Antypirackie zabezpieczenia poszły do kosza

Wytwórnia fonograficzna EMI zdecydowała się na sprzedaż swoich utworów bez antypirackich zabezpieczeń. Pierwsze płyty pojawią się w maju w sklepie iTunes.

EMI, trzecia co do wielkości wytwórnia fonograficzna na świecie, wykonała bardzo odważny krok - utwory artystów takich jak Norah Jones czy Robbie Williams będą pozbawione cyfrowej ochrony praw autorskich (Digital Rights Management - DRM) - technologii, która miała zlikwidować internetowe piractwo poprzez utrudnienie kopiowania zakupionego utworu. DRM okazało się jednak nieskuteczne - piraci i tak potrafili złamać stosowne zabezpieczenia, a osoby, które legalnie zakupiły dany utwór, miały problemy zarówno z jego odtwarzaniem, jak i z samą jakością (gorsza kompresja). Decyzja EMI ma to zmienić.

Reklama

All you need is love

- Sprzedawanie cyfrowej muzyki bez DRM to krok w dobrą stronę. Branża muzyczna tylko na tym skorzysta - powiedział dyrektor zarządzający Apple, Steve Jobs, podczas spotkania z szefem EMI. To właśnie Jobs w lutym tego roku napisał list otwarty do wytwórni fonograficznych, apelując o zniesienie niepotrzebnych zabezpieczeń. Legenda Apple nie pojawiła się Londynie przez przypadek, firmowany przez niego największy na świecie internetowy sklep muzyczny, iTunes, jako pierwszy będzie sprzedawał utwory EMI bez DRM. Zamiast standardowej ceny 99 centów, za każdą piosenkę od EMI trzeba będzie zapłacić 1,29 dol. W zamian klient otrzyma lepszą jakość oraz szansę na odtworzenie dopiero co zakupionego utworu na dowolnym playerze muzycznym.

Wytwórnia EMI ma nadzieję, że sprzedaż muzyki bez DRM poprawi finansową kondycję spółki - do 2010 roku cyfrowa dystrybucja ma stanowić jedną czwartą przychodów giganta. Nie wiadomo, czy umowa między Apple i EMI oznacza, że do legalnej sprzedaży trafią w końcu cyfrowe utwory Beatlesów. - Pracujemy nad tym, ale trudno podać konkretną datę. Mamy nadzieję, że nastąpi to jak najwcześniej - powiedział Eric Nicoli, szef EMI. W lutym Apple i wytwórnia Beatlesów po latach kłótni doszła do porozumienia. Na twórczość czwórki z Liverpoolu w wersji cyfrowej czekają miliony użytkowników iTunes.

Unia nie lubi Apple

Walka Apple o zniesienie cyfrowych zabezpieczeń ma także inne podłoże - od wielu miesięcy firma oskarżana jest o monopol i promowanie jedynie swoich produktów, poprzez blokowanie opcji odtwarzania zakupionych w iTunes utworów na innych niż iPod playerach. Apple musi także liczyć się z oskarżeniami ze strony Komisji Europejskiej, która zarzuca firmie naruszenie prawa poprzez wprowadzenie różnych stawek za sprzedawane w sklepie utwory, zależnie od kraju, z którego pochodzi klient. Na przykład: w Wielkiej Brytanii płacimy ja jeden utwór 20 proc. więcej niż we Francji.

Sklep iTunes (który nadal nie doczekał się polskiej wersji) "poznaje" klienta poprzez jego kartę kredytową, a konkretnie państwo, w którym została wydana. Przez to kupujący skazany jest na ceny, które obowiązują w jego kraju. Apple odpowiedziało na zarzuty KE, twierdząc, że w pierwotnych założeniach planowano otworzyć jeden sklep iTunes na całą Europę, ale takie rozwiązanie nie spodobało się wytwórniom płytowym, które miały bronić podziału terytorialnego.

Z pomysłem utworów bez DRM próbował wystartować jeden z konkurentów iTunes, Yahoo Music, jednak to przedsięwzięcie nie wypaliło - sklep Yahoo był po prostu za mały. Obecnie to iTunes jest wyznacznikiem trendów cyfrowej dystrybucji muzyki oraz wideo, klienci iTunes ściągnęli już ponad 2 miliardy piosenek (średnia: 5 milionów na dzień),15 milionów seriali telewizyjnych i 1,3 miliona filmów. Za iTunes pójdą zapewne inni, sprzedając muzykę bez Digital Rights Management.

Łukasz Kujawa

INTERIA.PL/AFP
Dowiedz się więcej na temat: iTunes | utwory | sklep | zabezpieczenia | wytwórnia | Apple
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy