Zen Stone Plus - muzyczny kamyk

Moda na jogging opanowała polskie miasta. Wakacje wydają się wręcz wymarzonym momentem na bieganie. Ale dzisiaj przecież nie biega się "na sucho". Kiedyś wystarczyły trampki - teraz trzeba mieć cały osprzęt, łącznie z odtwarzaczem muzycznym. Zen Stone firmy Creative był skierowany to tego typu ludzi - osób potrzebujących ergonomicznego odtwarzacza MP3, bez multimediów i zbędnych gadżetów. Creative postanowił jednak wyciągnąć rękę do klientów nie mogących obyć się bez wyświetlacza - Zen Stone Plus został wyposażony właśnie w takie rozwiązanie. Nie jest to jednak jedyna nowość.

Reklama

Pudełeczko

Zawartość pudełka Zen Stone Plus nie różni się od wcześniejszej edycji. Po wyjściu ze sklepu możemy liczyć na odtwarzacz (co raczej nie jest niespodzianką), słuchawki, przewód USB i przewodnik użytkownika. Dwa ostatnie raczej nie wymagają omówienia, kilka słów więcej należy się słuchawkom. Podobnie jak w przypadku innych odtwarzaczy Creative'a, także słuchawki dołączone do Stone Plus stoją na dobrym poziomie. Są wygodne, prezentują się okazale, a - co najważniejsze - sygnał jest czysty, nie ma problemów z utratą jakości. Widzimy, że czasy dołączania do playerów słuchawek z dolnej półki powoli odchodzą w zapomnienie.

Kamyk w wersji 2.0

Należy przypomnieć skąd nazwa Stone. Otóż urządzenie przypomina płaski kamyk, taki który zazwyczaj wykorzystuje się do "puszczania kaczek". Wymiary nie pojawiają się tu przez przypadek, w końcu to jeden z największych plusów tego urządzenia - 55,6 na 35,3 na 12,8 mm to naprawdę niewiele (wymiary poprzedniego modelu to: 53,7 na 35,3 na 12,8 mm). Także waga uległa zmianie, zamiast 18,5 g z wcześniejszej odsłony, teraz mamy do czynienia z 21 g. Nie jest to jednak jakieś drastyczne novum. Stone Plus dostępny jest w sześciu kolorach: czarnym, białym, zielonym, niebieskim, czerwonym lub różowym.

W Stone Plus przyciski nawigacji ograniczono do minimum. Urządzenie wyposażono w wyjście minijack stereo 3,5 mm oraz port USB 2.0 - oba znajdują się na bocznych częściach. Obok wyjścia minijack pojawiły się dwa przyciski - Odtwarzanie/Pauza (a także przy okazji przycisk zasilania) oraz Szybkie wybieranie, które służy do szybkiego wyboru funkcji oraz zmiany skrótu. To inne rozwiązanie niż Zen Stone, ale nawigacja sprawdza się dobrze.

Żadną nowością jest także panel sterowania, który znajdziemy z przodu. Składają się na niego przyciski zwiększania/zmniejszania poziomu głośności oraz przyciski zmiany tracków i przewijania/cofania odtwarzanego utworu zarazem (ta opcja aktywuje się po dłuższym przytrzymaniu). O ile jednak w Stone w samym środku panelu zainstalowano przycisk Play/Stop, tak w Stone Plus pojawił się przycisk uruchamiający menu.

Dokładniejsza analiza wyglądu Stone Plus pokazuje kolejne różnice w stosunku do poprzednika - nie ma już diody LED z lewej strony, co - w świetle zamontowanego wyświetlacza - wydaje się naturalne. Dioda pojawiła się natomiast między mini-jackiem a panelem nawigacyjnym. Nie ma także logo ZEN, które zostało zastąpione przez wymieniony przed chwilą wyświetlacz. Pora go wreszcie omówić.

Jest wizja

Owalny wyświetlacz przypomina trochę... okienko w statku. Tak przynajmniej może się on kojarzyć. Chociaż wygląd wyświetlacza jest owalny, to on sam ma rozdzielczości 64 na 64 pikseli. Wszystkie informacje wyświetlane są w kolorze niebieskim. Nie należy spodziewać się jakiś rewelacji - wyświetlacz ma charakter czysto użytkowy. Obsługa playera z wyświetlaczem jest znacznie wygodniejsza niż bez, tak więc decyzja Creative o zrobieniu Plusa była bardzo dobra.

Menu jest wykonane dość ascetycznie, ale znajdziemy tam wszystkie podstawowe funkcje (jest, na szczęście, polski język). Podczas, np. odtwarzania pliku MP3, otrzymujemy o nim wszystkie podstawowe informacje, a na górze nieustannie widzimy poziom naładowania baterii.

Skoro przy bateriach. Zamontowanie wyświetlacza wiąże się z faktem szybszego zużycia energii - oczywiście wszystko zależy od tego, jak intensywnie korzystamy z ekraniku, a także jaki kontrast ustawimy. Ładowanie urządzenia zajmuje około 2 do 3 godzin. Przy okazji, możemy także obrócić sposób wyświetlania o 180 stopni czy ustawić godzinę. Wszystko to wydaje się banalne, ale tyle opcji w tak małym odtwarzaczu nie zdarza się codziennie.

Muzyka gra

Wyświetlacz oczywiście jest przydatny, ale nam przecież chodzi o słuchanie muzyki. Plus współpracuje z formatami MP3 (do 320 Kbps), WMA (Windows Media Audio - również do 320 Kbps), WMA z systemem zabezpieczającym Windows Media Digital Rights Management i Audible (cyfrowe książki w wersji audio). Tym razem otrzymamy do naszej dyspozycji 2 GB pamięci. Więcej do szczęścia nie potrzeba? Nie według Creative.

Producenci pamiętali także o funkcji dyktafonu oraz radiu. Głos nagrywany jest za pośrednictwem wbudowanego mikrofonu, ma on format IMA-ADPCM (9kHz, 4-bit Mono). Jakość nagranego materiału jest - no cóż - poprawna. Wywiadu z prezydentem przy pomocy tego urządzenia raczej nie zrobimy, ale nie takie jest jego przeznaczenie. Ta funkcja to raczej dodatek. Co ciekawe, format w którym zapisują się nagrane ścieżki można bez problemu odtworzyć przy pomocy choćby Windows Media Player. Nie jest to zawsze takie oczywiste w przypadku innych urządzeń.

Także radio jest funkcją, o której często zapominają producenci. Dzięki wyświetlaczowi jego obsługa jest bezproblemowa. Znalezione stacje możemy zapisać, istnieje także funkcja automatycznego szukania. Rolę anteny pełnią słuchawki, nie musimy jednak korzystać z tych zamieszczonych w zestawie.

Zawsze cieszy mnie fakt, kiedy testowany player umożliwia przerzuceniem plików muzycznych bez specjalnie przygotowanego oprogramowania. Oba "Kamyczki" na szczęście zaliczają się do tego grona. Wystarczy podpiąć sprzęt do komputera i możemy zacząć działać.

W Stone Plus zapewne wykorzystano te same komponenty, co w Stone, dlatego urządzenie "dekoduje" cyfrowy dźwięk bez straty w jakości. Mamy także do dyspozycji korektor dźwięku oraz podbicie basów. Informację o włączeniu dodatkowych funkcji muzycznych zobaczymy na górze wyświetlacza.

Życie mobilne

Creative reklamuje rodzinę Stone jako urządzenia dla ludzi mobilnych. To określenie rzeczywiście pasuje do tego produktu. Jedną z opcji jaką znajdziemy w Plusie jest stoper - w sam raz do biegania. Wraz z urządzeniem, do testów otrzymałem komplet różnych gadżetów, dzięki którym można korzystać z playera będąc w ruchu.

Creative przygotował m.in. kolekcję silikonowych etui z klipsem oraz breloczek z dołączonym futerałem. Co prawda wciśnięcie Stone'a "w silikon" nie jest takie łatwe, ale to rozwiązanie może się przydać. Trzeba jednak przyznać, że etui nie prezentuje się zbyt dobrze, tak więc zakup trzeba przemyśleć. Lepiej wygląda natomiast breloczek - został on zrobiony z dobrego materiału i nie można doczepić się do jego wykonania, równie dobrze prezentuje się sam futerał. Natomiast dla w pełni "mobilnych" (to znaczy biegających) najlepszym wyborem będzie sportowa opaska na ramię.

Co lepsze?

Zen Stone Plus pojawi się na naszym rynku w tym miesiącu w cenie 259 zł brutto. To prawie dwa razy więcej niż przyjdzie nam zapłacić za Zen Stone. Który odtwarzacz "jest lepszy"? Na to pytanie nie ma odpowiedzi. Kupując Stone Plus dostaniemy "to samo i jeszcze więcej". Podstawowe funkcje oferowane przez wyświetlacz mogą okazać się naprawdę przydatne, a większa pojemność dysku flash skutecznie rozbuduje bibliotekę zgromadzonych utworów.

Nie wszystkim zapewne spodoba się samo wykonanie playera - dla pewnych osób będzie on zbyt "plastikowy". To oczywiście kwestia gustu, ale warto dobrze przyjrzeć się urządzeniu przed jego zakupem.

Odtwarzacze Creative są obecnie najlepiej sprzedającymi się urządzeniami tego typu w naszym kraju. Szczególną popularnością cieszą się te mniej zaawansowane playery. Nie trudno przewidzieć, że oba "Kamyczki" znajdą w Polsce wielu wielbicieli.

Łukasz Kujawa

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy