„Szalona odyseja” pasażerów. Odwołano pociąg, którym właśnie jechali

BBC przedstawia dość zadziwiającą historię pasażerów, których pociąg został odwołany… i którym właśnie jechali. Jeden z poszkodowanych określił całą sytuację jako „surrealistyczną traumę”. Co się właściwie stało?

Odwołany pociąg może przysporzyć wielu kłopotów, czy stresu. Niecodzienna sytuacja zdarzyła się komikowi i podcasterowi Jamesowi Nokise z Nowej Zelandii. Właśnie on nagłośnił to co się wydarzyło w Wielkiej Brytanii. W ostatni poniedziałek miał wieczorem wyruszyć z Londynu do Edynburga. Podróż się odbyła, ale z licznymi przygodami.

Nokise wsiadł do planowanego wieczornego pociągu i spędził w podróży około trzech godzin - cała trasa trwa około pięciu. Jednakże wtedy wszyscy podróżujący otrzymali powiadomienie, że pociąg, w którym jadą, został... odwołany.

Reklama

Po "dochodzeniu" pasażerowie pociągu usłyszeli, że otrzymany e-mail nie był fałszywy, a pociąg zatrzyma się na stałe w Preston, czyli ponad dwie godziny od ostatecznego celu podróży.

Dalej wcale nie było lepiej, w kolejnych pociągach nie było miejsc. Ostatnią szansą był ostatni skład, lecz potem kolej poinformowała, że jednak nie przyjedzie. Nagle pojawiła się opcja alternatywnego transportu.

Taksówki na ratunek

Nowozelandczyk określił całą sytuację "pakowania" ludzi do lokalnych taksówek jako "powolną i śmieszną". Jak relacjonował, wśród pasażerów były osoby starsze poruszające się o kulach, a także małe dzieci. Według dostępnych informacji wszyscy byli mocno sfrustrowani.

Sam zainteresowany znalazł się w ostatniej taksówce. Jednakże taksówkarz zakomunikował, że nie wysadzi podróżujących przy ich noclegach, lecz na jednej ze stacji w Edynburgu. Cała podróż z Londynu do stolicy Szkocji trwała całą noc i zakończyła się dopiero rano we wtorek.

W oświadczeniu wydanym przez operatora pociągu Avanti West Coast można przeczytać: "Zamknięcie głównej linii West Coast na ponad trzy godziny z powodu usterki toru miało znaczący wpływ na nasze usługi. Chociaż dla większości osób dotkniętych katastrofą zapewniono alternatywny transport i nocleg, w pełni rozumiemy frustrację klientów, których podróże ucierpiały, i jest nam niezmiernie przykro z tego powodu".

Firma dodała również, że poszkodowani mogą ubiegać się o odszkodowanie. Całe zdarzenie było na bieżąco komentowane przez Nokisa na platformie X (dawniej Twitter). Pod jego postami znalazło się mnóstwo komentarzy wspierających poszkodowanych. Dużo ludzi dzieliło się także własnymi "przygodami" z podróży.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wielka Brytania | pociągi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy