Wojna w Izraelu. Hakerzy też atakują Jerozolimę
Izraelskie służby muszą od soboty mierzyć się nie tylko ze zbrojnymi atakami Hamasu, ale i zintensyfikowaną aktywnością hakerską, która towarzyszy atakom lądowym, morskim i powietrznym.
Grupy haktywistów atakują izraelskie strony internetowe, zalewając je szkodliwym ruchem i włączając się tym samym w wojnę wywołaną sobotnimi atakami Hamasu, które skłoniły Jerozolimę do odwetowych ataków na Strefę Gazy. Jak informują izraelskie media, w tym The Jerusalem Post, od sobotniego poranka mierzą się z problemami z działaniem strony, co jest wynikiem serii cyberataków - w momencie pisania tego newsa strona wciąż nie działa, ale jej redaktorzy aktywnie działają na X (Twitterze).
Rob Joyce, dyrektor ds. cyberbezpieczeństwa w amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), miał powiedzieć na poniedziałkowej konferencji, że aktualnie nie jest możliwa identyfikacja konkretnych grup hakerskich, ale "nie widzimy jeszcze prawdziwych złośliwych aktorów na usługach rządowych". Jeśli zaś chodzi o same ataki, najczęściej są to ataki typu DDoS (ang. distributed denial of service), czyli uniemożliwiające działanie, które polegają zwykle na zalewaniu sieci (ang. flooding) nadmiarową ilością danych, mających na celu wysycenie dostępnego pasma, którym dysponuje atakowany host.