Najdłuższy lot świata – w samolocie linii Qantas pasażerowie spędzą ponad 20 godzin

Qantas przygotowuje się do realizacji najdłuższego lotu na świecie /AFP
Reklama

Australijska linia lotnicza Qantas przygotowuje się do przelotu na trasie, której do tej pory nie była w stanie pokonać żadna inna linia. Najdłuższy lot na świecie odbędzie się na dystansie między Nowym Jorkiem a Sydney. Całość podróży potrwa około 20h.

Australijska linia lotnicza Qantas chce ustanowić absolutny rekord podróży samolotem, bez zatrzymywania się. Testowy lot, który odbędzie się 18 października bieżącego roku przebiegnie na trasie między Nowym Jorkiem a Sydney. Dystans jaki będzie musiał przebyć samolot australijskiego przewoźnika to około 16093 kilometrów. Cały proceder ma zająć mniej więcej 20 godzin. To jednak jeszcze nie koniec: oprócz rekordowego połączenia między USA a Australią, linie lotnicze chcą także sprawdzić czy będzie dało się przelecieć bez międzylądowania z Londynu do Sydney. Tego typu lot miałby trwać już ponad 21 godzin.

Reklama

Skąd w ogóle taki pomysł? Zarówno samoloty, jak i linie lotnicze z roku na rok mogą pochwalić się coraz to nowszymi technologiami oraz ich zaawansowaniem. W miarę jak kolejne loty stają się coraz dłuższe powstaje jednak pytanie: ile są w stanie wytrzymać sami pasażerowie? Na moment pisania tego artykułu nie istnieje na świecie żaden komercyjnie opłacalny lot między Sydney a Nowym Jorkiem oraz Londynem. Żaden z samolotów nie ma także zasięgu, aby przelecieć ponad 16 tysięcy kilometrów z pasażerami na pokładzie oraz w pełni załadowanym lukiem bagażowym.

Qantas nie ma zamiaru się poddać. Firma chce skorzystać z pomysłów oferowanych prze Boeinga oraz Airbusa. Pierwszy z wymienionych producentów opracował samolot 787-9 Dreamliner - dokładnie ten model zostanie użyty do testowego lotu między Nowym Jorkiem a Sydney. Do końca 2019 roku australijski przewoźnik zadecyduje i wybierze rozwiązanie Airbusa lub Boeinga - do 2022 roku na opisywanych trasach mają powstać pierwsze, komercyjne połączenia. Warto wspomnieć o tym, iż lot testowy zaplanowany na 18 października będzie posiadał na pokładzie tylko 50 osób. Taka liczba pasażerów gwarantuje zarówno zasięg, jak i skuteczność całego przedsięwzięcia bez konieczności międzylądowania w celu uzupełnienia paliwa.

Testowy lot pomiędzy Nowym Jorkiem a Sydney będzie także okazją dla Qantas do zebrania odpowiednich danych. Znajdujący się na pokładzie zespół naukowców z Sydney University będzie monitorował wzorce snu pasażerów, sposób i częstotliwość spożywania żywności oraz napojów, a pod uwagę zostaną wzięte nawet takie kwestie, jak oświetlenie, ruch poza fotelami oraz system rozrywki. Celem jest poznanie odpowiedzi na to, jak 20-godzinny lot wpływa na zdrowie, samopoczucie oraz zegar biologiczny każdego z nas. Naukowcy zbiorą od wszystkich pasażerów próbki, które pozwolą sprawdzić i porównać poziom melatoniny przed i po samym locie. Piloci znajdujący się w kokpicie zostaną wyposażeni w EEG śledzące na bieżąco wzorce fal mózgowych.

20 godzin to wyzwanie dla całego organizmu

Samoloty dalekiego zasięgu wprowadzane na rynek przez Boeinga i Airbusa rozwiązują większość problemów technicznych z jakimi trzeba będzie borykać się przy ponad 20-godzinnych lotach. Największe obawy dotyczą samych pasażerów, ich ciał oraz mózgu.

Prawie 20 godzin spędzonych w powietrzu to bardzo długo - szczególnie biorąc pod uwagę dodatkowy czas powiązany z wejściem na pokład, kołowaniem oraz oczekiwaniem na start. Nawet najbardziej wytrzymałe osoby, które nie mają problemu ze spaniem w samolocie mogą mieć problem. Podróżując z Nowego Jorku do Sydney przekracza się bowiem 15 stref czasowych za jednym razem. To jeszcze nie wszystko. Warto pamiętać o tym, iż w kabinie samolotu znajduje się suche powietrze powodujące suchą skórę, bóle głowy oraz odwodnienie. Naukowcy obawiają się także potencjalnych problemów ze skrzepami krwi mogącymi tworzyć się w nogach pasażerów.

Najważniejsze wątpliwości dotyczą jednak samego jet lagu oraz jego wpływu na samopoczucie. Naukowcy zwracają uwagę nie tylko na pilotów, ale również na całą załogę - stewardzi i stewardessy nie mogą pracować więcej niż określoną liczbę godzin, co oznacza, iż Qantas będzie musiał skorzystać z dodatkowych osób, tym samym pozwalając reszcie na odpoczynek. Tego typu sytuacja wymusza na linii nie tylko uzyskanie nowego zezwolenia, ale również przymus podpisania zmodyfikowanych umów z samymi pilotami.

Więcej czasu na pokładzie, mniej problemów na ziemi

Typowy lot z Nowego Jorku do Sydney zajmuje obecnie około 24 godzin (w najlepszym przypadku, z jednym przystankiem). Niektóre połączenia zatrzymują się z kolei nawet na 40 godzinach podróży. Qantas obsługuje wspomnianą trasę z 90-minutową przerwą na międzylądowanie w Los Angeles. Skrócenie całej podróży o od 4 do nawet 5 godzin może mieć kluczowe znaczenie dla osób przemieszczających się między kontynentami w celach biznesowych. Brak konieczności zatrzymywania się oraz zmiany samolotu to także większy komfort dla samych pasażerów. Nowoczesne samoloty pozwalają na większą efektywność w spalaniu paliwa, co ma przełożyć się na obniżenie kosztów dla samej linii podczas wykonywania całego połączenia.

Obecnie najdłuższy, nieprzerwany lot na świecie proponują linie Singapore Airlines - podróż między Nowym Jorkiem a Singapurem trwa niecałe 19 godzin, a po jej zakończeniu otrzymuje się pamiątkowy dyplom. Do obsługi tego lotu Chińczycy wykorzystują samolot Airbus A350-900ULR: nie znajdziemy w nim segmentu Economy. Pasażerowie mogą skorzystać jedynie z foteli klasy biznes lub klasy premium. Australijska linia Qantas nie poinformowała, jak dokładnie będzie wyglądała konfiguracja samolotu przemierzającego przestworza przez ponad 20 godzin bez przerwy.

Qantas ma doświadczenie w planowaniu i realizowaniu długich podróży. Firma sprzedaje bilety na lot pomiędzy Londynem a Perth. Całość trwa około 17 godzin. Od momentu uruchomienia w 2018 roku każdy lot sprzedaje się w 94 procentach, a samolotami przewoźnika przeleciało już ponad 155 tysięcy pasażerów.

Czy to wszystko się uda?

Na drodze do realizacji połączenia pomiędzy Nowym Jorkiem a Sydney istnieje sporo przeszkód. Pierwsze loty testowe na wybranej trasie powinny dostarczyć linii odpowiednich informacji dotyczących wygody oraz podejścia do samych pasażerów. Na podstawie tychże informacji Qantas będzie mógł rozpocząć prace nad przeszkodami regulacyjnymi. Kolejnym z wyzwań pozostaje także ekonomia samego lotu. Wahania cen paliw oraz problemy środowiskowe będą odgrywały ważną rolę w całym procesie.

Ostatnim z potencjalnych problemów na liście jest opóźnienie w rozwoju samolotów długiego zasięgu. Obecnie nie wiadomo dokładnie, kiedy Boeing 777X wejdzie do służby. Qantas potwierdził także, iż uruchomi loty tylko wtedy, kiedy będzie w stanie wynegocjować odpowiednią cenę za samoloty. Niezależnie od tego czy firma podpisze umowę z Airbusem czy też Boeingiem. Wszystko rozbija się o biznesowe decyzje i nie ma się co temu dziwić.

Nam pozostaje jedynie wyczekiwać pierwszych relacji oraz szczegółów udostępnionych przez Australijczyków po udanym, testowym locie. Ponad 20 godzin w powietrzu brzmi jednak niesamowicie męcząco i uciążliwie. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: qantas | samolot | Airbus | Boeing
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama