Adres IP nie jest wystarczającym dowodem popełnienia przestępstwa

Sprawy sądowe o pogwałcenie praw autorskich, czyli po prostu ściąganie nielegalnych kopii plików, często rozstrzygane są wyłącznie na podstawie adresu IP podejrzanego delikwenta. W wielu przypadkach jest to jednak działanie nieprecyzyjne, gdyż z wybranego komputera może korzystać więcej osób, które nie mają nic wspólnego z nielegalną działalnością. To właśnie na tej podstawie amerykański sąd wydał swoją decyzję, która jest powiewem świeżości w kwestii walki z piractwem.

W Stanach Zjednoczonych pozwy (najczęściej składane przez wytwórnie filmowe) związane z nielegalnym pobieraniem plików z internetu to chleb powszedni tamtejszego sądownictwa. Większość spraw jest rozstrzygana na podstawie adresu IP, po którym władze dochodzą do rzekomego "pirata". Nie trzeba jednak być znawcą tematu by wiedzieć, że jest to wielce nieprecyzyjne. 

Do takiego samego wniosku doszedł jeden z sędziów w Waszyngtonie, oznajmiając, że sprawcy nie można zidentyfikować po samym adresie IP i potrzebne są dodatkowe działania mające na celu wskazanie winnego. Ze wskazanego adresu IP korzystało bowiem więcej osób.

Nie wiadomo, jak sprawa ta wpłynie na walkę z piractwem na całym świecie, daje jednak do zrozumienia, że nie wszystko jest tak klarowne, jak wydaje się przede wszystkim wytwórniom filmowym i innym właścicielom praw autorskich.

Reklama

Źródło informacji

instalki.pl
Dowiedz się więcej na temat: piractwo | piractwo internetowe | piractwo komputerowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy