Ryanair ma dość. Pasażerów czekają spore zmiany!

Nie tak dawno linie Ryanair poinformowały o zakazie wnoszenia alkoholu do samolotu. Ograniczenie dotyczyło jedynie lotów z Anglii na Ibizę. To może się wkrótce zmienić, a wszystko przez ostatnie wydarzenia w samolocie przewoźnika. Na pokładzie doszło bowiem do niemałej awantury.

Linie lotnicze w walce z używkami

Ryanair ma problem z alkoholem. Choć brzmi to absurdalnie, rzeczywistość nie napawa optymizmem. Nie chodzi jednak o nadużywanie trunków przez stewardessy czy (o zgrozo) pilotów. Problemem są pasażerowie, którzy od mocnych płynów nie stronią. Później pakują się na pokład, gdzie zaczynają się awanturować i utrudniać pracę obsługi, jak i podróż innym dookoła.

Problem jest o tyle poważny, że wcale nie tak dawno Ryanair zakazał wnoszenia alkoholu na pokład samolotów lecących na hiszpańską Ibizę. Tamto obostrzenie dotyczyć miało jedynie pasażerów lecących z Anglii, jednak ostatnie wydarzenia mogą zachęcić przewoźnika do mocniejszego ograniczenia pasażerskich uciech. Alkoholowy wybryk miał miejsce za sprawą, a jakże, brytyjskich pasażerów udających się na wakacje.

Reklama

Pijani turyści w samolocie Ryanair

W czasie lotu FR8296 z Bristolu do Alicante w Hiszpanii doszło do sporych problemów. Te odbyły się nie z powodu awarii czy usterek technicznych, lecz przez alkohol - no i domieszkę specyficznego charakteru części podróżnych. Okazało się bowiem, że grupka 30 turystów lecących do Hiszpanii spożyła wcześniej znaczne ilości trunków, co zaowocowało eskalacją napięcia między nimi.

Sprzeczki, kłótnie, ogólny chaos i przerażenie załogi, jak i większości pasażerów dookoła - taki był bilans pechowego lotu, w którym to procenty odegrały zbyt dużą rolę. O całej sprawie poinformował  na Twitterze profil hiszpańskich kontrolerów lotniczych. W poście napisano m.in. o wyrazach współczucia wobec załogi, która musi zmagać się z takimi trudnościami.

Alkohol na pokładzie samolotu? Czas z tym skończyć

Sprawa zakończyła się dopiero w momencie interwencji policji. Ta nastąpiła po wylądowaniu samolotu na lotnisku docelowym. Brak informacji o tym, jakoby któremuś z pasażerów coś się stało. Nie da się jednak przejść obojętnie wobec faktu, że dla wielu osób (w tym załogi) była to bardzo stresująca i męcząca sytuacja. Czy w takim razie czas jednogłośnie zakazać alkoholu na pokładach samolotów?

Owa sytuacja miała miejsce wcale niedługo po tym, jak sprzedaż i wnoszenie trunków została zablokowana na trasach z Wielkiej Brytanii do Ibizy. Nikogo nie zdziwi, jeżeli Ryanair pójdzie o krok dalej i zablokuje napoje wyskokowe na wszystkich lotach z wysp, albo w ogóle w swoich liniach lotniczych jako takich. Czy byłoby to coś złego?

Absolutnie nie. Chęć przypodobania się niektórym miłośnikom napojów wyskokowych nie jest warta narażania setki innych osób na przeżywanie niebezpiecznych sytuacji. Tym bardziej że mowa przecież o locie samolotem, który znajduje się 10 000 metrów nad powierzchnią Ziemi. To niezbyt komfortowa sytuacja i lepiej, gdy wszyscy stosują się do zasad bezpieczeństwa.

No właśnie, bezpieczeństwo. Wyobraźmy sobie sytuację, w której konieczne jest zaangażowanie pasażerów do akcji ewakuacyjnej. Współpraca i stosowanie się do zaleceń załogi to konieczność, aby zwiększyć szanse na przeżycie. Jak w takich okolicznościach radzić sobie z zataczającym się pasażerem? Przy okazji, dlaczego mielibyśmy narażać życie innych dlatego, że ktoś zwyczajnie postanowił się zabawić? Nie potrzebujemy alkoholu w samolotach - i czas to sobie wreszcie uświadomić.

Polecamy na Antyweb | To szaleństwo nie ma końca. 24GB RAM w telefonie to przesada

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ryanair | linie lotnicze | podróże | alkohol
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy