Ostrzeżenie dla okupantów. "Ukraińska ziemia spłonie pod ich stopami"
Jak informuje Kyiv Post, powołując się na źródła w ukraińskim wywiadzie, rosyjskie próby przeprowadzenia fikcyjnych wyborów na okupowanych obszarach Ukrainy utrudniały protesty, drony-kamikadze i "likwidacja" współpracowników.
Rosyjskie władze zdecydowały się na przeprowadzenie w dniach 7-10 września "wyborów" na okupowanych terytoriach Ukrainy - głosowania odbywały się w części obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego, a także na Krymie. Według brytyjskiego wywiadu rosyjska partia rządząca, Jedna Rosja, ma w nich uzyskać zdecydowaną większość, a sondaże Kremla przewidują wynik na poziomie co najmniej 80 proc. Głównie dlatego, że na listach nie ma oczywiście żadnych lokalnych działaczy czy innych "prawdziwych" kandydatów i dwie trzecie z nich to obywatele Federacji Rosyjskiej przywiezieni z innych terytoriów lub bezpośrednio z samej Rosji.
Ukraińcy nie mieli jednak zamiaru biernie się temu przyglądać i podjęli wiele prób zakłócenia głosowania, a jedną z najbardziej spektakularnych przeprowadziła Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) w Zaporożu. Jak wyjaśniają jej przedstawiciele, na miejscu "zagłosowały" należące do niej drony... wysadzając lokal wyborczy w powietrze. Według kijowskich urzędników mieszkańcy terytoriów okupowanych również wykazywali znaczny opór wobec tych pseudowyborów. Jak powiedział rzecznik Narodowego Centrum Oporu (NRC) w rozmowie z Kyiv Post, chociaż pewien odsetek ludzi czekał na ten tzw. rosyjski pokój, to większość Ukraińców stawia opór i pomaga siłom zbrojnym.