Zagadki przyrody

Fantastyczne zwierzęta. Jak je znaleźć?

Dumnie wyglądające drapieżne ptaki, podobne do smoków jaszczurki, szybkie jak błyskawica kraby, niedoścignione w łowach sowy i spędzające całe życie na morzu foki. Aby spotkać te nadzwyczajne istoty, wcale nie trzeba sięgać do księgi z magicznymi zaklęciami...

Waran leśny (Varanus salvator). Wielkość: 2–3 metry (osobniki dorosłe). Waga: 15–50 kilogramów. Występowanie: Azja Południowo-Wschodnia.

„Tua ngoen tua thong” – „ten ze złota i srebra”. Tego zastępczego określenia używa się w Tajlandii, gdy mowa o waranie leśnym. Godnym podziwu w przypadku tej dorastającej do trzech metrów długości jaszczurki (zdjęcie pokazuje młodego osobnika) jest fakt, że potrafi ona doskonale dostosować się do warunków panujących w Azji Południowo-Wschodniej. Tego gada można więc spotkać praktycznie wszędzie i nic nie jest w stanie go powstrzymać. Być może właśnie on był pierwszym większym zwierzęciem lądowym, które zasiedliło od nowa wyspę Krakatau, zniszczoną w 1883 roku potężnym wybuchem wulkanu. Warany leśne niestrudzenie przemierzają lasy namorzynowe, zalesione brzegi rzek i plantacje, wiedzione rozdwojonym językiem, który wyczuje ofiarę nawet z odległości 100 metrów. Wszystko, co ma rozmiar mniejszy niż pół metra, połykane jest jednym kęsem. Takiej wielkości niestety są również kury, które jaszczur wyłapuje w rozsianych po dżungli wioskach. Dlatego też to wszystko­żerne zwierzę nie ma w Tajlandii zbyt wielu miłośników. Skąd więc taka srebrno-złota, kwiecista nazwa? Z czystego poczucia taktu – właściwe określenie warana leśnego jest bowiem w języku tajskim jednocześnie jednym z najgorszych wyzwisk...

Reklama

Ani orzeł, ani biały, mimo to wspaniały

Bielik zwyczajny (Haliaeetus albicilla). Wielkość 85-95 cm, rozpiętość skrzydeł: 2,2-2,5 m. Waga: 3,5-6 kg. Występowanie: Europa, północna Azja.

Według znanej legendy bielik awansował do rangi polskiego godła, gdy ukazał się Lechowi w promieniach zachodzącego słońca. Stąd biały orzeł na czerwonym tle. Ale dawny mit to niejedyny powód, dla którego ten szlachetnie wyglądający ptak zasługuje na miano zwierzęcia fantastycznego. W jego heraldycznym wizerunku sporo jest bowiem z bajki. Sprawca całego zamieszania jest rzeczywiście – z rozpiętością skrzydeł sięgającą 2,5 metra – największym latającym drapieżnikiem zamieszkującym nasze lasy. Nie jest jednak orłem z prawdziwego zdarzenia. Bielik zwyczajny jest tylko jego kuzynem, bliżej spokrewnionym z myszołowami. Więc może chociaż jest biały? Też nie. Haliaeetus albicilla ma upierzenie brunatne, trochę jaśniejsza jest głowa, a naprawdę śnieżnobiałe są wyłącznie pióra ogona – i to jedynie u dorosłych osobników. Podobnie sprawa przedstawia się z ubarwieniem dzioba, który koloru szlachetnego złota nabiera dopiero po kilku latach. Czy komuś to przeszkadza? Ani trochę. Jeśli chcesz w takiej szacie ujrzeć któregoś z ponad tysiąca bielików zamieszkujących Polskę, to zapraszamy na wyprawę do lasu lub na mało uczęszczane nadmorskie plaże. W królewskiej bieli i z koroną na głowie pyszni się tylko podczas oficjalnych wystąpień...

W zimnej wodzie kąpana

Lodofoka grenlandzka (Pagophilus groenlandicus). Wielkość: 170–180 cm. Waga: 120–140 kg. Występowanie: morza Arktyki.

Nawet łacińska nazwa wyraża niezwykłość tej istoty: Pagophilus groenlandicus znaczy tyle, co „miłośniczka lodu z Grenlandii”. Lodofoki grenlandzkiej niemal nigdy nie spotyka się na lądzie – jej środowiskiem jest otwarty Ocean Arktyczny pokryty potężnymi krami, tzw. pakiem lodowym. Trzeba przyznać, że to dość niestabilne warunki mieszkaniowe, ale zapewniające na ogół bezpieczną odległość od głodnych niedźwiedzi polarnych. Narodziny lodofoki grenlandzkiej oznaczają początek zadziwiającego pasma zdarzeń.

1. Młode w ciągu zaledwie 12 dni potraja swoją masę dzięki zawierającemu aż 60% tłuszczu mleku matki.

2. Po tym czasie samica nagle ponownie zaczyna gody i zupełnie odwraca się od potomstwa.

3. Następuje dość zrozumiała reakcja: foczka zaczyna gwałtownie tracić na wadze, ponieważ w tym całym zamieszaniu nikt nie wyjaśnił jej, jak się pływa, poluje itd. Ma teraz dwie możliwości: nadal leżeć na krze i kwilić albo w końcu wetknąć głowę pod wodę (na zdjęciu) i poszukać czegoś, co nadaje się do zjedzenia – tylko bowiem gdy je, wraz z masą ciała rosną również jej zęby. Ale kiedy już odważy się ­zanurzyć, będzie bić rekordy.

W którymś momencie zanurkuje na głębokość 200 metrów! Każdego roku będzie zaś pokonywać do 8000 kilometrów. I podczas gdy młode niedźwiadki polarne muszą pobierać lekcje survivalu u swoich matek, lodofoka grenlandzka uczy się wszystkiego, czego będzie potrzebować w ciągu 30 lat życia, po prostu to robiąc.

Z dzwonkiem w ogonie

Koliberek żarogłowy (Calypte anna). Wielkość: do 10 cm, rozpiętość skrzydeł 11,4–12,1 cm WAGA: 4–4,5 g. Występowanie: zachodnia część Ameryki Północnej wzdłuż wybrzeża Oceanu Spokojnego.

Taki widok to rzadkość – naprawdę trudno zobaczyć te jedne z najmniejszych ptaków świata w bezruchu. Koliber stale jest aktywny. Spija nektar, jak gdyby wciąż było mu mało, bez trudu porusza się także w tył i do tego wystarcza mu jeszcze energii, by wprawić w zdumienie wszystkich mistrzów akrobacji lotniczej. Bo samo tylko latanie i zatoczenie kilku pętli to drobnostka w porównaniu z tym, co koliber prezentuje w tańcu godowym.

Jest w stanie wykonać lot nurkujący, w trakcie którego w ciągu sekundy pokonuje odległość równą 385 długościom swego ciała. Takie przyspieszenie wyzwala siły podobne do tych, na jakie narażeni są piloci myśliwców odrzutowych – mówimy tu o dziewięciokrotności przyspieszenia ziemskiego. Kiedy koliber w spektakularny sposób wyhamowuje w powietrzu ten karkołomny lot, słyszalny jest oszałamiający ćwierkający dźwięk, wydawany przez piórka na jego ogonie. Zalecając się w ten sposób, trudno pozostać niezauważonym, nawet gdy ma się tylko 10 centymetrów długości!

Pora na aligatora

Puchacz wirginijski (Bubo virginianus). Wielkość: 46–63 cm, rozpiętość skrzydeł 91–151 cm. Waga: 700–2500 g. Występowanie: przede wszystkim tereny leśne obu ameryk.

Uchodzą za ucieleśnienie mądrości, a ich przenikliwy wzrok zdaje się zwiastować nieszczęście. Dlaczego? Być może dlatego, że sowy – gdziekolwiek przebywają – zwykle znajdują się na szczycie łańcucha pokarmowego. Weźmy puchacza wirginijskiego, nazywanego także z szacunkiem „tygrysem przestworzy”. Bubo virginianus ustala jasne priorytety: nie trzeba rzucać się w oczy (jak widać na zdjęciu), z budowy gniazda można spokojnie zrezygnować i zająć domostwo opuszczone przez innego ptaka, najważniejsze jest natomiast, by zapewnić sobie zróżnicowane oraz bogate menu. I mówimy tu nie tylko o owadach.

Puchacz wirginijski chętnie walczy również z ofiarami, które są nawet trzykrotnie od niego większe – takimi jak małe aligatory czy pancerniki. Zdarza mu się też polować na domowe koty. Gdy nie może połknąć zdobyczy jednym kęsem, fachowo rozdrabnia ją na miejscu. Nie brzmi to zbyt apetycznie, jednak zapewnia sowie zasłużoną sławę wprawnego myśliwego na obu amerykańskich kontynentach. Swoją drogą, młody puchacz ze zdjęcia wygląda na takiego, który chętnie by coś przekąsił...

Jak wytresować smoka

Krab z Galapagos (Grapsus grapsus). Wielkość: 4-8 cm (długość pancerza). Waga: brak danych. Występowanie: subtropikalne i tropikalne wybrzeża obu Ameryk, archipelag Galapagos.

Na wyspach Galapagos, gdzie w ciągu tysięcy lat niewiele się zmieniło, przypominający baśniowego smoka legwan może wciąż wspominać dawne czasy i bez ruchu wygrzewać się w słońcu. Jednak nie o nim będzie tu mowa, lecz o równie zadziwiającym skorupiaku, który znalazł się na jego grzbiecie. Kraba z gatunku Grapsus grapsus łączy z tą jaszczurką prosty układ zadowalający prawdopodobnie obie strony: oczyszcza on z kleszczy skórę swojego większego kolegi, w zamian zyskując przekąskę. Rzadko można ujrzeć go siedzącego spokojnie.

Grapsus grapsus potrzebuje ruchu, najlepiej w postaci burzliwej kipieli wodnej, w której niczym kłuty igłą podskakuje zygzakiem. Złapanie go graniczy z cudem: jest wszędzie i nigdzie – jak zjawa, która porusza się we wszystkich możliwych kierunkach. Ptaki morskie polujące na kraby notorycznie trafiają w próżnię. Nasz dzielny skorupiak musi jednak mieć się na baczności, a ponieważ chwytanie żywych zwierząt, na przykład małych ryb, wymaga zbyt dużo wysiłku, preferuje odżywianie się padliną. Dzięki temu ma więcej czasu na zabawę ze swoim „smokiem”!

Sprawdź, o czym jeszcze można przeczytać w nowym numerze "Świata Wiedzy 2/2017"


Świat Wiedzy
Dowiedz się więcej na temat: zwierzęta | gatunki zagrożone
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy