Facebookowicze dali się nabrać na historię o zakazanej miłości

Tysiące użytkowników Facebooka wzruszyło się losami "Romeo i Julii z Singapuru". Cała historia okazała się byc mistyfikacją.

Tylko że cała historia o miłości 23-latka i 47-latki została od początku zmyślona, wyreżyserowana i zaplanowana jako reklama wirusowa pewnej firmy ubezpieczeniowej.

Profil "Prośba o błogosławieństwo" opowiadał o nieakceptowanym przez rodziny związku "Marka" i znacznie starszej "Audrey". Para miała chcieć się pobrać pomimo sprzeciwu otoczenia i szukać wsparcia u Internautów. Zamieszczała zdjęcia i filmy mające świadczyć o sile uczucia.

Kiedy w ubiegłym tygodniu na profilu pojawiła się wiadomość, że historia została wymyślona na potrzeby kampanii reklamowej, nikt nie powiedział "Ha, ale nas nabraliście, zabawne!". Facebookowicze, którzy zdążyli uwierzyć w romans, poczuli się bardzo oszukani i zamieszczają na profilu nieprzyjemne wpisy. Pojawiają się nawet groźby, które dotyczą w szczególności aktorki. Kobieta została zidentyfikowana i boi się, że nie będzie mogła znaleźć pracy, a nawet stanie się obiektem ataku. Na wszelki wypadek unika wychodzenia z domu.

Reklama

Żadna agencja PR ani firma ubezpieczeniowa nie przyznały się do akcji - najwyraźniej nie wszystko poszło po ich myśli. Aktorka powiedziała w wywiadzie, że umowa zabrania jej zdradzenia danych zleceniodawcy.

Anna Piwnicka

Źródło informacji

gizmodo.pl
Dowiedz się więcej na temat: Facebook
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy