Przyszłość pola bitwy

Czym Amerykanie zaatakują Syrię?

Okręty wojenne, bombowce, myśliwce, a może drony – jaką broń wykorzystają Amerykanie przy ewentualnym ataku na Syrię?

Mówi się, że Amerykanie chcą uniknąć długotrwałego konfliktu zbrojnego z Syrią. Można więc przypuszczać, że ewentualny atak będzie szybki, precyzyjny i wymierzony w składowiska broni chemicznej i/lub biologicznej. Już teraz w pobliżu kraju rządzonego przez Baszszara al-Asada znajduje się kilka jednostek mogących zadać cios, a wezwanie na pomoc kolejnych pozostaje kwestią kilku lub kilkunastu godzin.

Samoloty

Ewentualny atak może zostać przeprowadzony przez samoloty wyposażone w bomby naprowadzane laserowo lub przy pomocy GPS. W grę wchodzą ciężki myśliwiec przewagi powietrznej McDonnell Douglas F-15 Eagle, myśliwiec przewagi powietrznej Lockheed F-22 Raptor, bombowiec strategiczny Northrop B-2 Spirit oraz bombowiec strategiczny dalekiego zasięgu Boeing B-52 Stratofortress.

Reklama

- Syria to nie Libia. Ich systemy obronne stanowią dla nas większe zagrożenie. Wykorzystanie F-22 w celu stłumienia tych zagrożeń może być dobrym posunięciem - powiedział w rozmowie z serwisem Military.com Mark Gunzinger z amerykańskiego Centrum Ocen Strategicznych i Budżetowych.

Syria dysponuje jednak dość solidną obroną przeciwlotniczą, więc wykorzystanie konwencjonalnego samolotu (F-15 lub B-52) byłoby bardzo ryzykowne. A na na ryzyko Amerykanie nie mogą sobie pozwolić.

Jeśli Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych (USAF) zdecydują się atak z powietrza, to najprawdopodobniej zostanie on przeprowadzony przez F-22 lub B-2. Obie maszyny zostały wykonane w technologii stealth, która chroni je przed nieprzyjacielskimi radarami. Nie wiadomo skąd miałyby przelecieć Raptory, ale bombowce B-2 zostałyby ściągnięte najprawdopodobniej z Whiteman Air Force Base w Missouri.

Za wykorzystaniem F-22 przemawia również fakt, że samoloty te nie miały jeszcze okazji wziąć udziału walce, a Pentagon wydał na zakup 200 sztuk ponad 67 mld dol.

“Agent Defeat Weapons"

Wciąż nie wiadomo, w jaki sposób Amerykanie mieliby zniszczyć zlokalizowane w Syrii cele. Jednak chcąc uniknąć przypadkowych ofiar - szczególnie w kontekście likwidacji potencjalnych składowisk broni chemicznej i biologicznej - konieczne wydaje się użycie specjalnie zaprojektowanych bomb, znanych jako “Agent Defeat Weapons".

Tym mianem określa się typ broni przystosowanej do niszczenia celów, które mogą zagrozić np. ludności cywilnej. Są nimi PAW (Passive Attack Weapon) oraz Crash Pad.

Broń o nazwie Crashpad lub BLU-119 / B wydziela w trakcie wybuchu ogromne ilości ciepła, które natychmiast spalają wszelkie środki chemiczne, zanim te będą w stanie zagrozić otoczeniu. Zbudowana jest w oparciu o standardowy korpus bomby MK 84, jednak we wnętrzu znajduje się specjalna głowica.

Z kolei PAW zawiera pręty metalowe o różnej długości. Zaprojektowano ją z myślą o neutralizacji celów, które mogą zaszkodzić cywilom, np. zbiorników z paliwem czy właśnie zapasów broni chemicznej. Pierwszy raz wykorzystano ją w 2003 roku do niszczenia anten w Iraku.

Oba typy broni mogą być przenoszone przez wspomniane myśliwce i bombowce.

Okręty

Udział samolotów - ze względu na wspomniane zagrożenie ze strony obrony przeciwlotniczej - wydaje się tym mniej prawdopodobnym scenariuszem. NBCNews słusznie zauważa, że Amerykanie mogą zaatakować z Morza Śródziemnego, gdzie znajduje się obecnie pięć niszczycieli: USS Gravely, USS Mahan, USS Barry, the USS Stout oraz USS Ramage. Mówi się także o dwóch okrętach podwodnych, ale ich obecności nikt jeszcze nie potwierdził.

Każda z jednostek jest wyposażona w pokaźną liczbę taktycznych pocisków manewrujących Tomahawk (TLAM). Charakteryzują się one dalekim zasięgiem oraz wysoka precyzją. Według danych US Navy - na 290 odpalonych pocisków 242 trafiło w cel. Koszt jednostkowy tej broni szacuje się na 1 mln dol.

Na Morze Czerwone wpłynął niedawno amerykański lotniskowiec atomowy USS Truman, który miał zastąpić w tym rejonie lotniskowiec USS Nimitz. Navy zdecydowała się jednak pozostawić tam oba okręty, określając tę decyzję mianem "ostrożnego planowania", które nie ma związku z sytuacją w Syrii.

Warto wspomnieć, że na pokładzie każdego z lotniskowców znajduje się kilkadziesiąt myśliwców, a USS Truman wpłyną na Morze Czerwone w towarzystwie swojej grupy uderzeniowej, w skład której wchodzą krążownik rakietowy USS Princeton oraz niszczyciele rakietowe USS William P. Lawrence, USS Stockdale i USS Shoup.

Drony

W razie ewentualnego ataku na  Syrię Amerykanie mogliby wykorzystać swoje zdalnie sterowane roboty bojowe, których na Bliskim Wschodzie nie brakuje. Podobno scenariusz przeprowadzenia drobnych ataków z ich udziałem brała już wcześniej pod uwagę CIA.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Syria | lotniskowiec | niszczyciel | myśliwiec | bombowiec | b-2 | okręt | Tomahawk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy