Koronawirus

Czy zimą koronawirus wyhamuje? Niestety, będzie jeszcze gorzej

Pandemia COVID-19 nie wyhamowuje zimą /123RF/PICSEL

​Zima oznacza krótsze dni i niższe temperatury. Biorąc pod uwagę wszystko to, co wiemy o COVID-19, może doprowadzić to do drastycznego wzrostu liczby zachorowań.

Mimo iż jest jeszcze za wcześnie, by jednoznacznie opisać wpływ pór roku na intensywność COVID-19, zależność taka z całą pewnością występuje. Eksperci twierdzą, że aura ma znaczenie w kontekście infekcji SARS-CoV-2, ale i tak najważniejszym czynnikiem napędzającym pandemię są ludzkie zachowania.

- Najważniejszym czynnikiem w tej chwili są środki kontroli, które mamy. Rzeczy takie jak dystans społeczny i noszenie masek - są one naprawdę kluczem do zmniejszenia liczby zachorowań w tym momencie - powiedziała Rachel Baker, specjalistka od chorób zakaźnych z Uniwersytetu Princeton.

Reklama

COVID-19 a klimat

Wiele chorób takich, jak grypa, ma charakter sezonowy. Gdy pogoda się pogarsza, więcej osób choruje. Ma to związek nie tylko z samymi temperaturami powietrza, ale i liczbą czasu, którą spędzamy na zewnątrz.

- Powszechnie wiadomo, że wiele wirusów oddechowych ma charakter sezonowy. Nie zdziwiłbym się, gdyby w miesiącach zimowych doszło do zwiększonej liczby zachorowań na COVID-19 - powiedział prof. Akiko Iwasaki, immunolog z Uniwersytetu Yale.

SARS-CoV-2, czyli wirus wywołujący COVID-19, roznosi się poprzez kropelki oddechowe, wytwarzane podczas oddychania, mówienia, kichania czy kaszlu. Wirus lepiej radzi sobie w zimnych, suchych warunkach typowych dla umiarkowanych zim. Niska wilgotność powietrza sprzyja również parowaniu kropel wirusa i przemianie ich w drobne cząstki aerozoli, które mogą utrzymywać się w powietrzu. Zwiększa to ryzyko przenoszenia się SARS-CoV-2 w zimie.

Im jest zimniej na zewnątrz, tym więcej czasu spędzamy w domach i zamkniętych pomieszczeniach. To z kolei może przyczyniać się do wzrostu infekcji.

Zimowa pogoda może także ograniczać zdolność organizmu do obrony przed patogenami. Brak promieni słonecznych może uszczuplać poziom witaminy D w organizmie i osłabiać układ odpornościowy. Wcześniejsze badania wykazały związek między niskim poziomem witaminy D a zwiększonym ryzykiem zachorowania na COVID-19.

Zimne, suche powietrze uszkadza także komórki w naszych drogach oddechowych, które usuwają wirusy. Jeżeli organizm nie będzie w stanie pozbyć się patogenu, potrzeba będzie mniej cząsteczek wirusa, by zachorować, a sama infekcja może mieć ostrzejszy przebieg.

- Maska nie tylko chroni innych przed naszymi wirusami, ale chroni nas samych. To dlatego, że ogrzewa nos i nawilża drogi oddechowe. Maski ochronne to doskonały pomysł na zahamowanie pandemii - choćby z powodu zwiększenia nawilżenia dróg oddechowych, co pomaga zwalczać infekcję - dodał prof. Iwasaki.

COVID-19 a zima

Istnieją uzasadnione przesłanki, by twierdzić, że wirus SARS-CoV-2 jest wrażliwy na pory roku. Niektóre badania powiązały zimne, suche warunki ze zwiększonym prawdopodobieństwem infekcji. Naukowcy twierdzą jednak, że pogoda na tym etapie pandemii ma drugorzędne znaczenie, ponieważ dosłownie każdy jest podatny na wpływ koronawirusa.

- Gdy populacja nie ma wykształconej odporności, wirus rozprzestrzenia się całkiem dobrze, niezależnie od warunków klimatycznych. Tak to działa - powiedziała Rachel Baker.

Zespół Baker w przeprowadzonych badaniach wykazał, że ludzkie zachowania - jak dystans społeczny i noszenie maseczek - są najważniejszymi czynnikami spowalniającymi pandemię. Ważniejszymi niż pory roku czy warunki klimatyczne.

Na obszarach, gdzie liczba zachorowań nieznacznie spadła w ostatnich miesiącach (jak Polska), pogoda może stanowić dodatkowy bodziec do rozprzestrzeniania się wirusa. Teraz możemy obserwować zauważalny wzrost zachorowań. To oznacza, że w większości miejsc na świecie, szczyty zachorowań będziemy obserwować w okolicach grudnia.

Przyszła choroba sezonowa?

Ponieważ coraz więcej ludzi wykształca odporność na wirusa po przejściu infekcji, naukowcy uważają, że COVID-19 może stać się chorobą sezonową. Oznacza to, że liczba odnotowywanych przypadków będzie różna w poszczególnych porach roku.

- Ponieważ coraz więcej ludzi ma wirusa, coraz więcej się na niego uodparnia. Gdy globalna odporność wzrośnie, zaczniemy dostrzegać większy wpływ czynników klimatycznych na COVID-19 - powiedziała Baker.

Przyszłość COVID-19 będzie kształtowana przez to, jak wygląda odporność populacyjna. To temat, nad którym zastanawiają się uczeni z całego świata. Badacze przewidują, że czas i liczba przypadków COVID-19 będzie zależeć od skuteczności potencjalnych szczepionek i tego, jak długo będą utrzymywać się przeciwciała w organizmie.

Wiele wskazuje jednak na to, że COVID-19 stanie się chorobą sezonową - jak grypa. Stanie się to jednak dopiero wtedy, gdy pandemia COVID-19 będzie względnie opanowana, a do tego momentu jeszcze daleko.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: SARS-CoV-2 | pandemia | COVID-19 | koronawirus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy