Farmerzy w USA hakują swoje traktory – dlaczego?

Amerykańscy rolnicy zaczęli masowo hakować swoje maszyny rolne. Wszystko z powodów drakońskich cen za wizytę w autoryzowanych serwisach - donoszą dziennikarze z serwisu Vice.

O tym jak kosztowne są wizyty w autoryzowanych serwisach naprawczych, wiedzą wszyscy posiadacze pojazdów objętych gwarancją. O ile obsługa samochodu osobowego i jego dostarczenie do tego rodzaju zakładu nie jest finansową tragedią, tak transport drogiego, potężnego i często trudnego w prowadzeniu ciągnika rolniczego może okazać się kwestią nie do przeskoczenia. Gdy podliczymy sam koszt przyjazdu serwisanta i czas jaki zajmie taka operacja, opieka nad tego typu maszyną może stać się prawdziwą czarną dziurą dla naszego budżetu.

W trudnej sytuacji nie pomagają także sami producenci pojazdów, którzy kategorycznie zabraniają korzystania z nieoficjalnych serwisów pod groźbą utraty gwarancji, a nawet kar pieniężnych. Przykładem niech będzie amerykańska firma John Deere, która zablokowała jakikolwiek dostęp do software’u produkowanych przez siebie traktorów, zmuszając amerykańskich farmerów do bycia w pełni zależnym od ich ASO. Mowa tu o nawet niewielkich awariach, z którymi najczęściej poradziłby sam rolnik - w krótkim czasie i przy zaoszczędzonych pieniądzach.

Reklama

Nic zatem dziwnego, że ludzie mają dosyć takich praktyk i szukają rozwiązań na własną rękę. Jednym z nich jest specjalnie zmodyfikowane oprogramowanie, w które farmerzy masowo zaopatrują się poprzez "prywatne" strony i fora internetowe. Nielegalne aplikacje umożliwiające modyfikowanie systemów traktorów pochodzą najczęściej ze wschodniej Europy, w tym Ukrainy oraz Polski. Pozwala ono obejść zabezpieczenia producenta i oddaje maszyny pod pełną kontrole osoby, która ją kupiła. Choć wszystko wydaje się sensowne, działanie to czyni z amerykańskich farmerów przestępców wobec prawa, a korzystanie z tego rozwiązania podchodzi pod hacking.

"Jeśli osoba kupiła traktor za własne pieniądze, powinna móc zrobić z nim cokolwiek zechce" - tymi słowami, tłumaczy działanie rolników Kevin Kenney, farmer i specjalista ds. "prawa do naprawy", w rozmowie z serwisem Motherboard. Trudno nie przyznać mu racji, gdy przeczytamy treść umowy licencyjnej, jakiej wymaga do podpisania firma John Deere. Dowiadujemy się z niej, że osoba korzystająca (z własnego) sprzętu ma całkowity zakaz dokonywania jakichkolwiek napraw i modyfikacji.

Farmerzy nie mogą również pozwać amerykańskiego koncernu w przypadku utraty zysków wynikającego z działania firmy. W dużym skrócie oznacza to, że tylko dealerzy John Deere i "autoryzowane" warsztaty mogą pracować na sprzedanych ciągnikach.

Kevin Kenney już od dłuższego czasu walczy o to by wprowadzić stosowne regulacje w prawie stanu Nebraska. Miałoby ono doprecyzować warunki napraw maszyn rolniczych, a przy tym znosić wspomnianą umowę licencyjną John Deere.

Batalia trwa już od dłuższego czasu, a tym samym coraz więcej rolników hakuje swoje traktory, ryzykując konsekwencjami. Zrzeszają się oni na "podziemnych" forach i stronach internetowych i wymieniają opiniami oraz uwagami na temat działania nielegalnych systemów łamiących zabezpieczenia pojazdów. Tam też kwitnie handel generatorami kluczy do zmodyfikowanych programów sterujących, licencjami czy kablami wymaganymi do podłączenia ciągnika z komputerem.

Powstają już nawet dedykowane strony, prowadzące sprzedaż wspomnianych programów, a na serwisie YouTube można znaleźć poradniki dotyczące ich obsługi. Wszystko transmitowane z krajów europejskich, gdzie nie dosięga prawo obowiązujące w USA.

Komentarz John Deere Polska do materiału:

"Podobnie jak w przypadku kupna smartfona jednej z amerykańskich firm, decydując się na zakup, tak w przypadku nowoczesnych maszyn rolniczych korzystamy z pakietu usług dodatkowych stanowiących niezbędne wsparcie w codziennym użytkowaniu. Programy oparte o nowoczesne technologie stanowią klucz do sprawnej pracy każdego dnia. Przykładowo system John Deere AutoTrac pozwala automatycznie sterować maszyną, wyznaczając optymalną drogę na polu, co z kolei ogranicza czas potrzebny na wykonanie pracy i zużycie paliwa. Usługa Expert Alerts zdalnie wykrywa słabe punkty danej części maszyny z poziomu serwisu, który może w porę zareagować, planując naprawę w korzystnym momencie, eliminując przykre niespodzianki w postaci awarii na polu.

Wyposażanie lub naprawa tak skomplikowanych technologicznie maszyn przy pomocy oprogramowania od dostawcy niewiadomego pochodzenia to narażanie prowadzącego biznes na straty, a operatorów maszyn na niebezpieczeństwo. Producenci maszyn mogą bowiem bezpieczne użytkowanie zapewnić jedynie w przypadku użycia oryginalnego oprogramowania. Zadajmy sobie pytanie, czy kosztem oszczędności warto narażać pracowników na najwyższe ryzyko?" - Bartosz Białas, kierownik marketingu John Deere Polska

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: hacking | bezpieczeństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy