Siergiej Szojgu nie wytrzymał na wizji. Padły mocne oskarżenia
Podczas propagandowej wizyty rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu w zakładzie projektującym kluczowe rakiety, doszło do nieoczekiwanego zdarzenia. Wojskowy na wizji zaczął krytykować konstruktorów, którzy według niego dostarczają broń, nieodpowiednią do walki na froncie.
Ze względu na brak znaczących postępów w Ukrainie przy niewyobrażalnych stratach, rosyjskie władze sięgają po prymitywną propagandę, aby utrzymać poparcie wojenne wśród społeczeństwa. Jednym z popularniejszych sposobów na zbieranie aplauzu dla władz w Moskwie są wizyty czołowych dygnitarzy w fabrykach zbrojeniowych.
Jeden z najnowszych spektakli miał miejsce w zakładzie Państwowego Biura Projektującego "Raduga", konstruującego pociski manewrujące. Odwiedził je rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu, który miał dokonać inspekcji broni. Za nim przyjechały rosyjskie media, z zadaniem stworzenia materiału ukazującego w chwale rosyjski przemysł zbrojeniowy.
Od samego początku reprezentanci biura uwijali się wokół ministra, tłumacząc mu, jakie projekty zapewnia armii. Całość wyglądała jak nagrywki do Polskiej Kroniki Filmowej w PRL, gdzie trzeba pokazać, że krajowa produkcja wyrabia 200 proc. normy. W pewnym momencie doszło do zaskakującej sceny.
Szojgu doszedł do pocisku przeciwradarowego Kh-58UShK. Jeden z przedstawicieli przedsiębiorstwa zapewnił, że rakieta ma zasięg 250 kilometrów, licząc na uznanie ministra. Ten jednak z widocznym wyrzutem odparł, że to za mało. Gdy zapadła niezręczna cisza, wojskowy zaczął krytykować pracowników, że nie zapewniają broni, jaka jest potrzebna na froncie.
- 250 kilometrów... no to właśnie o tym chcę wam tu powiedzieć. My potrzebujemy takich pocisków o zasięgu 300, ponad 300 kilometrów. Bo widzicie zresztą, jaka jest sytuacja na froncie. Trzeba zwiększyć zasięg - podsumował Szojgu, wzruszając ramionami.