Jutro technologii według Samsunga

Digital City i Samsung Innovation Museum /INTERIA.PL
Reklama

Galaxy S9 czy ultrasmukłe telewizory 4K - odwiedzając na specjalne zaproszenie należący do Samsunga kampus technologiczny pod Seulem... nie zobaczyliśmy żadnej z tych rzeczy. W siedzibie koreańskiego giganta dane mi za to było doświadczyć bardziej przyziemnej, ale jednocześnie bardziej odległej przyszłości.


Digital City to centrum R & D (badań i rozwoju) Samsung Electronics ulokowane w Suwonie, gdzie inżynierowie dosłownie wymyślają przyszłość. I chociaż firma zatrudnia ponad 300 tysięcy ludzi na całym świecie, to właśnie 30 kilometrów na południe od stolicy Korei zapadają kluczowe decyzje, którymi przez następne lata ekscytować się będzie branża technologiczna.

Sam kampus jest właściwie miastem w mieście. Nie brak tu wieżowców, hal produkcyjnych, ale i przedszkoli, kortów tenisowych i... pełnowymiarowego basenu olimpijskiego. Teren ten w godzinach pracy "zamieszkuje" ponad 35 tysięcy osób. Niestety, miałem okazję zobaczyć tylko jego wycinek. Samsung naprawdę dba o to, aby jego korporacyjne tajemnice nie wydostały się poza pomieszczenia projektowe, dlatego też w samym Digital City zobaczyć mogłem nie to co będzie, ale to, co już było.

Reklama

Muzeum Innowacji

W "mieście" znajduje się tak zwany SIM, czyli Samsung Innovation Museum. Wbrew nazwie w muzeum innowacji nie znajdują się eksponaty związane wyłącznie z rodzimym producentem. To interaktywna wystawa poświęcona historii wynalazków od momentu okiełznania elektryczności przez jej zastosowanie w pierwszej pralce, lodówce i telewizorze, czasy współczesne aż po niedaleką przyszłość. Ta dla Samsunga nie kończy się na wspomnianym we wstępie S9, tylko spójnej wizji elektroniki, według której "smart" będzie właściwie wszystko, co podłączamy do prądu.

W muzeum innowacji zobaczyliśmy ją tylko na sali kinowej, ale w trzypiętrowym centrum D'light - głównym sklepie Samsunga w Seulu i swoistym showroomie firmy w seulskiej dzielnicy Seocho - mogliśmy doświadczyć jej dzięki technologii AR (augmented reality). Najwyższe piętro budynku zajmowały całkowicie białe pomieszczenia wypełnione topornymi rekwizytami - skojarzenia z polską grą "Superhot" są jak najbardziej na miejscu. Każde z nich miało w ten minimalistyczny sposób przypominać inną część domu przyszłości lub też miejsc takich jak sklep z odzieżą czy siłownia, do których to wkrótce ma zawitać przyszłość. 

Przy pomocy trzymanego w ręce tabletu ze specjalną aplikacją nudne pomieszczenia "ożywały" na jego ekranie ukazując nam futurystyczne rozwiązania, od których zdaniem Samsunga już wkrótce zaroi się w naszych domach. Należały do nich między innymi lodówka z modułem Wi-Fi, który to umożliwiał nie tylko przesyłanie na nią wiadomości dla członków rodziny wyświetlających się na jej drzwiach wyposażonych w dotykowy ekran LCD, ale i podgląd trzymanych w niej produktów. Przy pomocy aplikacji możemy połączyć się z chłodziarką będąc na zakupach i dosłownie zobaczyć dzięki umieszczonej w jej wnętrzu kamerze, czego nam brakuje. Co ciekawe, model z opisanymi funkcjami jest już dostępny.

Internet tkwi w rzeczach

Do znacznie bardziej śmiałych konceptów należało między innymi inteligentne lustro. Co prawda zobaczyć je można było wyłącznie na krótkim filmie, ale jego planowana funkcjonalność rozpala wyobraźnię. Zamontowane na przykład w sypialni pozwoli nie tylko naocznie ocenić stan niewyspania po przebudzeniu, ale i wyświetli na swojej powierzchni stan pogody oraz najświeższe informacje ze świata. Najciekawszą z proponowanych funkcjonalności była jednak możliwość przymierzenia znajdujących się w szafie ubrań bez konieczności ich wyjmowania. Lustro ma "mapować" w czasie rzeczywistym ciało przeglądającej się w nim osoby i wyświetlać na niej zawartość garderoby. Podobne rozwiązania mają według optymistycznych prognoz pojawić się w sklepach z ubraniami.

Wspomniane nowinki stanowiły tylko część z pokazywanych przez Samsunga gadżetów przyszłości. Znacznie ważniejszy był fakt, że żadna z nowinek nie będzie "samotną wyspą". IoT (internet of things - internet rzeczy) to zdaniem koreańskiego potentata jedyna i właściwa droga rozwoju dla elektroniki użytkowej. Rzeczone lodówka i lustro, ale też domowy wentylator, autonomiczny odkurzacz, sprzęt grający, oświetlenie i telewizor mają się ze sobą "dogadywać", a wszystkie te urządzenia będą mogły być kontrolowane z poziomu smartfona.

Internet rzeczy ma mieć zastosowanie zarówno w domowym salonie, jak i szkolnej klasie. Poza oczywistą wygodą takiego rozwiązania trzeba pamiętać także o jego ciemniejszej stronie. Więcej "połączonych" urządzeń oznacza większą ilość zbieranych przez nie danych. Umieszczanie ich w sypialniach i kuchniach to mimowolna zgoda na przekazanie ich producentom informacji, których dotychczas nie potrafiły o nas zebrać smartfony i wyposażone w pliki cookie strony www. Korporacje wiedzą już gdzie bywamy i czego szukamy w sieci, teraz poznają także nasze upodobania kulinarne, fantazje o tym, jak chcielibyśmy wyglądać, a nawet godzinę, o której kładziemy się spać.

Ogólny zwrot w stronę szeroko rozumianego home appliance (sprzętu gospodarstwa domowego) był wyczuwalny w samym Digital City, jak i studiu D'light. Samsung nie musi już nikomu udowadniać, że robi świetne smartfony - ich sprzedaż mówi sama za siebie. Podczas wizyty w Korei przekonałem się, że gigant już myśli o kolejnej fazie technologicznej wojny o portfele i serca konsumentów. Po wielu wygranych walkach na rozdzielczość ekranów smartfonów i liczbę megapikseli w matrycach ich aparatów przyszła pora na kolejne starcie. I czy chcemy tego czy nie, to miejscem kolejnej wielkiej bitwy będą nasze domy.

Michał Ostasz, Seul

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Samsung | seul
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy