Apple znowu w tarapatach - sprawa wygląda na poważną

Apple po raz kolejny stanie przed sądem. Tym razem zarzuty dotyczą ich cyfrowego asystenta - Siri. Powodem pozwu ma być to, że Siri podsłuchuje i nagrywa rozmowy użytkowników nawet, gdy program nie jest aktywowany.

Powszechnie znana jest sytuacja z asystentem Google, który reagował na komendę “OK Google" nawet w przypadku, gdy aplikacja nie uzyskała dostępu do mikrofonu. Pojawiał się wtedy komunikat, że konieczne nadanie uprawnień aplikacji na korzystanie z mikrofonu i głośnika. Skąd jednak asystent wiedziałby o tym, jeśli bez uprawnień nie powinien móc usłyszeć komendy?

Okazuje się, że podobnie zachowuje się Siri. Wirtualny asystent zwykle reaguje na użycie konkretnych słów. W tym przypadku jest to “Hey, Siri". Okazuje się jednak, że aplikacja może nagrywać rozmowy użytkownika bez jego wiedzy i zgody. W związku z tym Apple zostało pozwane. Powód próbuje udowodnić swoje racje przytaczając historię o tym, że rozmawiał z lekarzem o konkretnym rozwiązaniu medycznym, a chwilę później pokazywały mu się reklamy tego dotyczące. To samo było w przypadku sneakerów Air Jordan i okularów przeciwsłonecznych Pit Viper. 

Reklama

Sędzia Jeffrey White twierdzi, że oskarżyciele mogą spróbować udowodnić, że Siri nagrywa ich rozmowy podczas “przypadkowej aktywacji" i udostępnia je osobom trzecim. W tym wypadku chodzi o reklamodawców.

To nie pierwszy pozew przeciwko Apple w ostatnim czasie. Deweloperzy aplikacji mobilnych skierowali sprawę do sądu przeciwko właścicielom App Store ze względu na regulamin ich sklepu. Nadal trwa też batalia między Apple i Epic Games.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Apple | Siri
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy