Chińska rakieta spadła na wioskę w Mjanmie

Ogromny metalowy cylinder, który najprawdopodobniej jest fragmentem chińskiej rakiety, rozbił się w jednej ze wsi w Mjanmie. Na szczęście, obyło się bez osób rannych i ofiar śmiertelnych.

Tuba o długości 4,5 m prawdopodobnie jest częścią chińskiej rakiety, którą wystrzelono z chińskiego Jiuquan w ubiegłym tygodniu, ponad 1600 km od miejsca katastrofy.

Mieszkańcy okolicznych wsi byli wstrząśnięci nagłym pojawieniem się rakiety - ok. 6 rano czasu lokalnego rozległ się głośny wybuch, a cylinder wylądował na obszarze należącym do spółki górniczej w Hpakant, w północnej części stanu Kaczin. Metalowy przedmiot wylądował w podmokłej okolicy.

- Każdy z lokalnych mieszkańców, gdy usłyszał wybuch, pomyślał o eksplozji ciężkiej artylerii. Podszedłem do tego obiektu i zobaczyłem, że to część silnika - powiedział Ko Maung Myo, jeden ze świadków zdarzenia.

Na szczęście, nikt nie został raniony przez spadający gruz, choć drobne odłamki rakiety przebiły pobliskie dachy. Z wnętrza niezidentyfikowanego obiektu wystawały przewody i elektronika, ale do tej pory nie pojawiło się żadne wyjaśnienie jego pochodzenia.

Eksperci podejrzewają, że wrak to fragment chińskiej rakiety Long March 11, która miała za zadanie wynieść 5 satelitów nawigacyjnych na orbitę.

- Mjanma jest na południe od miejsca startu, a to oznacza, że kraj ten jest bezpośrednio pod trajektoriami lotu rakiety. Jest całkiem prawdopodobne, że pierwszy lub drugi stopień rakiety spadł na te tereny - powiedział Clemens Rumpf z Uniwersytetu Southampton.

Choć tego typu incydenty są bardzo rzadkie, to pokazują, że zawsze warto mieć oczy dookoła głowy.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rakieta | Mjanma | chińska rakieta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy