Na dobre odzwyczailiśmy się od zasłaniania ust i nosa na otwartych przestrzeniach. Tymczasem naukowcy z Indii donoszą, iż powinniśmy powrócić do powszechnego nakazu noszenia maseczek na zewnątrz. Głównym winowajcą jest wiatr, który roznosi cząsteczki koronawirusa.
Dla wielu to przesada i zwykły zabieg psychologiczny władz, które wprowadzając surowe prawo chciały jedynie ograniczyć wolność obywateli i podkreślić wagę problemu pandemii. Jak jednak się okazuje, noszenie maseczek ochronnych na otwartych przestrzeniach może mieć więcej sensu, niż mogło się wydawać.
Naukowcy z Institute of Technology w Bombaju w Indiach opublikowali wyniki badań, według których cząsteczki wirusa SARS-CoV-2 mogą wędrować na otwartych przestrzeniach i przenosić się z nosiciela na ludzi znajdujących się nawet w pozornie sporej odległości. Wszystko przez podmuchy wiatru.
Raport ukazał się na łamach renomowanego i popularnego ostatnimi czasy, ze względu na pandemię, czasopisma naukowego "Physics of Fluids". Jego autorzy przedstawili modele rosprzestrzeniania się wirusa, od osoby kaszlącej w tym samym kierunku, w którym wieje wiatr.
Poruszające się powietrze "więzi" cząsteczki, które zamiast opaść na ziemię, unoszą się i osiadają na obiektach oddalonych od miejsca ich emisji.