Przyszłość pola bitwy

Operacja „Diament”, czyli jak ukraść MiG-a 21

MiG-21 był w szczytowym okresie zimnej wojny najnowocześniejszym radzieckim samolotem myśliwskim. Państwa zachodnie przez długi czas nie były w stanie zdobyć na temat tej maszyny praktycznie żadnych informacji i panicznie bały się możliwości sowieckiego samolotu. Aż do chwili, kiedy izraelski Mossad podjął się niezwykle ryzykownej misji.

Decyzja o zbudowaniu myśliwca nowej generacji została podjęta przez Radę Ministrów ZSRR w sierpniu 1953 roku. Najważniejszym wymaganiem postawionym przed konstruktorami nowej maszyny była prędkość lotu, która wynosić miała przynajmniej 1,5 Ma. Inżynierom w zakładach Mikojana i Guriewicza udało się jednak skonstruować prototyp, który już podczas pierwszych testów w roku 1956 zdołał osiągnąć szybkość 1,85 Ma. Po zastosowaniu ulepszonego silnika maszyna pobiła kolejny rekord i w roku 1958 była już zdolna do lotu z szybkością 2,05 Ma. Seryjna produkcja pierwszych wersji samolotu - otrzymał on oznaczenie MiG-21 - rozpoczęła się rok później. Oprócz oszałamiającej szybkości, myśliwiec mógł się również pochwalić zasięgiem 1100 km i maksymalnym pułapem lotu wynoszącym 19 000 m. Takie osiągi budziły respekt. Dodatkowym atutem sowietów było też to, że przez długi czas udało im się zachować szczegóły techniczne nowego MiG-a w zupełnej tajemnicy. Państwa zachodnie mogły tylko bezsilnie obserwować, jak kolejne wersje tej niezwykłej maszyny wchodzą do służby w radzieckim lotnictwie oraz w siłach powietrznych sojuszników ZSRR. Było tak aż do chwili, kiedy izraelski wywiad podjął się niezwykle ryzykownej misji.    

Reklama

Operacja „Diament”

W 1965 roku dowódca izraelskich sił powietrznych, Ezer Weizman, zażądał od Mossadu, aby ten dostarczył mu sprawnego MiG-a 21. Maszyna ta zdążyła już znaleźć się w posiadaniu największych wrogów Izraela - Syrii, Egiptu i Iraku - więc poznanie możliwości radzieckiego myśliwca było dla państwa żydowskiego kwestią życia i śmierci. Choć zadanie wydawało się niewykonalne, Mossad podjął wyzwanie i wywiadowcza machina ruszyła pełną parą. Jednemu z izraelskich agentów w Bagdadzie, Josefowi Szemeszowi, udało się nawiązać kontakt z irackim pilotem - Munirem Redfą. Irakijczyk cieszył się opinią bardzo utalentowanego lotnika, ale w oczach przełożonych miał też jedną "wadę", która uniemożliwiała mu awans w siłach powietrznych – był chrześcijaninem. Z tego powodu Redfa, mimo ukończonego szkolenia, rzadko dopuszczany był do lotów na MiG-u 21 i skazany został na przestarzałego MiG-a 17. Co gorsza, przełożeni zmuszali też Redfę do odrażających misji, polegających na bombardowaniu kurdyjskich wiosek pełnych kobiet i dzieci.

Sfrustrowany pilot dosyć szybko przyjął więc propozycję współpracy z Mossadem, a operacji pozyskania MiG-a 21 nadano kryptonim „Diament”. Szemesz przekonał irackie władze, że żona Redfy jest ciężko chora i jedynym ratunkiem dla niej jest wyjazd na leczenie do Grecji. W wyprawie tej oczywiście towarzyszyć musiał jej mąż, który jako jedyna osoba w rodzinie posługiwał się językiem angielskim. W Atenach doszło do spotkania Redfy z oficerem izraelskiego lotnictwa, Ze’ewem Lironem, który twierdził początkowo, że jest lotnikiem z Polski, działającym w tajnej organizacji antykomunistycznej. Liron z czasem zdobył przyjaźń irackiego pilota, aż w końcu wyjawił mu prawdziwy cel swojej misji i zaczął nakłaniać go do ucieczki z Iraku na pokładzie MIG-a 21. 

Redfa zgodził się, ale był to dopiero początek skomplikowanej akcji. Jej szczegóły najpierw uzgadniano w Rzymie, później irackiego pilota zabrano też w wielkiej tajemnicy do Tel Awiwu. Gdy plan był już gotowy, Redfa wrócił do Bagdadu, a Mossad zajął się nie mniej trudnym zadaniem, jakim było wywiezienie z Iraku rodziny lotnika. Nieświadomą niczego żonę Redfy wraz z dwójką dzieci przewieziono najpierw do Amsterdamu, a następnie do Paryża. Dopiero tam oszołomiona kobieta dowiedziała się od Lirona o całej sytuacji. Mimo gwałtownego sprzeciwu, nie miała wyboru. Na nią i jej dzieci czekał już bilet do Tel Awiwu.  

Ostatni lot

Teraz przyszła kolej na samego Redfę i na najważniejszą część operacji. 16 sierpnia 1966 roku iracki pilot uprowadził podczas ćwiczeń MiG-a 21 i uciekł do Izraela. Porwana maszyna wylądowała w bazie powietrznej Hatzor i szybko stała się przedmiotem wnikliwych badań. Wykazały one zdecydowaną przewagę radzieckiego myśliwca nad używanymi przez Izrael francuskimi samolotami Mirage III. Dostępu do MiG-a domagały się także Stany Zjednoczone, ale Izrael zgodził się na przekazanie samolotu tylko w zamian za informacje na temat sowieckich rakiet przeciwlotniczych S-75. Amerykanie spełnili ten warunek i w roku 1967 maszynę przewieziono do słynnej Strefy 51. W bazie tej samolot uczestniczył w symulowanych walkach z wieloma konstrukcjami USAF – m.in. F-4 Phantom II, F-5 Freedom Fighter czy F-100 Super Sabre. Również te próby potwierdziły, że MiG 21 był bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem dla zachodnich maszyn.  

Sukces sowieckiej konstrukcji potwierdziły też kolejne lata. Łącznie zbudowano ok. 18 tys. samolotów tego typu w kilkudziesięciu wersjach. MiG 21 wykorzystywany był przez ponad 30 państw, w tym także przez Polskę, a jego produkcja na dobre zakończyła się dopiero w roku 1987. Dzięki wiedzy na temat MiG-a 21, Izrael doskonale poradził sobie z egipskim lotnictwem podczas wojny sześciodniowej, do której doszło kilka miesięcy po ucieczce Munira Redfy. Sam iracki pilot i jego rodzina nie potrafili jednak przystosować się do życia w Izraelu i po kilku latach wyjechali ze zmienioną tożsamością do jednego z państw zachodnich. Redfa zmarł w roku 1988, a jego pogrzeb zorganizowany został przez Mossad. 

Adam Nietresta

Opracowano na podstawie: Michael Bar-Zohar, Nissim Mishal; „Mossad. Najważniejsze misje izraelskich tajnych służb”, Poznań 2012.  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama