Wszechświat wypełniony (sztuczną) inteligencją

Nie jesteśmy sami we wszechświecie /123RF/PICSEL
Reklama

Od najdawniejszych lat zastanawiamy się, czy jesteśmy sami we wszechświecie. Pytanie to wciąż pozostaje bez odpowiedzi, choć być może poważny błąd zrobiliśmy już na wstępnym etapie rozważań. Co jeżeli nasi kosmiczni sąsiedzi to nie istoty organiczne, tylko... inteligentne maszyny?

Od ponad stu lat zostawiamy swoje ślady w kosmosie. Jeden z pierwszych sygnałów wyemitowanych poza Ziemię - transmisja Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1936 r. zorganizowanych na terenie III Rzeszy - w tym roku minie kilka potencjalnie nadających się do zamieszkania planet. Pierwszy sezon "Gry o Tron" dotarł już do najbliższej gwiazdy poza Układem Słonecznym. Szanse na to, że ktoś go przechwyci jest spora. Dlaczego zatem E.T. jeszcze do nas nie "zadzwonił"?

E.T. nie oddzwania

Odkrycie życia pozaziemskiego będzie prawdopodobnie najważniejszym wydarzeniem w dziejach ludzkości. Naukowcy wciąż jednak się spierają, czy poza Ziemią istnieją inteligentne cywilizacje? Bo tego, że życie w jakiejś postaci występuje we wszechświecie możemy być niemal pewni. Można założyć, że w naszym najbliższym kosmicznym sąsiedztwie nie ma inteligentnych cywilizacji - w przeciwnym razie by się z nami skontaktowali. Chyba, że nie wyewoluowali poza proste organizmy jednokomórkowe lub są tak zaawansowani, że nie mieliby o czym z nami rozmawiać.

Reklama

Używając teleskopu WISE (Wide-field Infrared Survey Explorer), w ramach programu Glimsping Heat from Alien Technologies Survey (G-HAT), NASA przeszukała 100 tys. galaktyk i nie znalazła w nich żadnych jednoznacznych śladów obecności zaawansowanego życia.

- Założyliśmy, że jeżeli cała galaktyka została skolonizowana przez zaawansowaną cywilizację, energia wykorzystywana przez ich urządzenia znajdowałaby się w średnim zakresie podczerwieni. Wynika to z podstawowych praw termodynamiki. To te same prawa, które sprawiają, że nasze komputery emitują ciepło, gdy je włączymy - powiedział Jason T. Wright, pomysłodawca projektu poszukiwań życia pozaziemskiego za pomocą WISE.

Pomysł ten jest rozszerzeniem koncepcji brytyjskiego fizyka Freemana Dysona, który w latach 60. ubiegłego wieku zasugerował, że zaawansowane cywilizacje pozaziemskie będzie można wykryć poprzez detekcję emisji średniej podczerwieni. Dopiero najnowocześniejsze współczesne teleskopy - jak WISE - są w stanie dokonywać takich pomiarów. W związku z tym, zespół Wrighta przejrzał ponad 100 tys. najbardziej obiecujących galaktyk, emitujących duże ilości promieniowania podczerwonego.

- Wykryliśmy ok. 50 galaktyk, które cechuje wysoka emisja w średniej podczerwieni. Nie mamy pewności czy źródło tego promieniowania jest naturalne, czy pochodzi od obcych cywilizacji. Nasze wstępne badania wskazują, że żadna spośród przeanalizowanych 100 000 galaktyk nie została całkowicie zdominowana przez cywilizację wykorzystującą większość energii jej gwiazdy. To ciekawe, bo galaktyki te istnieją wiele miliardów lat, co oznacza, że zamieszkujące je formy życia miały wystarczająco dużo czasu na ewolucję. Oznacza to, że albo takie cywilizacje nie istnieją, albo też używają mniej energii niż jesteśmy w stanie wykryć - wyjaśnił Wright.

Istnieje jednak jeszcze jedna możliwość, z powodu które kosmici się z nami nie kontaktują - pozaziemskie cywilizacje w niczym nas nie przypominają. Nie są nawet istotami organicznymi.

Cyloni gdzieś tam są

- Jeżeli odbierzemy sygnał z drugiego końca wszechświata, nie ma co się spodziewać, że po drugiej stronie będzie siedział protoplzazmatyczny obcy z mikrofonem - powiedział Seth Shostak, jeden z twórców programu SETI (Search for Extraterrestrial Inteligence).

SETI aktywnie szuka oznak inteligentnego życia pozaziemskiego od ponad pół wieku. Pomimo kilku niejednoznacznych przypadków, do tej pory nie udało się zdobyć żadnego konkretnego dowodu potwierdzającego istnienie kosmitów. Ale rozważając, jak mogą wyglądać przedstawiciele zaawansowanych cywilizacji pozaziemskich, powinniśmy rozważyć naszą własną przyszłość.

- Być może najbardziej znaczącą rzeczą, jaką robimy, jest inwestowanie w naszych następców. Jeżeli uda nam się rozwinąć sztuczną inteligencję w ciągu kilkuset lat od momentu wynalezienia radia, wszyscy potencjalni kosmici po drugiej stronie prawdopodobnie będą daleko za tym punktem. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że większość inteligencji we wszechświecie ma pochodzenie syntetyczne. Miłośnicy filmów science fiction, z szarymi ludzikami o żabich oczach mogą być zawiedzeni - dodał Shostak.

Hipoteza Shostaka ma rację bytu, ale oznaczałaby, że organiczne istoty, które stworzyły te sztuczne inteligencje, już dawno nie żyją. Mając odpowiednio zaawansowaną technologię, w ciągu 50 lat można zbudować nie tylko urządzenie znacznie mądrzejsze od wszystkich poprzednich maszyn, ale także mądrzejsze od wszystkich ludzi razem wziętych.

Przykładów samoświadomych maszyn nie trzeba daleko szukać - od Terminatora, przez Cylonów z serialu "Battlestar Galactica", po buntujące się maszyny w świecie "Westworld" - to wszystko nie jest tak od nas odległe, jak by się mogło wydawać. Rozwój sztucznej inteligencji, porzucenie ciał z krwi i kości i przeniesienie świadomości do trwalszej jednostki (albo internetu?), wydaje się logicznym krokiem ewolucji. Ale nie jest to to jedyna droga, którą może podążać zaawansowana technologicznie cywilizacja. Być może stworzenie sztucznego życia, nadanie silikonowemu mózgowi cech organicznych nigdy nie będzie możliwe. Niezależnie od miejsca we wszechświecie i posiadanych technologii.

Ludzie zamknięci w puszkach

Powszechnie wiadomo, że bez wsparcia maszyn, człowiek nie wytrzymałby w przestrzeni kosmicznej nawet kilku minut. Niebezpieczne są nie tylko najbardziej oczywiste skutki przebywania w kosmosie, takie jak brak tlenu, nieważkość czy promieniowanie mikrofalowe, ale także te długoterminowe, wciąż nam nieznane.

Nikt wciąż tak naprawdę nie wie, jaki wpływ na organizm człowieka mogą mieć długodystansowe misje kosmiczne. A przecież podróż na Marsa, tylko w jedną stronę, zajęłaby prawie 6 miesięcy. Skutki psychologiczne tak długiego przebywania w ciasnym i zamkniętym miejscu są trudne do wyobrażenia. Niedawno pojawiły się nawet sugestie, że podróż na Marsa astronauci mogą przypłacić nawet demencją. Nic dziwnego, że coraz śmielej myślimy o wysyłaniu w kosmos "sztucznych ludzi", o ile oczywiście takowych uda się stworzyć.

- Eksploracja kosmosu to cel, którego nie da się osiągnąć bez pomocy robotów. Wydaje mi się, że ludzie oraz maszyny, używane do badania kosmosu, będą się rozwijać się w trudny do przewidzenia sposób - powiedział Roger Launius z Narodowego Muzeum Kosmicznego im. Smithsona w Waszyngtonie.

Pewnego dnia jedynym ratunkiem dla ludzkości będzie całkowite opuszczenie Ziemi. Takiej tezie wtóruje wybitny brytyjski astrofizyk, Stephen Hawking, który twierdzi, że jesteśmy stworzeni do tego, by stać się gatunkiem międzyplanetarnym.

- Wierzę, że długoterminowa przyszłość rasy ludzkiej leży w kosmosie. Przez najbliższe setki lat trudno będzie uniknąć Ziemi katastrofy, która pozwoli jej trwać przez miliony kolejnych. Ludzkość nie powinna trzymać wszystkich jajek w jednym gnieździe - wyjaśnił Hawking.

Dlatego właśnie poszukiwanie sztucznej inteligencji poza Ziemią, nie jest bardziej odrealnione od wypatrywania sygnału od szarych ludzików z dużymi głowami. Skoro zaawansowana postać androidów obdarzonych inteligencją wydaje się być ostatecznym celem ludzkości - w kontekście misji kosmicznych, które z kolei są powiązane z naszym przetrwaniem - to można założyć, że podobna cywilizacja na drugim końcu wszechświata, będzie miała podobne. I albo będzie dążyła do ich realizacji, albo będą one już wykonane.

Czekając na kontakt

Skoro wszechświat jest tak duży, to jak znaleźć przysłowiową igłę w stogu siana i namierzyć pozaziemskie sztuczne inteligencje? Program SETI wykorzystuje szereg radioteleskopów w Kalifornii, które są skierowane na systemy gwiezdne, w których odkryto planety oraz teleskopy umieszczone na orbicie, takiej jak Kosmiczne Obserwatorium Kepler. Naukowcy starają się namierzyć planety obdarzone atmosferą i oceanem - takie, gdzie mogłoby rozwinąć się życie, jakie znamy. Ale inteligentne maszyny mogą występować wszędzie.

- W tym tkwi cały problem. Nie tylko oni mogą być wszędzie, ale także mogą przenosić się w rejony wszechświata bogate w energię. Być może są to właściwe miejsca, w których powinniśmy rozpocząć poszukiwania - powiedział Shostak.

Jeżeli hipoteza Shostaka jest prawdziwa, to życia pozaziemskiego szukamy w złym miejscu. Zamiast wypatrywać planet, na których mogłoby się rozwinąć typowo ziemskie życie, powinniśmy namierzać wszelkie nietypowe sygnały i powtarzające się wzory. Te nie zawsze muszą być sygnałami kosmitów. Teraz wiemy, że pulsary to szybko wirujące gwiazdy neutronowe. Gdy Jocelyn Bell odkryła pierwszy z tych sygnałów w 1967 r., był przekonany, że to sygnał od inteligentnych cywilizacji pozaziemskich.

To właśnie dlatego, SETI jest dobrym programem do poszukiwania życia w kosmosie, ale w perspektywie krótkoterminowej. Jeżeli faktycznie zależy nam na kontakcie z przedstawicielami obcej rasy, powinniśmy wypatrywać syntetycznych inteligencji. Dobrym pomysłem jest jednoczesne nadawanie sygnałów poza Układ Słoneczny. Kilka lat temu pomysł ten skrytykował Stephen Hawking, który wyjaśnił, że "patrząc na siebie możemy wnioskować, że inteligentne życie może przekształcić się w coś, czego nie chcielibyśmy spotkać."

- Nie zgadzam się z Hawkingiem. SETI ponadto nie daje możliwości nadawania informacji. Sygnały radiowe i telewizyjne nie mają takiej mocy, jak się niektórym wydaje. Może minąć bardzo dużo czasu, zanim pojawi się odpowiedź. W zależności od tego, jak blisko są obcy - podsumował Shostak.

Jesteśmy coraz bliżej uzyskania odpowiedzi na pytanie, czy jesteśmy sami we wszechświecie. Być może pojęcie "syntetycznego życia" wciąż jest dla nas zbyt abstrakcyjne, ale i dla niego znajdzie się miejsce między miriadami gwiazd.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama