Dolina Krzemowa... pali dużo marihuany

W Dolinie Krzemowej jak grzyby po deszczu wyrastają sklepy z dozwoloną w Kalifornii medyczną marihuaną. Klientami są współcześni artyści – pracownicy firm z branży IT, odczuwający ból tworzenia - i to w najbardziej dosłownym sensie.

Wiele sławnych dzieł nie powstałoby, gdyby ich autorzy nie mieli skłonności do używek. Kiedyś palili i narkotyzowali się pisarze i malarze, teraz po trawkę sięgają artyści naszych czasów, czyli inżynierowie z Doliny Krzemowej. I nie muszą się z nią kryć.

O tym, jak w Dolinie Krzemowej wyrastają kolejne przybytki z medyczną marihuaną, pisze Business Insider. W takich centrach zdrowia można dostać mnóstwo różnych odmian marihuany, są też napoje, babeczki czy czekolada z trawką. Palliative Health Center w San Jose, do którego zajrzeli dziennikarze Business Insidera, oferuje nawet raz w miesiącu lekcje gotowania potraw zawierających konopie indyjskie.

Reklama

Nikt oczywiście nie łamie prawa, to wszystko jest legalne. Trawka traktowana jest w Dolinie Krzemowej jak lek.

Biznes rozkwitł po 2009 roku, kiedy administracja Obamy ogłosiła, że poważnie chorzy pacjenci nie będą karani za posiadanie marihuany. Kalifornia jest jednym ze stanów, w których medyczna marihuana jest dozwolona. Aby ją kupić, trzeba mieć odpowiedni dokument od lekarza. Definicja “poważnej choroby"? Migrena, zapalenie stawu czy jakakolwiek inna choroba, przy której marihuana przynosi ulgę.

Szefostwo sklepu, z którym rozmawiał Business Insider, mówi, że ok. 40 proc. wszystkich klientów to pracownicy branży IT - inżynierowie, programiści itp. W pobliżu San Jose, które jest stolicą tego biznesu, nie brakuje firm IT: Cisco Systems, eBay, Google, Apple. W mieście znajduje się 106 klinik z marihuaną. To cztery razy więcej niż w San Francisco.

Gdyby nie alkohol, nie powstałyby dzieła Charlesa Bukowskiego czy Philipa K. Dicka. Gdyby nie trawka, nie powstałyby niektóre start-upy czy narzędzia, których internauci używają na co dzień. Ale w tym przypadku problemem zwykle nie jest brak natchnienia, tylko bardziej prozaiczne sprawy, które wyjaśnia Business Insiderowi Doug Chloupek z MedMar Healing Center. Sklep znajduje się niedaleko siedziby Adobe i oferuje Veda Chews, czekoladki toffee z marihuaną.

Człowiek nie ma po nich uczucia odurzenia, jak po medycznej marihuanie. Tym, którzy kodują przez 15 godzin dziennie i mają problemy z nadgarstkiem, ten produkt pozwala zachować jasność umysłu i jednocześnie poczuć ulgę.

To pokazuje, o co naprawdę chodzi: pracownicy Doliny Krzemowej palą trawkę nie po to, żeby mieć świetne pomysły, tylko po to, żeby wytrzymać długie godziny spędzane przed ekranem.

Marta Wawrzyn

gadzetomania.pl

Gadżetomania.pl
Dowiedz się więcej na temat: iPhone | Apple | Google | marihuana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy