Medycyna przyszłości

Antykanałowcy - nowy niebezpieczny ruch społeczny

Środowisko medyczne od lat zmaga się z ruchem antyszczepionkowym, który przyczynia się do znaczącego wzrostu zachorowań na dawno zapomniane choroby zakaźne. Czy teraz będzie musiało zmagać się także z ruchem sprzeciwiającym się leczeniu kanałowemu zębów? Problem narasta - alarmują dentyści.

"Aż 97 proc. osób leczonych kanałowo zachorowało na raka.", "Leczenie kanałowe to też najczęstszy powód zawałów serca!", "Powoduje również lęki, depresję i chroniczne zmęczenie" - to tylko niektóre z szokujących twierdzeń, jakie pojawiły się w filmie dokumentalnym "Root Cause", który przed paroma tygodniami trafił na popularne serwisy streamingowe na całym świecie, także w Polsce.

W środowisku medycznym zawrzało. American Dental Association, American Association of Endodontist oraz American Association for Dental Research - trzy najbardziej wpływowe organizacje zrzeszające stomatologów w otwartym piśmie skierowanym do serwisów Netflix, Vimeo, Apple i Amazon domagały się usunięcia filmu. Powód?

Zawarte w nich stwierdzenia nie mają żadnego poparcia w aktualnych badaniach medycznych. Opierają się za to na danych sprzed blisko 100 lat i domysłach bohaterów paranaukowego dokumentu. Zdaniem stomatologów, film wprowadza pacjentów w błąd pokazując bezpieczny i powszechnie stosowany zabieg jako zagrożenie dla zdrowia i życia.

- Od ponad miesiąca środowisko stomatologiczne żyje tym filmem. Co gorsze, żyją także pacjenci, którym podano fałszywe i niesprawdzone naukowo informacje, jak wyniki aktualnie prowadzonych badań. To wszystko odbyło się nie tylko z całkowitym pominięciem medycznych danych i osiągnięć współczesnej stomatologii, ale także racjonalnych, naukowych głosów  - powiedział lek. dent. Marcin Krufczyk z Dentysta.eu w Gliwicach.

Efekt? Jeden ze serwisów streamingowych już po cichu wycofał film ze swojej platformy. Problem jednak pozostał - zauważają dentyści. I to większy niż sam dokument. Na całym świecie, także w Polsce, rosną w siłę ruchy negujące nowoczesną stomatologię. Zdaniem dentystów są one dziś takim samym zagrożeniem jak ruchy antyszczepionkowe.

- Mamy dziś do czynienia z masową dezinformacją, którą prowadzą osoby doszukujące się spisku stomatologów na globalną skalę.  Podobnie jak w przypadku ruchów antyszczepionkowych twierdzenia nie są poparte żadnymi wiarygodnymi, aktualnymi badaniami naukowców, a opierają się jedynie na pojedynczych niezbadanych przypadkach lub parabadaniach sprzed blisko wieku, które nauka już dawno podważyła  - mówi dr Krufczyk.

I faktycznie, na samym tylko YouTube można znaleźć setki filmów, z których dowiadujemy się np., że leczenie kanałowe zatruwa organizm, powoduje problemy ze wzrokiem, a nawet uszkodzenie mózgu i oporność bakterii na antybiotyki. Wielu z wypowiadających powołuje się przy tym na badania dr Westona Price, który powiązał leczenie kanałowe z aż 8 grupami chorób wyniszczającymi organizm i tym samym przyczynił się do "ekstrakcyjnego boomu" w latach 30-tych.

Reklama

Chore zęby = chore ciało

Problem jednak w tym, że badania przeprowadzono na początku XX wieku, a już w latach 50-tych zostały one podważone i uznane za niewiarygodne.

- W badaniach dr Price było wiele nieścisłości. Przede wszystkim były prowadzone na grupie pacjentów, u których pozostawiono infekcję ogniskową w przeleczonych kanałach. Od lat jednak procedury periodontologiczne nakazują usuwanie takich zębów, nie dlatego, że były leczone kanałowo, ale dlatego że każda infekcja jest potencjalnym zagrożeniem dla zdrowia - wyjaśnia dr Krufczyk.

To nie jedyne twierdzenie antykanałowców, jakie obala dzisiejsza medycyna. Przeciwnicy wskazują najczęściej na związek leczenia z zachorowalnością na nowotwory. W filmie "Root Cause" pojawia się nawet stwierdzenie, że leczenie kanałowe odpowiedzialne jest za 97 proc. przypadków zachorowań na raka piersi u kobiet.

- To przekłamanie. Przez lata prowadzone były badania nad wpływem leczenia kanałowego na zdrowie i nie wykryto żadnego związku pomiędzy wykonanym leczeniem a zachorowalnością na nowotwory w jakiejkolwiek postaci. Nie ma dziś żadnego naukowego dowodu, który podpierałby błędne tezy postawione blisko 100 lat temu - twierdzi dr Krufczyk.

Co więcej, z badań opublikowanych przez American Medical Association w 2013 roku wynika, że ryzyko wystąpienia raka nie zmienia się u pacjentów, którzy przeleczeni byli kanałowo. Jest wręcz przeciwnie: u 45 proc. pacjentów leczonych w ten sposób zmalało ryzyko wystąpienia tego schorzenia.

Dentyści grzmią także na twierdzenie, że leczenie kanałowe jest przyczyną zawału. Prowadzone przez 44 lata badania pod nazwą Baltimore Longitudinal Study of Aging udowodniły, że u osób leczonych kanałowo spada ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia. Badania wykazały natomiast, że pozostawiony nieleczony ząb ma wpływ na rozwój tego schorzenia.

- Antykanałowcy zdają się dziś negować całą wiedzę, jaką w ostatnich dekadach zgromadziła stomatologia. Z tej wiedzy jasno wynika dziś, że to nie leczenie jest przyczyną chorób, ale zaniedbania - mówi dentysta.

- Chore zęby i schorzenia jamy ustnej są zagrożenia dla całego organizmu. Mogą mieć wpływ m.in. na rozwój chorób układu krążenia, cukrzycy, rozwój chorób nerek, układu oddechowego, a także układu nerwowego. Ostatnie badania łączą np. przewlekłe stany zapalne dziąseł z ryzykiem wystąpienia zawału, a nawet rozwojem choroby Alzheimera. Stany zapalne toczące się w zębach mogą przyczyniać się m.in. do niszczenia dna zatoki, powstania zapalenia lub ropnia mózgu, zapalenia tęczówki lub nerwu wzrokowego, zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, a u osób z niską odpornością mogą powodować rozwój sepsy. Na tym powinniśmy się skupiać - apeluje dr Krufczyk.

Nowe zagrożenie?

Zdaniem Krufczyka ruch anty-kanałowy niesie także jeszcze jedno zagrożenie. Neguje on nie tylko leczenie endodontyczne, ale przede wszystkim zachęca do usuwania zębów, twierdząc, że to rozwiązanie, które uchroni nas przed innymi schorzeniami.

- Pogląd antykanałowców jest taki: skoro odcina się martwiczy palec, to należy usunąć także martwy ząb, a takim jest ząb po leczeniu kanałowym. W efekcie tego propagowana jest postawa, aby nie ratować zęba, ale go od razu wyrywać z korzeniami. To jest niezgodne z tym, co dziś proponuje nam stomatologia, która nastawiona jest przede wszystkim na zachowanie naturalnych zębów - mówi dr Krufczyk.

To sprawia, że dentyści stają dziś przed wyzwaniem, jak przekonać pacjenta do leczenia, zwłaszcza, jeśli przed wizytą zobaczył w sieci serię filmów odstraszających od "kanałówki". - Tu już nie chodzi tylko o edukację, ale o konkretne działania, bo edukacja nie działa na antykanałowców, którzy uwierzyli w teorie spiskowe, tak samo jak antyszczepionkowcy. Pomóc może natomiast nowoczesna technologia i podejście lekarzy do samego leczenia - przekonuje.

Niektóre gabinety w Polsce już zaczynają się zaopatrywać np. w specjalny test pozwalający na natychmiastowe wykrycie toksyn pochodzenia bakteryjnego w zębie leczonym kanałowo. Umożliwia on sprawdzenie, czy w tkankach nadal występują patogenne bakterie. Po co to sprawdzać?

- W leczeniu stomatologicznym, tak jak w całej medycynie, opieramy się na Evidence Based Medicine, czyli tylko i wyłącznie na naukowo potwierdzonych metodach leczniczych. Tysiące naukowców poświęciło tysiące godzin pracy i niemałe fundusze, by sprawdzić, jakie metody leczenia są najskuteczniejsze i najbezpieczniejsze dla pacjenta. I ta cała naukowa wiedza nie może być konfrontowana z przypadkowymi, wymyślonymi i mylnymi tezami pokazanymi w godzinnym filmiku. Lekarze mają również odpowiedzialną rolę wyjaśnienia pacjentowi wszelkich jego wątpliwości, choćby tych najbardziej niedorzecznych - powiedział dr Krufczyk.

Stawka jest wysoka. W samych tylko Stanach Zjednoczonych wykonuje się ponad 25 milionów zabiegów leczenia kanałowego rocznie. Także w Polsce to powszechny sposób ratowania zębów. Z badań, jakie w 2010 roku przeprowadził portal Dentysta.eu wynika, że tego typu leczenie wykonano u 40 proc. Polaków. Ponad 80 proc. było zadowolonych z wyników. 

INTERIA.PL/informacje prasowe
Dowiedz się więcej na temat: stomatologia | dentysta | ząb
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama