Pierwszy samonaprowadzający nabój

Inżynierowie opracowali komputerowy model samonaprowadzającego naboju. Teraz pozostaje tylko wykonać prototyp i poddać go testom.

Specjaliści od broni od lat starają się wpływać na trajektorię lotu wystrzelonego naboju. Okazuje się, że jest to niezwykle trudne. Wszystko przez ruch wirowy pocisku, który dodatkowo stabilizuje go w trakcie wędrówki. Niezbędne jest przyłożenie siły, która byłaby w stanie zaburzyć ten ruch. Dopiero wtedy można marzyć o pokierowaniu go w wyznaczone przez strzelca miejsce.

Na razie udało się tego dokonać tylko w modelu komputerowym. Za wzór obrano nabój kalibru 0.50 cala. W jego wnętrzu znalazło się miejsce dla czujnika optycznego, którego zadanie polega na odszukaniu kropki celownika laserowego na celu. Zmianą trajektorii lotu zajmie się niewielki silniczek, którym steruje 8-bitowy procesor. Zmienia on położenie czterech łopatek, które nadają "kuli" właściwy tor.

Symulacje pokazują, że tak przygotowany nabój jest w stanie poprawić celność strzelca o 90 proc. Wiemy przecież, że na wystrzelony pocisk działają czynniki środowiskowe. Mogą one, oczywiście na odpowiednio dalekim dystansie, zmienić trajektorię lotu nawet o kilka metrów.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: naboje | broń palna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy