Kosmos

Legenda NASA: W misji Artemis mogą być ofiary

Były pracownik NASA, Wayne Hale, uważa, że w programie Artemis (operacja lądowania na Księżycu w 2024 roku) mogą nastąpić katastrofy, w których życie stracą astronauci.

26 marca administracja Białego Domu nakreśliła nowy cel dla NASA: powrót człowieka na Księżyc przed końcem 2024 roku. Szybko wywiązała się dyskusja o dodatkowym budżecie na realizację tego ambitnego celu. Niezależne szacunki to wartości rzędu kilkunastu (lub więcej) dodatkowych miliardów dolarów. Co ciekawe, 14 maja pojawiła się informacja, że NASA zasugeruje "skromne" dodatkowe 1,6 miliarda dol. na rok fiskalny 2020. Nie pojawiły się dane co do kolejnych lat fiskalnych. W maju NASA także poinformowała o wyborze nazwy programu: Artemis.

Jeszcze w maju NASA zaprezentowała bardzo wstępny plan programu Artemis do 2024 i 2028 roku. Łącznie przewiduje się 37 startów rakiet komercyjnych i SLS do 2028 roku. Pierwsze lądowanie człowieka ma nastąpić w 2024 roku, dzięki współpracy NASA z podmiotami komercyjnymi.

Reklama

Jednak czy misje Artemis będą bezpieczne? Jeden z byłych ważnych pracowników NASA - Wayne Hale - uważa, że całkowity poziom bezpieczeństwa podczas misji księżycowej w 2024 roku nie będzie znacząco się różnić od lądowania na Srebrnym Globie w 1969 roku. Oznacza to, że w programie Artemis mogą zdarzyć się ofiary ludzkie.

Warto tu zauważyć, że w trakcie programu Apollo - oprócz katastrofy Apollo 1 - nastąpiło kilka wydarzeń, w których życie astronautów było w niebezpieczeństwie. Najbardziej znanym przykładem jest oczywiście nieudana misja Apollo 13, z której udało się bezpiecznie sprowadzić astronautów. Inne przykłady to start do misji Apollo 12, niebezpieczne sytuacje podczas misji Apollo 10 czy też prace astronautów na powierzchni Księżyca.

Podobne sytuacje z pewnością nastąpią w ramach programu Artemis. Jest więc możliwe, że podczas którejś z misji nastąpi niebezpieczna sytuacja, w której życie astronautów będzie zagrożone. Pojawia się zatem pytanie: jaka będzie akceptacja dla potencjalnego ryzyka? Czy program Artemis zostanie anulowany po jednej z takich sytuacji? Jak NASA postąpi w przypadku katastrofy? Wayne Hale ma nadzieję, że Artemis nie rozpadnie się tuż po wystąpieniu katastrofy lub niebezpiecznej sytuacji.

Wayne Hale – cicha legenda NASA

Wayne Hale dołączył do NASA w 1978 roku i przez następne lata pracował na wielu różnych stanowiskach związanych z programem wahadłowców. Pomiędzy marcem 1988 roku a styczniem 2003 roku Wayne Hale pełnił ważne stanowisko Flight Director podczas czterdziestu jeden misji promów kosmicznych.

Wayne Hale brał także udział w obsłudze misji STS-107 w styczniu 2003 roku. Był jednym z tych inżynierów, którzy starali się zdobyć więcej informacji na temat uszkodzeń promu jeszcze w czasie trwania misji. Gdyby jego prośby o wykonanie zdjęć promu na orbicie zostały wysłuchane, a nie zignorowane przez wyższych stopniem menedżerów, to możliwe, że doszłoby do próby uratowania załogi promu Columbia. Po katastrofie, podczas przesłuchań komisji CAIB, badającej okoliczności tragedii, jeden ze świadków powiedział o Hale'u – "Hale was one of the good guys".

Od 2003 do 2005 roku Wayne Hale był zastępcą dyrektora programu wahadłowców, a od 2005 do 2008 roku był dyrektorem programu. W tym czasie często można było zobaczyć Hale'a na NASA TV w trakcie konferencji prasowych, w trakcie których wyjaśniał napotkane problemy techniczne oraz sposoby ich rozwiązania. Następnie zajął stanowisko zastępcy administratora programów współpracy o charakterze strategicznym.

Przez kilka lat Wayne Hale prowadził blog na stronie NASA, w którym przedstawiał swoją opinię oraz ciekawe historie z przeszłości programu wahadłowców. Wpisy na blogu pokazują niebywały stopień komplikacji lotów załogowych, wymagających stałego zaangażowania i zorientowania kontroli naziemnej. Przykładem może być wpis "Kaboom Case", opisujący problemy, jakie wystąpiły w trakcie misji STS-2 w 1981 roku. Niestety dziś już blog nie istnieje na stronach NASA.

31 lipca 2010 roku Wayne Hale opuścił NASA i przeszedł do sektora prywatnego. Od tego czasu jego blog na stronach NASA nie był uaktualniany. Hale jednak obiecywał rozpoczęcie blogowania pod nowym adresem. Tak też się stało. Do dziś Wayne Hale publikuje swoje komentarze związane z lotami załogowymi – tymi z przeszłości, jak i tymi, które mogą nastąpić w przyszłej dekadzie.

Źródło informacji

Kosmonauta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama