Bitcoin traci przez zapowiedzi ataku Rosji na Ukrainę. Inwestorzy pytają: co dalej z kursem kryptowaluty?

Czy ewentualny atak Rosji na Ukrainę zagrozi bitcoinowi? W ostatnich dniach spadki kryptowaluty wydają się nie mieć końca. Niestety nie ma dobrych wiadomości dla inwestorów - to nigdy nie będzie "bezpieczna przystań" jak złoto czy frank szwajcarski

"Kupuj na dźwięk armat!" - takie słowa miał kiedyś wypowiedzieć słynny finansista Nathan Mayer Rothschild, który lubił inwestować w czasach niespokojnych. W epoce Rotschilda nikomu nawet się nie śniło, że będzie coś takiego jak "waluty wirtualne". Ostatnie tygodnie to prawdziwy emocjonalny rollercoster dla posiadaczy kryptowalut przez plany Rosjan wobec Ukrainy. Wejdą? Nie wejdą? A jeśli wejdą, to jak zareaguje bitcoin?

Bitcon traci przez 'bezpieczne przystanie'

Najważniejsza waluta cyfrowa świata traci na wartości od kilku ostatnich dni. Jej kurs spadł nawet do prawie 36 tys. dolarów. Ale analitycy ostrzegają, że to nie koniec złej passy cyfrowej waluty - notowania bitcoina mogą zjechać poniżej 30 tys. dolarów. Okazuje się, że w czasach konfliktów i wojen inwestorzy szukają tak zwanych "bezpiecznych przystani", czyli takich sposobów na inwestycje, które dają choćby minimalną gwarancję, że straty nie będą aż tak dotkliwe. Ekspert Maciej Leściorz z CMC MARKETS specjalnie dla Geekweeka rozszyfrował tajemnicę ostatniej słabej passy kryptowalut.

Czy złoto zatopi kryptowaluty?

Reklama

Największym rywalem bitcoina od lat jest złoto. To właśnie kurs szlachetnego kursu pokazuje, w jakim kierunku poszybują notowania najsłynniejszej kryprowaluty świata. Poziom 40 tys. USD za bitcoina został przełamany w miniony weekend, co w sposób oczywisty wiązało się z zaostrzaniem się sytuacji na pograniczu ukraińsko-rosyjskim. W tym czasie kurs złota piął się w górę i osiągnął poziom najwyższy od czerwca ub. roku.

Przerwy w dostawach prądu? To nie są dobre wiadomości dla kryptowalut

Inwestorzy na rynku kryptowalut są zaniepokojeni także możliwością chwilowych blackoutów i przerw w dostawach prądu, które można się spodziewać, jeśli doszłoby do wojny. Wiadomo bowiem, że to może uderzyć w tzw. kopalnie bitconów, które wymagają olbrzymich ilości energii elektrycznej. O tym, że kryptowaluta jest na to bardzo wrażliwa pokazało ostatnie zamieszanie wokół Kazachstanu. Po protestach na skutek podwyżek cen gazu władze Kazachstanu ograniczyły dostęp do internetu, co natychmiast uderzyło w kazachskie kopalnie bitcoinów i negatywnie wpłynęło na kurs kryptowaluty.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bitcoin | kryptowaluta | wojna Ukraina-Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy