina i jej zachodni sojusznicy nie podają danych liczbowych na temat ukraińskich strat, ale nie ulega wątpliwości, że mogą być one równie znaczące. Niemniej, Kijów nazywa utratę Awdijiwki "chwilową sytuacją" i zapowiada powrót do miasta - wydaje się jednak, że będzie to wymagało uregulowania kwestii zachodnich dostaw, które w ostatnim czasie nie płynęły do Ukrainy tak otwartym strumieniem jak wcześniej.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Awdijiwka | Rosja | Ukraina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy