Nadchodzi bezprzewodowa elektryczność

Jeden z nowozelandzkich startupów twierdzi, iż jest w stanie przesyłać energię elektryczną na duże odległości. Wszystko to bez wykorzystania kabli.

Obecnie trudno wyobrazić sobie rzeczywistość bez kabli przesyłających energię - zarówno przed domem, na ulicy, jak i w dużych miastach czy przy autostradach. Startup Emrod z Nowej Zelandii twierdzi, iż jest w stanie przesyłać energię pomiędzy odległościami, bez konieczności wykorzystania drutu miedzianego - czytamy w serwisie Popular Mechanics.

Bezprzewodowa elektryczność brzmi jak science fiction, ale technologia jest już opracowana i przygotowana do wykorzystania na skalę użytkową. Drugi co do wielkości dystrybutor energii w Nowej Zelandii przetestuje technologię Emrod już w 2021 roku.

Reklama

Obie firmy planują rozmieścić prototypową, bezprzewodową infrastrukturę elektryczną na 130-metrowej przestrzeni. Emrod wykorzystuje anteny prostownicze, które przepuszczają mikrofale energii elektrycznej z jednego punktu do drugiego, a specjalne kwadratowe elementy pełnią rolę punktów przelotowych i utrzymują odpowiednie napięcie.

Anteny bezprzewodowe firmy Emrod są swoistym medium, podobnie, jak i kabel - co oznacza, że ich zadaniem jest po prostu dostarczenie prądu bezpośrednio do klienta. Prezes firmy Emrod przewiduje umieszczenie swojego rozwiązania w trudnych terenach oraz poza dużymi miastami. Eliminując konieczność wykorzystania długiego okablowania miedzianego, Emrod chce dostarczać energię elektryczną w regionach, których nie stać na odpowiednią infrastrukturę. Może to mieć finalnie pozytywne konsekwencje dla środowiska - w niektórych przypadkach ludzie wykorzystują bowiem silniki diesla, aby uzyskać odpowiednią ilość energii.

W tym momencie Emrod posiada odpowiednie poparcie korporacyjne i będzie w stanie podjąć kolejne kroki regulacyjne w celu wprowadzenia swojej technologii w życie. Prawdziwym wyzwaniem dla firmy będzie edukacja oraz uspokojenie opinii publicznej. Firma twierdzi, że ptaki i inne zwierzęta nie ucierpią podczas implementacji nowej technologii - czytamy w Popular Mechanics.

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy