Latający teleskop NASA SOFIA to marnotrawstwo pieniędzy?

Nowy raport podnosi pytania na temat funkcjonowania latającego teleskopu NASA, którego utrzymanie kosztuje dziesiątki milionów dolarów rocznie. Okazuje się, że postęp naukowy dokonany dzięki obserwatorium SOFIA jest relatywnie niewielki.

Projekt Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy jest ucieleśnieniem współpracy pomiędzy USA i Niemcami - latający teleskop NASA został stworzony do tego, aby przyczynić się do publikacji około 150 artykułów naukowych rocznie. Póki co spływa ich jednak nieco ponad 20. Nic dziwnego, że powstają więc pytania o sens utrzymywania całego projektu.

SOFIA, czyli latający teleskop NASA, to nic innego, jak zmodyfikowana wersja Boeinga 747SP, który jest modelem zaprojektowanym do długich lotów pasażerskich. Model operacyjny teleskopu brzmi dość prosto: specjalny teleskopowy odrzutowiec startuje pod osłoną nocy i wspina się na wysokość około 45 tys. stóp, gdzie może skierować swoje instrumenty w niebo. Wszystko to przy znacznie mniejszych zakłóceniach. W przeciwieństwie do stałego teleskopu, SOFIA może przemieszczać się w dowolne miejsca. NASA sprzedawała tę możliwość jako jedną z wielkich zalet. Na ten moment to właśnie możliwość przemieszczania się latającego teleskopu stanowi największe koszty. Nowy raport zdradza, iż SOFIA jest drugą, najdroższą misją NASA, zaraz po Teleskopie Hubble’a - donosi Nature.

Reklama

Teleskop Hubble’a kosztował NASA miliardy dolarów na przestrzeni ostatnich 30 lat - teleskop SOFIA to wciąż sprzęt, który jest sprawdzany w różnych warunkach.

Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy jest już jednak odpowiedzialne za kilka ważnych odkryć: między innymi SOFIA odkryła najstarsze cząsteczki we Wszechświecie i pozwoliła nam zaobserwować szczegółowy obraz centrum Drogi Mlecznej. Ilość korzyści jest jednak tak mała, że przestaje usprawiedliwiać jakiekolwiek koszty.

Naukowcy zwracają uwagę, iż latający teleskop w ciągu najbliższych pięciu lat może stać się bardziej opłacalny niż wyprodukowanie i umieszczenie nad powierzchnią planety innego teleskopu, pokroju Hubble’a. Mobilność samego obserwatorium pozwala badaczom na obserwować z dowolnego miejsca na świecie i pozwala uchwycić zdarzenia przejściowe, które często dzieją się nad powierzchnią oceanów.

Czy sprzęt wytrzyma jednak próbę w nadchodzącym, post-Hubble’owskim świecie?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NASA | Kosmiczny Teleskop Hubble'a
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy