Naukowcy ujawniają, co doprowadza Voyagera 1 do kosmicznego bełkotu

Od miesięcy Voyager 1 wysyła do Ziemi niezrozumiałe dane. Do tej pory nie było wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Niektórzy, za ten stan sondy, obarczyli winą nawet kosmitów. Jednakże problem leży zupełnie gdzie indziej.

Voyager 1 jest najodleglejszą od Ziemi sondą kosmiczną - oddalona jest od nas o około 24 miliardy kilometrów. Od kilku miesięcy astronomowie mają problem ze zrozumieniem wysyłanych przez Voyagera komunikatów. Przekazywane informacje po prostu nie miały sensu. Mimo licznych prób zdiagnozowania i naprawiania problemu sonda nadal nie działała poprawnie. Niektórzy zaczęli już się zastanawiać, czy za tajemniczą awarię przypadkiem nie odpowiada... obca cywilizacja.

Voyager 1 bełkocze do nas z głębin kosmosu

W końcu po licznych staraniach naukowcy z NASA znaleźli źródło całego zamieszania. Inżynierowie w marcu wysłali do sondy zakodowane polecenie, które było skierowane do komputera zwanego podsystemem danych lotu (FDS). W odpowiedzi sprzęt wskazał miejsce, gdzie go "boli". Głównym celem systemu jest podsumowanie najważniejszych obserwacji dokonanych podczas misji przed ich wysłaniem na Ziemię.

Reklama

Okazało się, że około trzech procent pamięci FDS jest uszkodzone. To ma wyjaśniać, dlaczego próba wyłączenia i włączenia FDS przeprowadzona w listopadzie ubiegłego roku się nie powiodła. Inżynierowie wskazują, że większość odkrytych uszkodzeń ogranicza się do zaledwie jednego chipa w systemie pamięci komputera.

Badacze wskazują, że nie wiadomo co spowodowało uszkodzenia, jednakże sugerują, że odpowiedzialne za to mogły być wysokoenergetyczne cząstki występujące w kosmosie. Drugim wyjaśnieniem może być to, że sprzęt popsuł się po prostu ze starości. NASA, by rozwikłać zagadkę awarii, musiała przeczesać całe sterty dokumentów sprzed kilkudziesięciu lat.

Voyager 1 został wystrzelony w 1977 roku, co oznacza, że jego sprzęt nie umywa się do nowo powstających urządzeń. Jednakże mimo to działalność tej sondy nadal przekracza najśmielsze oczekiwania naukowców.

Pierwotnie Voyager miał zbadać Jowisza i Saturna, aczkolwiek z powodu idealnej kondycji sondy postanowiono wysłać ją do zbadania granic Układu Słonecznego. Jako pierwsza sonda wykonana przez człowieka przekroczyła heliopauzę i znalazła się w przestrzeni międzygwiezdnej - nastąpiło to w 2012 roku. Inżynierowie uważają, że może minąć jeszcze kilka tygodni, a nawet miesięcy, zanim odnajdą rozwiązanie na obejście wskazanej usterki. Uważa się, że zasilanie pozwoli na utrzymanie funkcjonowania sondy do około 2025 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sonda kosmiczna | Kosmos | NASA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama