Zagadka zaginięcia Amelii Earhart. Odnaleziono kluczowy element 87-letniej układanki

Czy to samolot Amelii Earhart? Pewien poszukiwacz przygód twierdzi, że znalazł część samolotu sławnej pilotki na dnie oceanu. Dowodem na to ma być niewyraźny obraz sonaru, który rzekomo przedstawia dwusilnikowy samolot Earhart, którym leciała, gdy zaginęła w 1937 roku. Oznaczałoby to, że licząca 87 lat zagadka mogłaby zostać w końcu rozwiązana.

Zaginięcie Amelii Earhart

Amelia Earhart, najsławniejsza pilotka na świecie, pierwsza kobieta, która przeleciała nad Oceanem Atlantyckim, zaginęła w 1937 roku. Okoliczności tego zdarzenia pozostają nierozwiązaną tajemnicą. Zaginęła wraz ze swoim nawigatorem Fredem Noonanem gdzieś nad Pacyfikiem, podczas próby lotu wokółziemskiego. Ostatni sygnał pochodził z okolic wyspy Howland.  

Poszukiwania Amelii trwały latami, jednak pomimo wielu prób i wydanych milionów dolarów, w ciągu dziewięciu dekad nie udało się niczego odnaleźć. Ani szczątków samej sławnej Amelii, ani nawet kawałka jej samolotu. Zdarzenie pozostaje tajemnicą, jednocześnie stając się przedmiotem fascynacji wielu ludzi oraz pożywką dla zwolenników teorii spiskowych.  

Reklama

Przełomowe odkrycie

Teraz pewien pilot i były oficer wywiadu Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, Tony Romeo twierdzi, że znalazł szczątki dwusilnikowego samolotu Earhart. Romeo sprzedał wszystkie swoje nieruchomości komercyjne, by w pełni poświęcić się poszukiwaniom, które swoje kosztują. Mężczyzna powiedział w wywiadzie dla dziennika The Wall Street Journal, że udało mu się odnaleźć część samolotu Amelii spoczywającego na dnie oceanu.  

Dowodem na to ma być wykonany przez niego obraz sonarowy przedstawiający obiekt w kształcie samolot. Maszyna ma spoczywać na dnie Pacyfiku. Eksperci sądzą, że warto przyjrzeć się bliżej całej sprawie, ponieważ obraz sonaru może rzeczywiście przedstawiać należącą do Earhart Lockheada 10-E Electra.  

Lockheed L-10 Electra to amerykański dwusilnikowy, śmigłowy samolot pasażerski, który największy rozgłos paradoksalnie zyskał dzięki zaginięciu Amelii. To właśnie tę maszynę pilotowała podczas przełomowego lotu.   

Czy to może być samolot Amelii Earhart?

Romeo wraz z dwójką braci, wszyscy piloci, podejmując się tych poszukiwań, uważali, że będą mieli więcej szczęścia w tej sprawie niż wszyscy poszukiwacze do tej pory. Wielu z nich było marynarzami, jednak według braci piloci mają przewagę.  

Na samym początku próbowali ustalić tor lotu Earhart. Zbadali kierunek i lokalizację oraz poziom paliwa w maszynie opierając się na zarchiwizowanych komunikatach radiowych. Ich odbiorcą był USCGC Itasca, statek amerykańskiej straży przybrzeżnej stacjonujący w pobliżu wyspy Howland. Z jego pomocą Earhart tankowała i lądowała.  

Na podstawie zebranych danych wyznaczyli obszar poszukiwań. Sam Romeo, który wcześniej zajmował się inwestycjami na rynku nieruchomości, wydał 11 milionów na potrzebny sprzęt i podróż. Jak sam podkreśla, kluczem był podwodny dron „Hugin”. Ekspedycja składająca się z 16 członków wystartowała na początku września. Wyruszyli z Tarawy na Kiribati, portu w pobliżu wyspy Howland. Po upływie miesiąca i przeskanowaniu tysięcy kilometrów kwadratowych dna oceanu zarejestrowali niewyraźny obraz tajemniczego obiektu. Prawdopodobne szczątki odkryto na głębokości 5000 metrów w odległości 257 kilometrów od wyspy Howland.  

Jednak dopiero po trzech miesiącach udało im się uzyskać niewyraźny obraz z drona. Romeo powiedział dziennikowi The Wall Street Journal, że planuje kolejną wyprawę, by wykonać lepszej jakości zdjęcie, które pozwoli rozwiać wszelkie wątpliwości związane z tą sprawą. Eksperci są dobrej myśli. 

Andrew Pietruszka, podwodny archeolog i poszukiwacz zaginionych samolotów wojskowych i ich żołnierzy, powiedział dziennikarzom, że „dopóki nie przyjrzysz się temu fizycznie, nie możesz z całą pewnością stwierdzić, co to jest”. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ocean Spokojny | Lockheed Martin | zaginięcie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama