Kosmos

Cztery tysiące planet pozasłonecznych

W okresie krótszym od trzydziestu lat ludzkość odkryła ponad cztery tysiące “obcych światów”, w tym trzy tysiące w ostatnich sześciu latach.

Stosunkowo niedawno - na początku lat 90. XX wieku - ludzkość nie znała ani jednej planety pozasłonecznej. Wówczas niektórzy astronomowie nawet uważali, że układy planetarne takie jak Układ Słoneczny mogą być rzadkie. W tamtych czasach wydawało się też, że odkrywanie małych i lekkich planet (w porównaniu z gwiazdami macierzystymi) może być jeszcze przez długi czas poza zasięgiem dostępnych technologii.

Przełom nastąpił w 1992 roku, gdy polski astronom Aleksander Wolszczan ogłosił istnienie obiektów planetarnych krążących wokół pulsara PSR B1257+12. W ciągu kolejnych lat powoli rozwiązywał się "worek z egzoplanetami" i kolejne grupy badawcze donosiły o swoich odkryciach.

Reklama

Co ciekawe, dość szybko okazało się, że nasze wyobrażenie o układach planetarnych jest błędne. W latach 90. XX wieku większość planet pozasłonecznych, jakie odkryto miało bardzo "egzotyczne" cechy - w większości były to gazowe giganty krążące bardzo blisko swych gwiazd macierzystych. Te obiekty nazwano "gorącymi Jowiszami" - niektóre z nich dokonywały pełnego obiegu dookoła swojej gwiazdy w ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin. Dziś nadal duża część znanych egzoplanet to "gorące Jowisze". Wiele z nich krąży po bardzo eliptycznych, wręcz kometarnych orbitach, które sugerują dynamiczne procesy zachodzące w takich układach planetarnych.

Po "gorących Jowiszach" przyszedł czas na "gorące Neptuny", czyli mniej masywne egzoplanety, lecz wciąż gazowe giganty. Z czasem zaczęto odkrywać planety pozasłoneczne bardziej przypominające te, które znamy z naszego Układu Słonecznego - najpierw odpowiedniki Jowiszów i Saturnów, a wreszcie od kilku lat - także skaliste obiekty. Pojawiła się nawet nowa klasa egzoplanet, które nazwano "super-Ziemiami". Są to egzoplanety masywniejsze od Ziemi, lecz mniej masywne od Neptuna. Warunki panujące na wielu z tych obiektów wciąż są nieznane - mogą to być albo małe gazowe giganty, pozbawione stałej powierzchni, albo planety pokryte głębokim na przynajmniej kilkadziesiąt kilometrów oceanem lub też zbliżone wyglądem do naszej planety. Dziś wiemy, że aż 1/3 egzoplanet to "wodne światy".

W ostatnich latach obserwujemy wyraźnie zwiększoną ilość odkrywanych egzoplanet. Dzieje się to za sprawą dedykowanych programów obserwacyjnych, w tym i misji kosmicznych (np. teleskop Kepler albo TESS) jak również postępu w technikach obserwacyjnych. Nie bez znaczenia jest tu także postęp technologiczny, jaki nastąpił w ostatnich dwóch dekadach - dziś, odkrywane są już planety mniejsze od Ziemi (a nawet "tylko" nieco większe od Księżyca!). W najbliższych latach może natomiast dojść do odkryć pierwszych księżyców krążących wokół planet pozasłonecznych.

Równolegle z odkryciami planet pozasłonecznych następowała zmiana naszego postrzegania wszechświata. Dziś wiemy, że miliardy obiektów planetarnych krążą wokół gwiazd oraz samotnie wędruje w galaktykach. Wiemy również, że w tzw. ekosferze, czyli strefie gdzie może występować woda w stanie ciekłym, krążą egzoplanety o rozmiarach i masie niezbyt odbiegających od Ziemi. Obiekty, które zasługują na miano "drugiej Ziemi" są już wykrywane - także w naszym kosmicznym sąsiedztwie.

Aktualnie ludzkość zna już ponad cztery tysiące egzoplanet. Trzy tysiące z nich zostało odkrytych na przestrzeni ostatnich sześciu lat. Niewątpliwie żyjemy obecnie w złotej erze poszukiwań planet pozasłonecznych. Poniższe nagranie prezentuje pozycje poszczególnych odkrytych egzoplanet. Duże nagromadzenie tych odkryć w stosunkowo małym obszarze nieba to zasługa kosmicznego teleskopu Kepler, który w swojej podstawowej misji obserwował jedynie ten wycinek nieba.

Kiedy ludzkość odkryje planetę numer dziesięć tysięcy? Można odważnie założyć, że jest to kwestia najbliższych pięciu lat.

Źródło informacji

Kosmonauta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy