Średniowieczna klątwa z Niemiec. Dziwne odkrycie archeologów

Władze w Rostocku poinformowały, że archeolodzy podczas rozbudowy ratusza odkryli dziwaczny kawałek ołowianej płytki. Po dokładniejszych oględzinach okazało się, że została na niej wyryta diabelska klątwa. Czego dotyczyła?

W trakcie prac budowlanych związanych z rozbudową ratusza w niemieckim mieście Rostock odnaleziono średniowieczną latrynę. Została ona szczegółowo przebadana przez archeologów. Ku wielkiemu zdumieniu, na dnie dawnej toalety odnaleziono niezwykłą zwiniętą ołowianą tabliczkę o wymiarach około 8 cm na 4 cm.

Jak wskazują badacze, w XIV wieku stał w tym miejscu dom z podwójnym szczytem, który w zapisach historycznych opisywany był jako "jeden z najpiękniejszych tego rodzaju w całych północnych Niemczech".

Reklama

Średniowieczna klątwa odnaleziona w dawnej niemieckiej latrynie

Po rozwinięciu tabliczki okazało się, że został na niej wyryty diaboliczny tekst, który brzmi: "sathanas taleke belzebuk hinrik berith". Archeolodzy są zdania, że tekst rzuca klątwę na kobietę o imieniu Taleke i mężczyznę o imieniu Hinrik (Heinrich).

Tekst został zapisany minuskułą gotycką, lub teksturą, która była używana w całej Europie Zachodniej od XII do XVII wieku. Badacze datują znalezisko na XV wiek.

Archeolodzy twierdzą, że odnalezienie tak niezwykłego artefaktu jest wyjątkowo rzadkie, zwłaszcza że klątwa była skierowana do belzebuka (Belzebuba, czyli Władcę Much - lub innego diabła). Słowo berith odnosi się do Berith, który w tradycji okultystycznej jest dwudziestym ósmym duchem Goecji - ma być odpowiedzialny za morderstwa i bluźnierstwa przeciw Bogu.

Badacze sugerują, że tajemniczy jest również motyw rzucenia klątwy. Przypuszczają, że może tutaj chodzić o chęć zerwania związku, uczucie nieodwzajemnionej miłości, zazdrość, lub także o chęć sprowadzenia nieszczęścia na obie wymienione w tekście osoby.

Jörg Ansorge, kierownik wykopalisk stwierdził, że jest to "naprawdę wyjątkowe znalezisko". Dodał także, że nie są mu znane podobne artefakty datowane na ten okres.

Tajemnicze klątwy na ołowianych tabliczkach

Warto przypomnieć, że w okresie grecko-rzymskim powszechne były również klątwy zapisywane na ołowianych tabliczkach, które następnie były zawijane. Artefakty te były wykorzystywane do proszenia bogów, zmarłych lub duchów o wykonanie danego działania na konkretnej osobie, lub rzeczy.

Te szczególne artefakty zazwyczaj były umieszczane w trudno dostępnych miejscach, gdzie nie można było ich znaleźć. Często umieszczano je w domu osoby, której klątwa miała dotknąć. Widać tutaj analogię miejsca odkrycia klątwy z Rostocka. Można tylko przypuszczać, że osoba rzucająca klątwę była zaznajomiona ze starożytnymi rytuałami.

Na dawnych tabliczkach z klątwami często widnieją same imiona "celów", przez co badacze sugerują, że w tworzeniu czaru towarzyszyło ustne zaklęcie. Dodawanie na tabliczkach innych słów, czy imion miało nadać klątwie "nadprzyrodzoną skuteczność". Zazwyczaj tekst był adresowany do "piekielnych bogów".

W trakcie badań archeologicznych w Rostocku odkopano także pozostałości fundamentów i piwnic domostw datowanych na XVI w. i XVII w., pozostałości po dawnym szlaku wodnym, a także XV-wieczną połyskującą niebieską misę pochodzącą z Hiszpanii.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia | Archeologia | Niemcy | Europa Zachodnia | Niemiec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy