Startup Weekend Kraków - pomysły jutra

Innowacyjne aplikacje, szalone pomysły i dziesiątki utalentowanych ludzi - tak w skrócie można podsumować imprezę o nazwie Startup Weekend Kraków. Czy przyniosła ona narodziny kolejnego hitu internetu? Byliśmy na miejscu, aby to sprawdzić.

- Nie należy bać się porażki. Nie ma nic lepszego niż porażka - tłumaczył początkującym przedsiębiorcom podczas krakowskiego Startup Weekend Don Dodge, pracujący obecnie w Google, współzałożyciel pierwszej w historii internetu wyszukiwarki Altavista. - Dzisiaj od pierwszego dnia każda firma ma charakter globalny. Nie trzeba ogromnych nakładów na reklamę. Najlepsze pomysły mogą promować się same - dodawał w rozmowie z INTERIA.PL.

Warto jednak pomóc szczęściu i przy okazji zdobyć nowe umiejętności i kontakty. Tutaj do akcji wkracza takie przedsięwzięcie jak Startup Weekend.

Czym jest Startup Weekend?

To spotkanie developerów, designerów, specjalistów od marketingu, przedsiębiorców, entuzjastów startupów, czyli młodych, dopiero co powstających firm technologicznych. Sformowane przez nich drużyny mają 54 godziny na to, by przygotować, a potem zaprezentować swoje projekty przed sędziami.

Idea Startup Weekend powstała w Stanach Zjednoczonych w 2007 roku i od tamtej pory przebojem zdobywa kolejne kraje, zasięgiem obejmując już cały świat, w tym także Polskę. Wraz z krakowskim weekendem startupów, tego samego dnia, wystartowały podobne imprezy w Nowym Jorku, Bangalore w Indiach, w Palo Alto w Kalifornii oraz w Maroku. Platynowym sponsorem krakowskiego Startup Weekendu był portal INTERIA.PL.

Reklama

Impreza rozpoczęła się w piątek, 20 stycznia, od otwartej dla wszystkich prezentacji pomysłów. Przez dwa kolejne dni zatwierdzone projekty były rozwijane - od fazy developmentu i analizy biznesowej, poprzez uruchomienie produktu z minimalną funkcjonalnością. Pomysły szlifowano pod okiem mentorów - osób, które od lat pracują w branży internetowej i technologicznej. W niedziele wieczorem odbyła się prezentacja prototypów, które merytorycznie oceniali jurorzy, a także... uczestnicy, głosujący na wybrany przez siebie projekt.

Najlepsze startupy

Z 24 projektów, które zakwalifikowały się do walki o tytuł najlepszego, "podwójne złoto" (nagroda zarówno od jurorów, jak i od publiczności) przypadło aplikacji Square It!autorstwa studentów z Politechniki Śląskiej. Ich projekt był bardzo prosty - stworzyli platformę ułatwiającą rozliczanie się w gronie znajomych z pożyczonych pieniędzy.

Square It! zapamiętuje, kto komu pożyczył pieniądze, ile jest mu dłużny i kiedy powinien je oddać. Można dzięki temu uniknąć niezręcznych sytuacji, kiedy znajomi przypominają sobie o pożyczonych pieniądzach. - Nie spodziewaliśmy się, że możemy zajść tak daleko - powiedzieli INTERIA.PL członkowie projektu Square It!. - Musimy teraz wykorzystać tę energię. Do marca stworzymy wersję beta. Co dalej? Zobaczymy!

Drugie miejsce jurorzy przyznali projektowi Gameteller - platformie wymiany opinii o dobrych i wartych sprawdzenia grach, a szczególną sympatię uczestników imprezy zdobył 10-letni Krystian, który samodzielnie, w języku angielskim, zaprezentował cały pomysł (sic!). Na pytanie, jaka będzie jego funkcja w przyszłej firmie, odpowiedź mogła być tylko jedna: - Zostanę jej CEO! Wywołało to burzę oklasków. Nie przez przypadek Krystian dostał specjalną nagrodę "za najlepszy PR".

Krystian prezentuje projekt Gameteller:

Publiczność zdecydowała, że na drugie miejsce zasłużył projekt Pocket Pill, który ułatwia odpowiednie dozowanie lekarstw. "Kieszonkowa Pigułka" może zostać zainstalowana na telefonie komórkowym, przypominając nam, o której godzinie i jaką dawkę lekarstwa należy podać choremu.

Trzecie miejsce - zarówno według sędziów, jak i publiczności - przypadło projektowi Ereboo. Ma on w założeniu ułatwić szukanie partnera do uprawiania sportu. Potrzebujemy drużyny do zagrania w piłkę? Kogoś do trenowania boksu lub partyjki w tenisa? Teoretycznie Ereboo będzie mógł nam w tym pomóc.

Wszystkie startupy oceniano pod kątem zarówno pomysłu, jak i szansy na jego rynkową realizację. - Poziom drużyn był bardzo zróżnicowany. Najważniejsze jednak, że u wielu uczestników można było zobaczyć zaangażowanie i pasję - takim projektom będzie łatwiej ukończyć etap produkcji i zmierzyć się z prawdziwym rynkiem. Jednak bez podstaw biznesowych może to nie wystarczyć, aby osiągnąć sukces - podsumował Startup Weekend Kraków Artur Potocki, prezes zarządu INTERIA.PL, pełniący funkcję jurora podczas finału.

Firma na jutro

Dzisiaj potrzebujemy kolejnych startupów. Są one jednym z najlepszych wyznaczników innowacyjności, szans na rozwój oraz wiedzy, czymś, czym może pochwalić się dane państwo. - Wcześniej trzeba było wydać od 25 do 30 mln dolarów, aby wejść na rynek z firmą na światowym poziomie. Dzisiaj wystarczy ułamek tej sumy. Wcześniej nie było takich rozwiązań, jak obliczanie w chmurze czy technologie mobilne - tłumaczył Don Dodge. - Dobry startup powinien obejmować przynajmniej dwa z czterech zakresów tematycznych: technologie mobilne, gry, elementy społecznościowe oraz możliwości geolokalizacjne. Jeśli startup pamięta o wszystkich, można w niego inwestować w ciemno - radził weteran branży internetowej.

W Krakowie sprzedano 130 biletów dla startujących w konkursie, tyle, ile dopuszczają organizatorzy. Łącznie z pozostałymi uczestnikami Startup Weekend w Krakowie gościł 250 osób. Można to uznać za duży sukces.

- W Polsce nie ma wielu tego typu imprez. Tymczasem na Zachodzie i w Stanach Zjednoczonych cieszą się one ogromną popularnością. Nic dziwnego, że w kolejnych edycjach Startup Weekend często uczestniczą te same osoby. Po prostu chcą wrócić - podsumował imprezę założyciel UBIK Business Consulting, propagator startupów w Polsce, Krzysztof Kowalczyk.

Następna edycja Startup Weekend 27-29 kwietnia w Trójmieście.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kraków | startup | Google | innowacja | startup weekend
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy