Medycyna przyszłości

Amerykanin umarł z powodu rzadkiej choroby

​Pewien mężczyzna z Karoliny Północnej zmarł z powodu rzadkiej infekcji ameby, której nabawił się w wyniku kąpieli w lokalnym parku wodnym.

59-letni mężczyzna zachorwował po wizycie w Parku Wodnym Fantasy Lake w hrabstwie Cumberland, w którym znajduje się sztuczne jezioro. Zgon nastąpił w wyniku infekcji pierwotniaka Naegleria fowleri, który naturalnie występuje w ciepłej wodzie jezior i rzek. W Stanach Zjednoczonych większość zarażeń występuje w południowych stanach, szczególnie w miesiącach letnich.

Połknięcie pierwotniaka znajdującego się w wodzie nie spowoduje infekcji, ale jeżeli przeniesie się on przez nos do mózgu, może okazać się śmiertelne. Ameba dosłownie "pożera" tkankę mózgową, co zazwyczaj kończy się zgonem. Takie infekcje są jednak niezwykle rzadkie. W latach 1962-2018 w USA było tylko 145 przypadków infekcji mózgu przez pierwotniaka Naegleria fowleri. Chorobę cechuje jednak wysoki wskaźnik śmiertelności - ze wspomnianych 145 osób przeżyły tylko 4.

Nie ma szybkiego testu, który byłby w stanie zweryfikować obecność pierwotniaków Naegleria fowleri w wodzie. Według CDC identyfikacja organizmu może potrwać nawet kilka tygodni, a to z kolei obniża szanse pacjenta na wyleczenie. Osoby, które pływają w ciepłej słodkiej wodzie, powinni założyć, że istnieje niskie ryzyko infekcji.

Przed infekcją mózgu przez pierwotniaka Naegleria fowleri można się jednak bronić używając specjalnych klipsów zaciskowych na nosa lub trzymając go cały czas nad wodą.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ameba | pasożyt | Neurologia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy