Dla początkujących, ale nie tylko. Oto kamerka stworzona do vlogowania

Kreatywna praca i dobre zarobki? Coraz częściej młodzi ludzie zapytani o to, kim chcą zostać w przyszłości odpowiadają, że… influencerem. Niektórzy nie czekają nawet do osiemnastki, a już wcześniej zakładają kanały i tworzą wokół swojej twórczości społeczność zaangażowanych widzów. Na rynku pojawiło się urządzenie, które powinno zwrócić na siebie uwagę internetowych twórców, i to nie tylko tych początkujących.

Prezentacja partnera

Już z opakowania woła nas napis informujący, że trzymamy w rękach sprzęt zaprojektowany do vlogowania. Czy rzeczywiście tak jest? Przyznam, że gdy usłyszałam o tym nowym, kompaktowym modelu kultowej marki Canon, w pierwszym momencie pomyślałam sobie: czy to jest w ogóle potrzebne? Przecież wszyscy mamy już świetne kamery i aparaty w telefonach.

Nie nazwałabym się vlogerką, ale każdego dnia rejestruję otaczającą mnie rzeczywistość na zdjęciach i krótkich filmach. Z ciekawością więc zabrałam się do sprawdzania możliwości kamery Canon PowerShot V10, gdy tylko wpadła w moje ręce. Postanowiłam skorzystać z zimowej aury i zabrać ją... na sanki.

Reklama

Niczym paczka chusteczek

Pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to niewielka waga tego sprzętu - zaledwie 211 g. Po wrzuceniu go do plecaka czy nerki, trudno odnotować jakąkolwiek różnicę. Przyjemna odmiana, bowiem zabieranie ze sobą gdziekolwiek aparatu czy kamery zazwyczaj kojarzy się z dodatkowym obciążeniem. Tutaj mamy kamerkę nagrywającą w 4K o wymiarach podobnych do paczki chusteczek. Fajnie!

Przyglądając się urządzeniu z bliska można zauważyć, że materiały, z których jest wykonane, są wysokiej jakości, plastik nie trzeszczy pod naciskiem. Pionowo zorientowana kamera dobrze leży w dłoni, nie wyślizguje się. W sprzedaży są zestawy, w których oprócz kamerki, w pudełku znajdziemy też przydatne gadżety od marki Smallrig, np. osłonę na obiektyw czy przeciwwiatrowe "kotki" na mikrofony. Można także sprawić sobie specjalną klatkę, do której wkłada się kamerkę, a dookoła niej mocuje dodatkowe akcesoria np. lampę, statyw czy mikrofon. Krótko mówiąc - podręczny zestaw prawdziwego vlogera!

Na kamerce znajdziemy zaledwie kilka przycisków, w tym jeden szczególnie widoczny i przydatny - czerwone kółko REC na przodzie urządzenia, tuż pod obiektywem. Tym przyciskiem uruchomimy zarówno nagrywanie filmu, jak i zrobimy zdjęcie (w zależności od wybranego trybu). Wciskając go do połowy można także wybrać punkt ostrości - przydatna sprawa. Bez problemu można się nim posługiwać nawet w grubych rękawiczkach. Z drugiej strony urządzenia znajdziemy łącznie 8 przycisków. Warto tu zaznaczyć, że większość ustawień możemy zmienić także za pomocą dotykowego ekranu, który działa szybko, jest czuły i czytelny nawet w trudnych warunkach oświetleniowych.

Vlogerski pomocnik - co potrafi?

No dobrze, pora sprawdzić, jak ten sprzęt sprawdza się w akcji. Warunki nie były łatwe, dopisywał spory mróz. Mimo to, bateria dobrze dawała sobie radę i nie wystąpił efekt nagłego rozładowania, co czasem się zdarza przy zetknięciu się sprzętów elektronicznych z ujemnymi temperaturami. Kamerę trochę też przyprószyło, ale zniosła to bezproblemowo.

Do dyspozycji jest tu jeden obiektyw o bardzo szerokim kącie. Dzięki temu jednocześnie w kadrze widać bardzo dużo - to przydatne nie tylko podczas vlogowania, ale też np. przy nagrywaniu architektury czy sportowców w ruchu. Dzięki przysłonie 2.8 możemy uzyskać efekt głębi ostrości, przydatny np. przy ujęciach przyrody czy portretach.

Sprzęt zaskakująco dobrze radzi sobie też po zmroku i w słabszych warunkach oświetleniowych. To kolejny plus, zwłaszcza że szerokokątne obiektywy często nie sprawdzają się przy słabym świetle. Szkoda, że urządzenie nie pozwala na zapisywanie zdjęć w formacie RAW. To z pewnością pozwoliłoby na jeszcze większe pole manewru przy edycji fotografii wykonanych w trudnych warunkach

Filmy można nagrywać w 30 lub 60 kl./s, co pozwala na zastosowanie w montażu efektu slow motion. Niestety, brakuje stabilizacji (można wybrać stabilizację cyfrową, ale zawęża ona nieco pole widzenia obiektywu), co może utrudniać wykonywanie bardziej ekstremalnych ujęć np. podczas jazdy na nartach czy na rowerze. Nie jest to jednak z założenia kamerka dedykowana kaskaderskim wyczynom - jej konstrukcja nie jest dodatkowo wzmocniona przed pyłem, kurzem i upadkami, nie jest też wodoodporna. Nie znaczy to jednak, że sprzęt nie będzie przydatny dla twórców innego rodzaju kontentu, vlogować można przecież na dowolny temat! Podczas nagrywania zjazdu na sankach wyszło nieźle - widać prędkość, a obraz się nie trzęsie. Nagrania przerzucone na większy ekran (telewizor) wyglądają dobrze, a kolory są wyraziste.

Im dalej w las, tym więcej drzew

Początkujący twórcy mogą odnaleźć w tym sprzęcie to, czego potrzebują, aby nauczyć się profesji vlogera. W kamerce mamy do wyboru kilka trybów, dających dostęp do ustawiania różnych opcji, w zależności od umiejętności i stanu wiedzy obsługującego. Im bardziej nasze umiejętności będą rosły, tym bardziej zaawansowanych zmian możemy dokonywać. W szybkiej obsłudze sprzętu pomaga także autofocus, który wykrywa twarze bazując na detekcji kontrastu. Nie działa to tak dobrze, jak śledzenie oka, ale rzadko zdarza się, aby kamerka gubiła ostrość. W każdej chwili można także łatwo zmienić punkt ostrości za pomocą dotknięcia ekranu w wybranym miejscu.

Sprytnie przemyślana jest sama budowa tego urządzenia. Przydatny w wielu sytuacjach, zarówno przy klasycznym vlogowaniu, jak przy szukaniu oryginalnej perspektywy, jest odchylany o 180 stopni ekran. Dzięki niemu można z przyjemnością oddać się poszukiwaniu ciekawych kadrów. Pod ekranem ukryta jest także rozkładana podstawka, która umożliwia stabilnie ustawienie urządzenia niemal w dowolnym miejscu. Nawet na lekko pochyłym i ośnieżonym stoku kamerka trzymała się pewnie, a ustawienie jej zajęło kilka sekund.

Jak się nagrał dźwięk, czy słychać głos, prędkość i skrzypienie śniegu? Powershot V10 ma wbudowane dwa mikrofony, przez które trochę może wyglądem przypominać dyktafon. Zbierają one dźwięk całkiem nieźle, a przy wietrznej pogodzie czy przy rozwinięciu większej prędkości, sprawdzą się mocowane na magnesy futrzane osłonki. Kamerka bardzo szybko ładuje się do pełna przez złącze USB-C, a nagrania i zdjęcia zapisywana są na karcie microSD, której gniazdo schowano pod "pokrywką".

Robi wrażenie na żywo

Poza tym, że jest to urządzenie, które można wrzucić do plecaka czy torebki i zabrać ze sobą niemal wszędzie, sprawdzi się ono również przy tworzeniu kontentu w zaciszu domu czy studia. Po pobraniu aplikacji na telefon i szybkiej oraz intuicyjnej konfiguracji, możemy wykorzystać tę kamerkę jako źródło sygnału transmisji live w dowolnych mediach społecznościowych.

Sprzęt może też działać jako kamerka internetowa, i co najlepsze, nie trzeba instalować żadnego dodatkowego oprogramowania (a na wideo-spotkaniach w pracy obraz robi wrażenie!).

Canon Powershot V10 to sprzęt, który może się przydać. Jest lekki, kompaktowy i daje spore możliwości. Pozwala nauczyć się sporo o tworzeniu treści wideo przeznaczonych do publikacji w sieci. Nie dorówna on możliwościami aparatom z wymienną optyką, ani nie będzie tak wytrzymały, jak kamerki sportowe. Jest to jednak przyjemny w obsłudze gadżet, który warto mieć pod ręką, bo przyda się w niejednej sytuacji. Na sanki jest w sam raz!


Prezentacja partnera


.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy