Żelazna dziewica w służbie kata

Ludzie torturowali się od zawsze, nie może zatem dziwić fakt, że i w Polsce w zasadzie każde większe miasto miało swoją salę tortur i kata...

Katownie znajdowały się najczęściej w podziemiach miejskiego ratusza lub w zamku, jeżeli ten był w pobliżu.

Rozżarzone żelazo na nieszczęśników

W większych miastach Polski izby katowskie nie zachowały się; najczęściej przerabiano je na pomieszczenia innego zastosowania, jak gdańską Katownię, w której mieści się obecnie Muzeum Bursztynu.

Sale tortur możemy oglądać za to w mniejszych miejscowościach, np. w Dobczycach, czy Niedzicy. Z kolei na zamku w Golubiu-Dobrzyniu do dziś istnieją widoczne ślady po dawnej katowni - w jednej z sal na parterze można dostrzec skorodowane i stopione metalowe haki, jeszcze z czasów krzyżackich, które podobno służyły do zadawania cierpień. Zgodnie z przekazami, w golubskim zamku ze szczególnym upodobaniem traktowano torturowanych nieszczęśników rozżarzonym żelazem.

Reklama

Kara za męskie ubranie

We Wrocławiu natomiast popularnością cieszyła się tzw. klatka błaznów. Była to znacznych rozmiarów metalowa konstrukcja, w której mieściło się naraz kilka osób. Wystawiano ją w publicznych miejscach, najczęściej na rynku, celem ośmieszenia zamkniętej osoby. Gawiedź miała swobodny dostęp do klatki, co skrzętnie wykorzystywała, obrzucając zamkniętego nieszczęśnika przekleństwami lub zgniłymi warzywami.

We Wrocławiu klatka błaznów pojawiła się w 1575 r. i zamykano w niej najczęściej pijaków, osoby zakłócające ciszę nocną i dopuszczające się tzw. "grubiańskich wybryków", czyli chuliganów. W 1676 ukarano w ten sposób kobietę, która chodziła po mieście w męskim ubraniu. W 1745 r. klatka została usunięta z miasta.

Krzesło - sposób na czarownice

Również na Dolnym Śląsku, w Głogowie, używano innej złowieszczej machiny - żelaznej dziewicy, potężnej metalowej skrzyni z głową kobiety i kolcami w środku. Torturowana osoba była zamykana w środku, a kolce wbijały się w jej członki. Żelazna dziewica była szczególnie popularna w Niemczech - używano jej jeszcze w XIX wieku.

W związku ze wzmożoną działalnością Inkwizycji, popularnymi metodami wymuszania zeznań stało się tzw. krzesło czarownic, metoda bardzo popularna w północnej Polsce. Wyjątkowo chętnie korzystali z niej inkwizytorzy w Toruniu. Najeżone kolcami siedzisko i oparcie krzesła powodowało bolesne uszkodzenia ciała. Często na kolana torturowanej osoby kładziono kamień, zwiększając jej cierpienia i przyspieszając zdobycie dodatkowych zeznań. Krzesła używano najczęściej do przesłuchiwania kobiet oskarżonych o czary.

Woda w służbie Zakonu

Z kolei Krzyżacy preferowali torturę wodną. W katowniach na zamkach w Malborku, czy Gniewie używano wody na kilka sposobów. Sposób pierwszy polegał na przykuciu ofiary do ściany, podczas gdy na jej głowę w regularnych odstępach czasu spadały krople wody. Chociaż tortura nie powodowała poważniejszych urazów fizycznych, po dłuższym czasie prowadziła do stanów lękowych i zaburzeń psychicznych. Drugi sposób był podobny do tego, jaki stosowała Inkwizycja - w usta ofiary wlewano dużą ilość wody.

Dla wygody przesłuchującego, torturowane osoby były wcześniej unieruchamiane. W tym celu oprawcy używali, między innymi, ławy tortur, czyli deski, do której przywiązywano skazaną na tortury osobę. Unieruchomienie człowieka ułatwiało zastosowanie narzędzi tortur i tym samym przyspieszało wydobycie zeznań. Słynna ława tortur znajdowała się w rozległych piwnicach gotyckiego ratusza w Poznaniu. Poznańska katownia posiadała też własną lożę, gdzie zasiadali sędziowie i miejscy oficjele.

Kat - mistrz ceremonii

W procesach o czary popularną karą była śmierć przez spalenie na stosie. Ostatnie udokumentowane spalenie na stosie na ziemiach polskich miało miejsce w 1793, w zaborze pruskim, w okolicach Kalisza.

Mistrzem ceremonii tortur i egzekucji był kat. Wykwalifikowani przedstawiciele tego zawodu cieszyli się mroczną popularnością. Miasteczko Biecz w Małopolsce słynęło w XVII w. z najlepiej wykwalifikowanych mistrzów katowskiego fachu. Obecnie w Bieczu znajduje się Baszta Katowska, która w ówczesnych czasach była siedzibą szkoły katów. Szkoleni tam fachowcy byli znani i cenieni w całej Polsce. Inne miasta wypożyczały ich na co ważniejsze egzekucje?

Jak zatem widać - mamy się czym "pochwalić". A jeśli chcecie wiedzieć więcej na temat śmiercionośnych maszyn, oglądajcie koniecznie nową serię Discovery World, pt.: Maszyny Śmierci. Emisja kolejnych odcinków w poniedziałki o godzinie 23:00.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: służby specjalne | wody | dziewica
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy