O włos uniknęli zderzenia czołowego. Pilot zareagował w ostatniej chwili

Samoloty o włos uniknęły zderzenia czołowego, po tym, jak oba zostały pokierowane na ten sam pas startowy. Gdyby nie szybki manewr wykonany przez jednego z pilotów w ostatniej sekundzie, mogłoby dojść do tragedii. Incydent miał miejsce 22 stycznia 2022 roku, jednak teraz został opublikowany raport z całego zdarzenia.

O włos uniknęli katastrofy

W zeszłym roku doszło do bardzo niebezpiecznego incydentu na lotnisku w Kolorado. Katastrofy udało się uniknąć tylko dzięki przytomności jednego z pilotów. W ostatniej sekundzie wykonał niebezpieczny manewr, dzięki czemu nie spowodował u nikogo żadnych obrażeń, a jedynie uszkodził ogon samolotu.  

Do incydentu doszło 22 stycznia 2022 roku, jednak dopiero teraz został opublikowany raport z całego zajścia. Pilot Beechcraft B300 King Air schodził w kierunku pasa startowego na lotnisku Yampa Valley, gdy zobaczył, że na tym samym pasie JetBlue Airbus A320 przygotowuje się do startu. Zaniepokojony powiedział przez radio: „Mam nadzieję, że w nas nie uderzycie”.  

Reklama

Jak do tego doszło?

Według raportu oba loty obsługiwane były przez centrum kontroli ruchu lotniczego w Denver, ponieważ lotnisko Yampa Valley nie posiada własnej wieży. Operator ostrzegł zawczasu obu pilotów o tym, że w pobliżu znajduje się kilka samolotów.  

Jednak kapitan JetBlue sądził, że King Air znajduje się o wiele dalej niż w rzeczywistości miało to miejsce. W związku z czym, sądząc, że ma czas, rozpoczął procedurę startu. Pilot King Air wspomina, że dostał informację od operatora zarówno o pasie startowym 10, z którego właśnie miał odlecieć JetBlue, jak i o pasie nr 28. King Air rozpoczął podchodzenie do lądowania na pas nr 10 około 20 sekund po tym, jak JetBlue zaczął startować.  

Szybki manewr pilota uratował ich przed katastrofą

Gdy kapitan zauważył, że w jego stronę zmierza King Air, postanowił wykonać manewr, by uniknąć zderzenia czołowego. Podniósł samolot do góry, aby wyminąć zbliżającą się niebezpiecznie blisko maszynę. Według raportu kapitan uniósł nos samolotu szybciej niż zwykle, zahaczając jednocześnie ogonem o pas startowy.  

Samolot JetBlue wystartował, unikając zderzenia i kontynuował lot w kierunku Fort Lauderdale na Florydzie. Na wysokości około 5000 metrów zgłosił incydent do kontroli lotów. Po wzniesieniu się na kolejne 3000 metrów kapitan dostał nakaz natychmiastowego lądowania, by można było sprawdzić, czy samolot nie doznał uszkodzeń. Został przekierowany na lotnisko w Denver.  

Według raportu National Transit Safety Board incydent był wynikiem złej komunikacji pomiędzy wieżą kontroli lotów a kapitanami samolotów. Na szczęście nikt nie doznał obrażeń, jedynie samolot uległ znacznemu uszkodzeniu.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Boeing | katastrofa lotnicza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy