Rosja przeprowadziła symulację ataku jądrowego na Europę i USA

Ministerstwo Obrony Rosji poinformowało, że z poligonu Kapustin Jar w obwodzie astrachańskim doszło do udanego próbnego wystrzelenia międzykontynentalnej rakiety balistycznej zdolnej do przenoszenia broni jądrowej.

Ministerstwo Obrony Rosji poinformowało, że z poligonu Kapustin Jar w obwodzie astrachańskim doszło do udanego próbnego wystrzelenia międzykontynentalnej rakiety balistycznej zdolnej do przenoszenia broni jądrowej.
Rosja przeprowadziła test międzykontynentalnej rakiety balistycznej zdolnej do przenoszenia broni jądrowej /123RF/PICSEL

Rosja kolejny raz pręży swoje jądrowe muskuły. Ministerstwo Obrony poinformowało o udanym przeprowadzeniu testu międzykontynentalnej rakiety balistycznej zdolnej do przenoszenia broni jądrowej. To wymowny sygnał skierowany do krajów NATO, że Kreml trzyma rękę na pulsie i jest gotowy na przeprowadzenie odwetowego ataku jądrowego na dowolny cel.

Reklama

Test rakiety przebiegł wyjątkowo spektakularnie. Na niebie pojawiło się dziwne zjawisko towarzyszące lotowi rakiety. Było ono widziane w dużej części Rosji, a nawet Bliskim Wschodzie. Wielu ludzi myślało, że jest świadkiem pojawienia się UFO. W rzeczywistości to smugi spalin pozostawionych przez rakietę, które przybrały ciekawy, zygzakowaty kształt, zwieńczony halo.

Z ujawnionych informacji wynika, że międzykontynentalny pocisk balistyczny Topol-ME wystartował z poligonu Kapustin Jar, który leży w obwodzie astrachańskim, a jego ćwiczebna część bojowa (atrapa) trafiła w wyznaczony cel na poligonie Sary-Szagan w Kazachstanie. Test przebiegł w pełni pomyślnie. Miał on na celu sprawdzenie gotowości bojowej sił jądrowych.

Kreml testuje pociski balistyczne Topol-ME z bronią jądrową

Co ciekawe, Rosja jakiś czas temu ogłosiła, że chce zakończyć żywot systemów Topol-M oraz zastąpić je najnowszymi i znacznie potężniejszymi RS-24 Jars. Teraz okazuje się, że plany nieco się zmieniły. Eksperci sądzą, że Kreml chce mieć dostępnych więcej głowic jądrowych, niż dotychczas planowano. Może mieć to związek z rosnącym napięciem na linii NATO-Rosja.

Jak twierdzi dziennik "Izwiestia", zastosowanie systemu Topol-ME może mieć też związek z wyczerpywaniem się zapasów testowych Topoli-E. Dzisiejszy (12.04) test jest drugim tego typu w ostatnim roku. 11 kwietnia 2023 roku również przeprowadzono eksperymenty tego systemu. Wówczas Kreml zapewniał, że przebiegły one w pełni pomyślnie, podobnie jak dziś.

Kreml grozi bronią jądrową krajom NATO

Przy okazji tematu rosyjskiej broni jądrowej nie można nie wspomnieć, że niedawno Anton Geraszczenko, doradca ukraińskiego rządu, przypomniał przy okazji ćwiczeń z rosyjską "bronią armagedonu", że jeden z moskiewskich instytutów zajmujący się doskonaleniem tych pocisków nie jest objęty sankcjami przez Unię Europejską, Wielką Brytanię i Australię.

Największym atrybutem pocisków Jars i jednocześnie dominacją nad Topol jest ich celność. Te nowe mogą poszczycić się celnością na poziomie 150 metrów, tymczasem Topol to ponad 900 metrów. Dodatkowo Jars zapewniają o wiele szybsze przygotowanie do startu, co jest kwestią kluczową w sprawnej odpowiedzi na atak. Te wartości pokazują, jak duże zmiany zaszły w rosyjskiej technologii rakietowej i jądrowej.

Czym jest RS-24 Jars, następca systemu Topol-M?

RS-24 Jars to pociski dalekiego zasięgu. Mają 23 metry długości i imponujący zasięg od 11 do 12 tysięcy kilometrów. Ich ogromnym atutem jest prędkość, która ma wynosić ok. 24 tysiące km/h. Pociski Jars korzystają z tzw. głowic MIRV (ang. Multiple Independently Targetable Warheads), które mogą niezależnie od siebie trafiać w różne cele.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sprzęt wojskowy | Kazachstan | NATO | Wielka Brytania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy