Jeden z hakerów uzyskał dostęp do serwerów Tesli

Jeden z hakerów dostał się do serwerów Tesli i mógł sterować praktycznie każdym pojazdem. Cała akcja miała miejsce w ramach jednego z audytów bezpieczeństwa.

Jednemu z hakerów "white hat" udało się uzyskać dostęp do wewnętrznych serwerów Tesli oraz całej floty samochodów produkowanych przez markę. Sytuacja miała miejsce w 2017 roku i została dokonana przez Jasona Hughesa, znanego w środowisku Tesli pod pseudonimem WK057. Hughes od razu zgłosił lukę w zabezpieczeniach Tesli. W zamian amerykańska firma wypłaciła mu wynagrodzenie w wysokości 50 tys. dolarów - za odkrycie wspomnianej luki. Cała podatność została załatana, jednak pokazuje ona, z jakim problemem będą musiały mierzyć się marki tworzące samochody autonomiczne.

Reklama

Po zgłoszeniu luki bezpieczeństwa, jeden z dyrektorów Tesli poprosił Hughesa o potwierdzenie całej sytuacji i próbę sterowania samochodem - dla hakera okazało się to bułką z masłem. Cały raport związany z podatnościami w Tesli trafił również do sieci.

Do sytuacji w 2017 roku odniósł się Elon Musk, który nazwał ją "możliwie katastrofalną w skutkach". 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tesla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy