TAJEMNICZE MIEJSCA W POLSCE

Kopalnia uranu w Polsce. Losy ZSRR w rękach górników?

Chociaż Polska nie należy do grona państw dzierżących głowice nuklearne, to swego czasu miała swój wkład w tworzenie atomowego arsenału. Jeszcze w XX wieku na terenie naszego kraju działała kopalnia uranu. Rudy tego pierwiastka były potrzebne ZSRR w wyścigu zbrojeń, który rozwijał się w czasie tzw. zimnej Wojny. Dziś Kopaliny, czyli kopalnia w Kletnie zachęca turystów do odwiedzin. Jaka jest jej historia?

Kopalnia uranu w Polsce? Tak było

Gdy pod koniec II wojny światowej doszło do pierwszego w historii użycia bomby atomowej, na kartach historii oznaczono rozpoczęcie nowego rozdziału. Chodzi oczywiście o zimnowojenny wyścig zbrojeń, w którym Stany Zjednoczone i ZSRR rywalizowały o dominację na ziemi, a nawet w kosmosie. Jedną z "konkurencji" trwających kilka dekad zmagań był rozwój arsenału jądrowego. Przerażające i potężne głowice rozbudzały wyobraźnię rządzących, ale do budowy (poza inżynierami) potrzebny był pewien pierwiastek.

Mowa oczywiście o uranie. Ten wydobywany jest ze skorupy ziemskiej w formie rud, ma największą liczbę atomową (92) i w swojej wzbogaconej formie jest niezbędny składnikiem to wytwarzania broni jądrowej. Tuż po zakończeniu wojny radzieckie władze uznały, że pora ruszyć na jego poszukiwania - jednym z miejsc była Polska, a konkretniej okolice Sudetów Wschodnich.

Reklama

Kryptonim Kopaliny. Wydobycie uranu w Sudetach

Jeszcze w 1947 roku w Polsce pojawili się radzieccy inżynierowie i eksperci, których celem było znalezienie miejsca do wydobycia rudy uranu. Mając pewną wiedzę na temat możliwego położenia pierwiastka, jako obszar badawczy wybrano m.in. obszar Kotliny Kłodzkiej. Tereny te z jednej strony nie ucierpiały znacząco w czasie wojny, z drugiej był bogatym zapleczem przemysłowym, z działającymi kopalniami, hutami i nie tylko. Po odkryciu złóż uranu ich eksploatacja rozpoczęła się już w 1948 roku.

Sprawa była dla ZSRR o tyle ważna, że władze chciały całkowicie kontrolować proces pozyskiwania pierwiastka. Jak czytamy na stronie internetowej kopalni, zespół inżynierów stanowili wyłącznie przedstawiciele radzieccy, robotnikami byli natomiast Polacy. Prace prowadziło kilkadziesiąt osób, w tym inżynierowie, geologowie i nie tylko. W oficjalnych dokumentach nie stosowano nazwy uran, lecz metal - samo wymienienie konkretnego poszukiwanego materiału uznawane było za działanie na rzecz obcego wywiadu. Wszystko miało być ściśle tajne - stąd kryptonim Kopaliny.

Prace prowadzono na iście masową skalę. Łącznie na potrzeby kopalni w Kletnie wykonano 27 sztolni i 3 szyby. Łączna długość wyrobisk osiągnęła 37 kilometrów, a urobiona masa górnicza ponad 228 tysięcy metrów sześciennych. Pozyskano z tego nieco ponad 20 tysięcy kilogramów uranu. Ten był w całości transportowany do ZSRR pod ścisłą ochroną wojska. Kto pracował przy polskiej kopalni uranu?

Praca po radziecku

Wśród personelu wydobywającego uran i pracującego w kopalni znaleźć można było przedstawicieli różnych grup społecznych. Znaczną ich część (poza opłacanymi górnikami i żołnierzami) stanowili więźniowie. Warunki pracy były ciężkie, a dodatkowo nie przestrzegano wielu norm i zasad bezpieczeństwa. Pylica stała się często występującą chorobą w przypadku pracujących tam osób, choć brak oficjalnych danych na temat wypadków czy zachorowań.

Wydobycie uranu w Kletnie zakończyło się w 1953 roku. Złoża były już na tyle małe, że dalsze prace okazały się nieopłacalne. Nie oznaczało to jednak zupełnego zakończenia eksploatacji występujących tam dóbr. Jeszcze przez kilka lat wydobywano fluoryt, a ostateczny koniec prac górniczych datuje się na 1959 rok. Kopalnia została później zalana, a wejścia zawalone.

Wycieczka do kopalni uranu na wyciągnięcie ręki

Co ciekawe, dziś bez problemu można udać się na teren dawnej kopalni na wycieczkę. Jest to możliwe od 2002 roku, gdy uruchomiona została podziemna trasa turystyczna w jednej ze sztolni. Nie trzeba się jednak obawiać promieniowania - całość jest bezpieczna, a przy okazji bardzo ciekawa. Głównie za sprawą wielu lat historii, która miała miejsce w szybach kopalni i nie tylko. O ile wydobycie uranu rozpoczęło się w latach 40. ubiegłego wieku, to pierwsze prace górnicze w Masywie Śnieżnika datuje się nawet na XV wiek.

Dziś miejsce to jest fascynujące nie tylko dla miłośników historii, ale również osób lubujących się we wszelkiej maści minerałach. Z geologicznego punktu widzenia, obszar ten jest niezwykle zróżnicowany, przez co znaleźć tam można informacje o planecie sprzed wielu lat - w tym również i te dotyczące formowania się kontynentów.

Czy w Polsce jest uran?

Polska nie jest utożsamiana z uranową potęgą, nie mamy rozwiniętej sieci działających kopalń tej rudy, ani też (jeszcze) reaktorów atomowych, które mogłyby z uranu korzystać. Nie oznacza to jednak, że na naszych ziemiach nie ostały się żadne złoża. Obecnie szacuje się, że w Polsce dałoby radę wydobyć około 7 tysięcy ton uranu. Mowa jednak o złożach zidentyfikowanych.

Zobacz też: Podziemna trasa w kopalni Wieliczka

Poza tym uran można pozyskiwać metodami niekonwencjonalnymi, np. z miedzi, czy... z węgla. Chociaż jego ilość w polskim węglu jest relatywnie niewielka, to podczas spalania lub zrzucania na hałdy, pierwiastek ten jest niejako marnotrawiony. Jak podaje strona gov.pl, w Chinach uran jest wyodrębniany z węgla i proces ten jest jak najbardziej opłacalny.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: uran | kopalnia | ZSRR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy