O włos od katastrofy samolotu. Poderwali nos tuż nad oceanem
O mały włos i doszłoby do katastrofy samolotu pasażerskiego Boeing 777 na Hawajach. Piloci w ostatnim momencie poderwali maszynę i uniknęli uderzenia w taflę wód Oceanu Spokojnego.
To miał być zwyczajny lot z Hawajów do Kalifornii. Jednak tuż po starcie pasażerskiego samolotu Boeing 777 z lotniska w Kahului na wyspie Maui, wystąpiły problemy techniczne. Maszyna nagle zaczęła szybko się wznosić, osiągając wysokość 670 metrów, a po chwili równie gwałtownie obniżać lot.
Piloci próbowali ustabilizować opadający samolot, ale dopiero o 18 sekundach udało się poderwać jego nos i wyrównać lot. Jak ujawniło śledztwo, na pokładzie rozegrał się prawdziwy dramat. Okazuje się bowiem, że zaledwie 250 metrów (i 5 sekund) dzieliło samolot od uderzenia w taflę wód Oceanu Spokojnego.